Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Bąk: Brak kompletu punktów po meczach z Austrią i Łotwą będzie niesmakiem

Michał Skiba
Michał Skiba
Brak kompletu punktów po meczu z Austrią i Łotwą będzie niesmakiem. Mecz z Austrią zaczniemy dwoma napastnikami, skończymy trzema - uważa Jacek Bąk, były wybitny reprezentant Polski, piłkarz m.in. Austrii Wiedeń.

Michał Skiba: Pan wie, jak grać z Austriakami?

Jacek Bąk: Kilka meczów było... Pierwszy był w Katowicach. Chyba 1994 r. Przegraliśmy 3:4, byłem bardzo młody. Jeszcze kadrze grał Andrzej Rudy, był też już Jerzy Brzęczek - pokolenia się wymieniały. W Wiedniu grałem dwa razy, raz wygraliśmy 3:1 w eliminacjach do MŚ 2006 r. Później Euro 2008, tutaj historię znamy doskonale. Pechowy remis. Lata mijają, a Ernst Happel Stadion zawsze robi wrażenie. Wydaje się większy niż inne. Wygrałem jeszcze na Stadionie Śląskim 3:2, też eliminacje do MŚ. Bilans mam dobry!

Wtedy Austriacy nie mieli jednak ciekawych piłkarzy, a co najwyżej przeciętnych. Teraz jest inaczej.

Dla mnie Austriacy to dziś nie tylko David Alaba i Marko Arnautović. Zawsze podobał mi się też ten lewy obrońca z Leicesteru City Christian Fuchs. Dobry jest również Zlatko Junuzović, kiedyś super wyglądał w Werderze Brema, teraz gra w Red Bull Salzburg. Dużo Austriaków gra w Bundeslidze, to dobrze o nich świadczy. To nie są przeciętniaki. Polakom będzie ciężko w Wiedniu, bo Austriacy będą perfekcyjnie przygotowani pod względem fizycznym. Musimy podejść do meczu poważnie, ale też niczego się nie obawiać. Nie mam wątpliwości, że mamy lepszy zespół.

Jesteśmy faworytem, mimo że mecz jest w Wiedniu?

Jak najbardziej. Dlaczego mamy się obawiać? Mamy Roberta Lewandowskiego, Arkadiusza Milika i Krzysztofa Piątka.

Jak ich zmieścić w linii ataku, jak zapewne każdy z nich najchętniej ustawiłby się na samej szpicy?

W trójkącie. Takim odwrotnym, dwóch wyżej, jeden niżej. O tym myślałem od jakiegoś czasu. Ciekawa opcja, ale jednak trochę ryzykowna. Kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa. W tyle widzę parę stoperów: Kamil Glik i Jan Bednarek. Delikatnie nad nimi Grzegorz Krychowiak. To kolejny odwrotny trójkąt. Tak można działać.

Co wtedy z Piotrem Zielińskim?

Musi grać, ktoś musi podawać napastnikom Wolałbym, żeby Krychowiak skupił się na asekuracji, pilnowaniu. Nie wypychajmy Piotra Zielińskiego na lewą stronę. Łatwo powiedzieć, gdy się jest z dala od kadry, a inaczej, gdy było się w tym kotle.

Mimo że do kadry wrócił Michał Pazdan, to jednak pozycji Glika i Bednarka Pan nie rusza?

Fajnie, że wrócił Pazdan, dobrze, że jest Artur Jędzrzejczyk, bo oni też mają papiery na granie, ale Jan Bednarek w Southampton pokazuje, że jest przyszłością polskiej piłki. Wokół niego trzeba budować obronę. A Kamil Glik niech tak szybko z kadry nie rezygnuje i pogra w niej jeszcze dwa lub trzy lata. Ba, nawet pięć. Ma dopiero 31 lat. Ja grałem do 35. roku życia i jeszcze mogłem grać. Kamil nie grał jeszcze za dużo w europejskich pucharach, to nie jest zmęczony. Jak się będzie dobrze prowadził, to jeszcze dużo lat pogra.

Łukasza Piszczka namawiają na powrót, ale chyba się nie uda.

Zamknięty temat. Łukasz po prostu już nie chce, nagrał się. Nikt na siłę go nie będzie ściągał. Skoro podjął taką decyzję, to coś się wypaliło. Wiem, jak to jest. Mnie też prosili, ale już wystarczy. Byłem na kilku turniejach i czas na innych. Jeden będzie grał, aż padnie – jak Kuba Błaszczykowski – a drugi grzecznie podziękuje. Jeden chce więcej, drugi mniej. Z wiekiem każdy ma różne pomysły, zmienia się podejście, rodzina też ma wpływ.

Najlepiej w defensywie złożonej z czterech obrońców?

Tak by było najlepiej. Najpierw trzeba zaznaczyć, że raczej trzema napastnikami nie zagramy. Będzie dwóch, w tym na pewno Lewandowski. A on najlepiej rozumie się z Milikiem, co naturalne. Piątek będzie zmiennikiem. Stąd cała ta taktyka, również w obronie, będzie spokojna. W Wiedniu wyjdziemy raczej dwoma napastnikami, a skończymy mecz trzema.

Jerzy Brzęczek jeszcze w roli selekcjonera nie wygrał. Margines błędu znacząco się zmniejszył.

Mecze w Lidze Narodów były ważne, ale umówmy się, teraz zaczynamy granie. I teraz trzeba się wypruć. Jesienią selekcjoner budował i sprawdzał. Mimo że minęło kilka miesięcy od ostatniego meczu, to tamte spotkania to jest materiał do analizy. Poza tym on i sztab szkoleniowy jeździli, obserwowali. Teraz mieli zaledwie trzy dni treningu i w czwartek już trzeba zagrać mecz.

Wpada Pan czasem do Austrii? Trzy lata w Austrii Pan pograł...

W Wiedniu byłem chyba trzy lata temu. Teraz żyję w Polsce, nie za bardzo mam po co się tam tak często ruszać, ale gdy nadarza się okazja, to korzystam.

Tam przynajmniej można obejrzeć kluby z europejskich pucharach.

Są większe pieniądze, choć tak naprawdę tylko w Salzburgu. Reszta zbliżona jest do Legii i Lecha, stąd dziwie się, że polskie drużyny odpadają tak wcześnie. Jak wszedł do Salzburga Red Bull, to reszta wiedziała, że będzie problem. No i ten Red Bull wygrywa, radzi sobie w Europie. Ma też klub w Bundeslidze. Może sobie piłkarza z Niemiec do Austrii wypożyczyć, jeśli ktoś sobie nie radzi. I nie zaniedbali szkolenia.

David Alaba najlepszym przykładem.

Pamiętam go na obozie w Austrii Wiedeń w Marbelli. Miał 16 lat i już było widać, że będzie z niego wielki zawodnik. Umie rzucić piłkę, rozegrać, jest szybki, uniwersalny i inteligentny. W Bayernie mógłby grać na środku pomocy - jak to bywa w kadrze - ale rywalizacja jest za duża.

Musimy mieć sześć punktów po meczach z Austrią i Łotwą?

Nie widzę innej opcji. Na pewno nie będzie łatwo, ale mamy tak dobrą drużynę, że wywalczenie czterech punktów będzie niesmakiem. O innych wariantach już nie wspominam. Austria i Łotwa, to nie Włochy czy Portugalia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24