Jacek Magiera: Raków Częstochowa potrzebuje tylko stadionu. Nie przekreślałbym szans Zagłębia Sosnowiec w walce o utrzymanie w Ekstraklasie

Tomasz Kuczyński
Trener Jacek Magiera.
Trener Jacek Magiera. Fot.Szymczak Krzysztof/Polska Press/
Młodzi zawodnicy dwa razy wygrali szóstkę w totka. Teraz kwestia, jak te „pieniądze” wykorzystają - mówi Jacek Magiera, trener reprezentacji U-20, która zagra w mistrzostwach świata w Polsce. Wychowanek Rakowa Częstochowa zdradza też dlaczego lubi przyjeżdżać na Śląsk.

Jak się pan zapatruje na obowiązek gry młodzieżowca w Lotto Ekstraklasie od nowego sezonu?

Pozytywnie. Uważam, że jest to dla tych wszystkich chłopaków szansa. Porównuję to do wygrania szóstki w totka. Zawodnicy z roczników 1999-2000 dwa razy wygrali szóstkę. Pierwszą wtedy, gdy ogłoszono mistrzostwa świata U-20 w Polsce. To okno na świat, można się pokazać, mieć karierę na wyciągnięcie ręki. Druga szóstka w totka, to przepis o młodzieżowcu. Teraz jest pytanie jak te „pieniądze” zainwestują. Wielu ludzi, którzy trafili szóstkę przez chwilę było milionerami, potem bankrutami. Ja mam nadzieję, że oni te „pieniądze” wykorzystają, zainwestują w siebie, w swój rozwój. Nie będą myśleć o tym, że coś już dostali, coś zarobili. Nie będzie ich pierwszą inwestycją kupienie drogiego samochodu, tylko inwestycja w siebie – w swój rozwój mentalny, piłkarski, techniczno-taktyczny, nawet społeczny. Dla mnie najważniejszy moment dla młodych zawodników, to jest rok po wieku młodzieżowca. Wtedy jest największa weryfikacja, największe sito tych piłkarzy. Wtedy najwięcej zawodników przepada, znika z horyzontu, bo już nie muszą grać, tylko trzeba rywalizować ze wszystkimi. Ci zawodnicy, którzy to przejdą, w następnym roku będą podstawowymi piłkarzami, będą największymi wygranymi. Chciałbym też, aby kluby nie przesadzały w wynagrodzeniach dla tych zawodników, bo dziś to nie czas na to, żeby patrzyli na portfel, tylko na grę, na rozwój.

Pan jako trener kadry U-20 z dobrodziejstwa tego przepisu już nie skorzysta.

I tak, i nie. Uważam, że będzie wiele klubów, wielu trenerów, którzy mając bezpieczne miejsce w tabeli, mając możliwość promocji takiego zawodnika, dając mu minuty, aby łapał doświadczenie, będą go wystawiać. To jest moja bolączka, że bardzo wielu piłkarzy, którzy byli w tej reprezentacji w roku 2018 mającej sześć meczów, grało tylko w tej kadrze. Między meczem październikowym a listopadowym był miesiąc wolnego, gdzie pięciu podstawowych piłkarzy nie zagrało ani minuty w swoich drużynach klubowych. To potem widać na arenie międzynarodowej. W Polsce na poziomie drugiej-pierwszej ligi, jak się popełni błąd, często jest to nie wykorzystywane. Natomiast w Europie nie ma czasu, ani miejsca, aby popełnić jakikolwiek błąd, bo przeciwnik to wykorzysta. Kilku piłkarzy wróci z zagranicy do Polski, bo nowy przepis otworzy i szansę gry na poziomie seniorskim. Najważniejszy moment w karierach tych młodych ludzi przed nimi.

Za pana czasów nie było takiego przepisu, ale jednak się przebijaliście.

Wtedy więcej było Polaków w składach. Gdy zaczynałem w Rakowie Częstochowa nie było żadnego obcokrajowca. Był jeden Rumun, który grał w latach 90. i to było wydarzenie. Debiutowałem w II lidze (teraz I – red.) jak miałem 16 lat i trzy miesiące. W ekstraklasie debiutowałem 1994 roku jak miałem 18 lat – nie było, że musiał, tylko, że jest dobry. Teraz jest inaczej. Jest większa liczba obcokrajowców średniej klasy. Jestem za tym, aby w polskich klubach byli piłkarze z zagranicy, którzy podniosą poziom, tak jak w Legii Vadis Odjidja-Ofoe, Guilherme, Prijović, Nikolić. To były wzmocnienia. Natomiast w wielu klubach są zagraniczni zawodnicy, którzy często siedzą na ławce, są poza „18”, ale zabierają miejsce młodym. Duża tu rola włodarzy, prezesów klubów, dyrektorów sportowych, aby w ten sposób zaczęli myśleć, bo to jest z korzyścią dla wszystkich. Czym więcej młodych piłkarzy będzie grało, tym silniejsze będą reprezentacje. Im silniejsze będą reprezentacje, tym lepsi będą zawodnicy w klubach, bo europejscy piłkarze podniosą ich poziom. W tym roku graliśmy z Włochami, Portugalią, Holandią, Czechami i Ukrainą. Mierzyliśmy się z zawodnikami z drużyn, które są w Lidze Mistrzów. Moise Kean strzelił nam dwa gole, gra w Juventusie i na każdym treningu goni Cristiano Ronaldo. To widać po jego nawykach, ustawieniu, tempie w jakim gra. Ja po jednym naszym reprezentacyjnym meczu pojechałem do Gdańska na mecz Lechii II, gdzie grało dwóch zawodników z mojej kadry, na mecz z czwartoligowym Jantarem Ustka. Tam nikt tego zawodnika nie zmusi do takiego wysiłku, intensywności jak w meczu międzypaństwowym. Następna rzecz – ci starsi zawodnicy, grający w przeciwnej drużynie, ich celem numer 1 jest, aby to tempo nie było za mocne, chcą dłużej się utrzymać na tym poziomie rozgrywkowym, żeby dorobić. No i młody zawodnik gra, nawet dobrze, nawet jest wyróżniający, ale nie dotyka swego górnego poziomu biegowego, bo wolniej myśli, wolniej skraca, wolniej reaguje, błędy nie są wykorzystywane. Ważne, aby ci zawodnicy grali w dużo wyższych ligach, aby wznieść się na wyższy poziom.

Jak budować optymizm na mistrzostwa świata, gdy będzie wielka presja oraz wielkie oczekiwania?

Presja jak zawsze, wielkie oczekiwania jak zawsze. Ja się temu nie dziwię, jesteśmy na to przygotowani. Cieszę się, że są te mistrzostwa w Polsce, bo grać z takimi rywalami, to wielka sprawa. Niby mamy jeszcze pół roku, ale nie mamy czasu w ogóle! Teraz mamy 117 dni, kiedy drużyna nie spotka się ze sobą. Od ostatniego meczu w listopadzie z Ukrainą do pierwszego w marcu jest 117 dni bez zgrupowań. Potem się spotkamy na sześć dni, gdzie zagramy z Japonią oraz Niemcami i będzie 56 dni, kiedy znów nie będziemy się widzieć, bo zawodnicy rozjadą się do klubów. 19 maja kończy się liga, 20 maja się spotykamy, 23 maja gramy pierwszy mecz na mistrzostwach świata. To są fakty, z którymi się nie dyskutuje, przygotowaliśmy taki plan, żeby ten czas wykorzystać maksymalnie do pracy. Nie chcemy wchodzić w dyskusje, narzekać, bo to niczego nie zmieni. Musimy być gotowi, zawodnicy muszą być gotowi i świadomi, że ten czas, który mają teraz w klubach jest kluczowy dla ich rozwoju. Liczę, że tych zawodników będzie coraz więcej grać, coraz więcej z nich będzie dostawać szansę w meczach mistrzowskich. Dobre mecze z Portugalią, z Ukrainą spowodowały, że kilku piłkarzy dostało szansę na ostatnie kolejki. Bartosz Slisz rywalizował jak równy z równym z Portugalczykami, z Ukraińcami i dostał szansę od trenera w Zagłębiu Lubin. Jego drużyna od momentu, gdy trafił do składu wygrała dwa mecze i jeden zremisowała, a on gra na wysokim poziomie. Adrian Stanilewicz zadebiutował w Bayerze Leverkusen, Kuba Bednarczyk tak samo. Jest tendencja wznosząca, choć to ciągle mało. Najważniejszy okres przed nimi.

Czy mecze z udziałem Polaków w czasie mundialu U-20 będzie można zobaczyć w Tychach lub Bielsku-Białej?

Na pewno mecze grupowe gramy na stadionie Widzewa. Potem w zależności od tego, które miejsce zajmiemy. Jeżeli będzie pierwsze, to dalej będziemy grali na Widzewie, jak drugie to chyba w Lublinie, a trzecie – chyba też w Łodzi. Jest już gotowy terminarz. Reprezentacja Polski wygrywając mecze, grając dalej najprawdopodobniej będzie występowała na innych stadionach. Natomiast w Tychach i Bielsku-Białej są piękne obiekty. Graliśmy ostatnio z Ukraińcami w Bielsku-Białej. Wspaniałe przyjęcie z strony organizatorów, mimo zimna prawie 5 tysięcy widzów na meczu. To pokazuje głód piłki, to, że jest duży potencjał. Ja zresztą lubię przyjeżdżać na Śląsk. Tutaj jest taka kultura kibicowska, kultura przychodzenia na mecze. Na Górniku Zabrze, gdzie kibice przychodzą, dopingują, w Chorzowie często się zdarza, że mimo II ligi, kibiców jest bardzo dużo. Podobnie w Tychach oraz w Sosnowcu, choć to nie Śląsk, tylko Zagłębie, ale po awansie do Ekstraklasy tych kibiców jest coraz więcej. Powstanie nowy stadion, będzie ich jeszcze więcej. Śląsk zasługuje, aby mieć mocną piłkę, jak kiedyś. Tutaj są tradycje, ale też oczekiwania, głód wielkiej piłki, pucharów.

Bliskie panu są Raków i Zagłębie. Częstochowianie na dobrej drodze do Ekstraklasy, sosnowiczanie idą w odwrotnym kierunku.

Oczywiście, że są mi bliskie te kluby. W Zagłębiu wskoczyłem na wielką wodę, dzięki drużynie, klubowi, dzięki dobrym wynikom – dostałem szansę prowadzenia Legii w Lidze Mistrzów. Zostawiłem Zagłębie na pierwszym miejscu w tabeli, cieszę się, że w następnym sezonie awansowali. Nie przekreślajmy szans, niech walczą, kibicuję im, staram się jak mogę oglądać mecze, choć coraz rzadziej przyjeżdżam do Sosnowca, bo nie ma już tam naszego reprezentanta. Wcześniej był Tymek Puchacz, ale już nie ma (grał jesienią w GKS Katowice – red.). Jeżdżę tam, gdzie ci moi zawodnicy grają. Natomiast Raków to klub bardzo mądrze budowany przez właściciela Michała Świerczewskiego, który nie panikował, wykazał się dużą cierpliwością, który zaufał, mądrze buduje, inwestuje i dziś są tego efekty. Trener Marek Papszun wykonuje kawał kapitalnej pracy. Miał i ma czas na to, żeby skład był coraz lepszy, każdy transfer jest przemyślany. Brakuje tylko jednego, tego najistotniejszego, aby wejść na wyższy poziom sportowy czyli stadionu. Oby to wszystko zakończyło się happy endem, aby Raków po awansie grał u siebie, bo to też jest ważne. Byłem na meczu pucharowym z Lechem. Głód, zapotrzebowanie na piłkę są przeogromne. Natomiast trochę wstyd, że w takim dużym mieście jak Częstochowa nie ma stadionu z prawdziwego zdarzenia.

Jakie jest wasze podejście do MŚ U-20?

To jest najważniejszy mundial, zaraz po tym dorosłym, najważniejsza impreza, dzięki której wielu zawodników weszło na wyższy poziom pod każdym względem. Wiadomo, że gra się po to, żeby wygrywać. Najpierw trzeba pomyśleć o trzech meczach w grupie, żeby z niej wyjść. To jest budowanie emocji, budowanie napięcia. Nie mam wymarzonej grupy. Po pierwsze moja wiedza na temat jakości drużyn, które przyjadą na mistrzostwa nie jest aż tak duża, tym bardziej, że nie znamy jeszcze zespołów z Ameryki Południowej i Afryki. 24 lutego mamy losowanie, dowiemy się z kim gramy. Kogo los przydzieli, to będziemy się przygotowywać. Zaraz poty jak będziemy znali rywali, sztab reprezentacji siądzie i bierze się za rozpracowywanie przeciwnika. Ale i tak najważniejsze jest to, co my będziemy grali.

Eliminacje ME kadry Jerzego Brzęczka, Młodzieżowe Mistrzostwa Europy reprezentacji trenera Czesława Michniewicza i mundial U-20. Zaczyna się od was. Czy ustalona została hierarchia ważności pod kątem wyboru zawodników?

Priorytetem jest pierwsza reprezentacja. Jeżeli Szymański, Grabara, czy ktokolwiek inny z U-21, U-20 osiągną poziom reprezentacyjny, to tylko będę bił brawo i cieszył się, że ktoś awansował do kadry, jeśli trener Brzęczek będzie go potrzebował. Jeżeli nie, to mamy ich do dyspozycji. Rozmawialiśmy z selekcjonerami na ten temat. Sebastian i Kamil wywalczyli ten awans na młodzieżowe Euro, osiągnęli z tą drużyną ogromny sukces, są jej częścią, grają od 2-3 lat, zbudowali dobre relacje z trenerem, z zawodnikami. Pół roku to w piłce młodzieżowej bardzo dużo. Dziś nie wiem, jak zawodnik Szymański, czy Grabara będą grali w marcu w marcu, maju, kiedy mistrzostwa świata,czy mistrzostwa Europy będą się zbliżały. Są członkami kadry U-21 i dla mnie to jest oczywiste. My szykujemy się tym składem, który mamy. Nie ma mowy, aby zawodnicy zagrali na dwóch turniejach, tym bardziej, że praktycznie dzień po dniu jeden turniej się kończy, a drugi zaczyna.

Kiedy będzie znana kadra na mundial U-20?

Będzie czas do końca lutego, z tego co pamiętam, na podanie 50 nazwisk, które będą w szerokiej kadrze. Tylko z tych 50 nazwisk będzie można wybrać 21 piłkarzy, którzy pojadą na mistrzostwa świata. 18 z pola i 3 bramkarzy, o dwóch zawodników z pola mniej niż na dorosły mundial, to jest dużo, nawet nie ma dwóch zawodników na jedną pozycję. Dobór tych piłkarzy musi być perfekcyjny, żeby byli zawodnicy dający dużo jakości na kilku pozycjach.

Adrian Łyszczarz z GKS- Katowice był ostatnio kapitanem. Skąd taka decyzja?

Ta drużyna musi mieć kilku liderów, bo jak będzie jeden, to ta nic nie osiągnie. To kto wyprowadza drużynę jest wartościowe dla piłkarza, to reprezentacyjna funkcja. Chciałbym, aby było wielu zawodników, którzy przede wszystkim dowodzą na boisku. Taka zapadła decyzja, przyglądałem się tym piłkarzom przez pół roku. Czterech zawodników wyprowadzało drużynę w różnych meczach. To, że Adrian wyprowadzał drużynę z Ukrainą i Portugalią, nie gwarantuje miejsca w składzie. To po prostu łącznik między zespołem a sztabem, plus rada drużyny, w której jest Tymek Puchacz, David Kopacz, czy Serafin Szota, Adam Chrzanowski. Jest 6-7 osób mogących czuć się odpowiedzialnymi za tę drużynę.

Czy ta młodzież ma motywację finansową ze strony PZPN?

Nie rozmawiamy na ten temat. Dla mnie, to co mówiłem, oni wygrali szóstkę w totka mając tę imprezę. To jest dla nich otwarcie drogi do kariery. Znając prezesa Bońka na pewno on sam wie, co jest najlepsze, bo pod każdym względem czuje piłkę, rozumie piłkarzy, wie, jak się powinno budować drużynę, reprezentację i to wystarczy za cały komentarz.

Awantura piłkarek na meczu Czarni Sosnowiec - GKS Katowice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24