Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Kot: Doleżal będzie kontynuował wizję Horngachera, doda coś świeżego [Rozmowa]

Michał Skiba
Michał Skiba
Pawel Relikowski / Polska Press
Dawid Kubacki wygrał Letnią Grand Prix, a nawet o to nie walczył. To pokazuje naszą siłę - tłumaczy Jakub Kot, były skoczek, obecnie trener i ekspert stacji Eurosport. Zapraszamy na rozmowę przed startem kolejnego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich. W piątek kwalifikacje do niedzielnego konkursu w Wiśle, w sobotę zawody drużynowe.

Czuje pan lekki niepokój przed startem sezonu? Nie ma już Stefana Horngachera, czas na rządy Michala Doleżala...

Bardziej bym się niepokoił na miejscu Niemców, z którymi Stefan zaczął pracę. Tam Stefan będzie wprowadzał rewolucję, w naszej drużynie będzie po prostu kontynuacja. Trenerem został człowiek, który w tym sztabie był już od lat. Widział dobre momenty, gorsze, widział kryzysy. Nie zgodzę się z tym, że Doleżal musi wprowadzać rewolucję. Jestem spokojny, bo jest ta sama wizja szkoleniowa. Michal dużo rzeczy od Stefana się nauczył, a jeśli wprowadzi coś swojego, to bardzo dobrze, bo nie należy się betonować. Fajnie wyjść z czymś świeżym do drużyny. Skoki się zmieniają, jak każda dyscyplina. Lato już pokazało, że możemy być spokojni, bo gdyby wtedy okazało się, że coś się zacięło, to byłby większy dreszczyk emocji. Lato poszło po naszej myśli, gdzie nawet niespecjalnie chcąc wygrać Grand Prix - udało się je wygrać. Dawid zdobył ten tytuł przy okazji. To pokazuje, jaką jesteśmy siłą.

Lato sprawiło, że apetyt nieustannie rośnie.

Letni sezon jest bardzo fajny dla skoczków, bo jeśli się coś nie powiedzie, można się wytłumaczyć, że zima jest najważniejsza. Jak jest dobrze w lecie, często widzi się zimę w jeszcze lepszych nastrojach. Lato jest traktowane ulgowo, ale jeśli zimą nie masz formy, to trzeba szybko analizować. My zaliczyliśmy solidne miesiące, zawodnicy mieli zróżnicowane starty - jedni mniej, drudzy więcej. Przetestowaliśmy zawodników kadry B, są to choćby Paweł Wąsek, Klimek Murańka, Olek Zniszczoł. Ciekawi mnie, ile dostaną szans na przestrzeni całego sezonu, bo wiadomo, że w Wiśle mogą wystąpić wszyscy. Potem jedni będą lecieć na Puchar Świata, inni na Puchar Kontynentalny. Fajnie, by skoczkowie z zaplecza dostawali szanse, oni muszą zacząć bywać w takim świecie. Nie można kogoś skreślać po jednym słabym konkursie, od razu się nie wygrywa. Zazwyczaj.

Dawid wygrał klasyfikację końcową LGP, wygrał ją drugi raz. W 2017 r. jednak nie była to dla niego taka trampolina w dobre skakanie zimą. Teraz będzie inaczej? W końcu to mistrz świata.

Można powiedzieć, że jednak ostatni zwycięzcy sezonu letniego w zimie potrafili zaznaczyć swoją obecność. Maciek Kot potrafił wygrać Letnie Grand Prix i mieć dobry sezon zimą. Osiągał życiowe wyniki. Potem Dawid Kubacki miał dobre lato, nie był potem mistrzem świata, ale już pukał do czołówki. Jewgienij Klimow świetnie skakał zeszłego lata, zaczął zimę od wygrania konkursu w Wiśle. Stawał na podium. Był niebezpieczny.

Kubacki narzuci sobie teraz dodatkową presję?

Myślę, że nie. On niewiele startował latem, chyba cztery starty. Nie miał nastawienia na triumf w LGP. Celem były inne rzeczy, a wygrana przyszła przy okazji. To pokazuje olbrzymi potencjał. Słysząc różne wypowiedzi ze sztabu, można dojść do wniosku, że mamy znowu trzech skoczków na bardzo wysokim poziomie, czyli Kamila Stocha, Dawida i Piotra Żyłę. Jak był sam Adam Małysz, to nie było zaplecza, był taki moment, że Kamil również był sam, teraz jest dobrze. Każdy może mieć słabszy dzień, bo to nie są roboty, ale są inni. Dawid jest pewniakiem na tę zimę, ale nie łudźmy się, że będzie wszystko wygrywał. Skończyły się czasy dominacji.

Chociaż w poprzednim sezonie Ryoyu Kobayashi „pozamiatał” konkurencję.

Przed poprzednim sezonem pytano mnie o rokowania przed sezonem. Przyznaję się, że ani razu nie użyłem nazwiska Kobayashi. Kamil, Stefan Kraft, czekałem na powrót Severina Freunda, teraz widzimy, jakie ma problemy. Kraft miał dobry sezon, ale daleki od ideału. Nagle wyskoczył Ryoyu, który miał się skończyć po dwóch konkursach, a okazało się co innego. Co jakiś czas wysyłał sygnały, ale od pojedynczych wybryków do wygrania całego PŚ to daleka droga. Jednak da się. W Planicy latał w innych przestworzach, pułap lotu miał parę metrów wyżej niż cała reszta. Sezon okazał się przewrotny, bo w MŚ nie zdobył medalu. W Seefeld, ani w Innsbrucku, gdzie miesiąc wcześniej zachwycał w Turnieju Czterech Skoczni. Skoki zawsze będą nieprzewidywalne.

Będą niespodzianki?

Patrząc okiem obiektywnego kibica - to był sezon piękny. Brązowy medal Killiana Peiera w Innsbrucku i olbrzymia radość jego i kolegów. Byłem pod skocznią i widziałem to szaleństwo. Jakby wygrał, nawet Amman oszalał ze szczęścia. Rodzice płakali. Świetne obrazki. Pojedynek Eisenbichlera i Geigera na tak dalekie skoki, to było to. W Seefeld po pierwszej serii Polacy chcieli zwalniać Waltera Hofera i wszystkich innych, a potem Dawid wrócił z 27. miejsca na złoto. To się pewnie nie powtórzy. Stoch dołożył srebro, a 20 minut temu wszyscy chcieliśmy odwoływać zawody. Nikt nie przewidzi, co wydarzy się teraz, na pewno presja na Kobayashim się zwiększy. Zaczął współpracę z Red Bullem, byk na kasku to też presja.

Dosyć późno zaczął przygotowania.

Miał inną taktykę tych startów, najpierw obowiązki sponsorskie. Zabawa w modę. Widać, że ma swoją odskocznię, nie można żyć tylko skokami. Z tego, co słyszałem, to nie spieszyło mu się do powrotu na trening. Podobno na zajęciach był bardzo mocny. Rozmawiałem z Richardem Schallertem (nowy trener Kobayashiego), mówił, że były treningi, gdzie brakowało dla niego belek. Jak był delikatny wiatr z przodu, to trzeba było przerwać trening. W treningu jednak takie rzeczy mogą się zdarzyć. W Hinzenbach i Klingenthal już jednak taki mocny nie był.

Schallert podobno jest zamordystą, dla Kobayashiego chyba niezbyt idealny rytm pracy?

Nie wierzę jednak, żeby zawodnik, który nie trenował i omijał treningi, był w stanie tak skakać. Raz się może zdarzyć, jeden weekend, ale nie kilkanaście.

Kamil Stoch dopadnie Kobayashiego w tym sezonie?

Kamil nie patrzy na Ryoyu. Wiadomo, że przyjście każdego tak silnego zawodnika daje nową motywację dla innych. Jakbyśmy mieli zabetonowane towarzystwo, to skoki byłyby nudne. Pojawił się Kobayashi, widzimy Timiego Zajca. Podoba mi się, że dalej jest weteran Noriaki Kasai, który się nie poddaje, a z drugiej strony mamy Domena Prevca, który wygra konkurs, a potem coś zawali, bo musi iść do szkoły, urósł, lub przytył. Dla Kamila każda nowa postać to może nie jest inspiracja, ale motywacja. Ciekawą rzecz powiedział Stefan Horngacher, który tłumaczył, że kończysz dobry sezon, wręcz idealny, ale następnego dnia trenujesz, bo to już nie wystarczy. Tak to działa.

Jak wygląda nastawienie Macieja Kota do sezonu, dochodziły do nas sygnały, że musi wrócić do podstaw, a jednak chyba nie jest tak źle?

Ostatnio nawet rozmawiałem z Grzegorzem Sobczykiem i uspokoił mnie, że pracują tak samo z Maćkiem, jak i z innymi. Każdy ma swoje problemy, nie jest tak, że jedna metoda działa na wszystkich. Święta prawda jest taka, że zawodnik za trenera nie skoczy. Możesz mieć świetny sprzęt i wizję trenera, ale on za ciebie nie napnie nogi bardziej. Wiem, że jest jedna wizja w sztabie, Maciek im ufa i to jest dobre wyjście. Gdyby on zaczął kombinować, to by do niczego nie doprowadziło. Przykład Dawida pokazał, że można ufać, Piotrek Żyła pozbył się tego „garbika”. Trzeba uwierzyć trenerom i to wyjdzie, może nie jutro, może za miesiąc lub dwa sezony. Taki to jest sport, że trzeba mieć dużo szczęścia, ale i również cierpliwości. Wizja tego wszystkiego dobrze Maćkowi służy, jeszcze nie czas na rewoluję. To pomysły Horngachera dały mu pierwsze zwycięstwo w PŚ. Znikąd to się nie wzięło. Był w tym sztabie Sobczyk, był Doleżal. W lecie pokazał, że nie ma daleko do czołówki i niech ta zima będzie lepsza. Kolejny przeciętny sezon będzie podkopywał pewność siebie, a trzeba zachować spokój i cierpliwie wracać do skakania. Sztab robi wszystko, żeby mu pomóc.

Może znowu buty pomogą? Co pan o nich słyszał?

To co wszyscy (śmiech). Na pewno wszyscy robimy dobrą robotę, że o nich mówimy. Zakładam, że czyta o tym członek sztabu autriackiego lub norweskiego i widzi, że Polacy mają buty, na wyłączność. To jest przewaga psychologiczna wobec innych, niezależnie od tego, co te buty dadzą. Jeśli cały świat korzysta z butów niemieckiej firmy Rass, to proces uzyskiwania ich jest bardzo długi. W sezonie zawodnicy często zmieniają buty, one są wyższe, niższe, płaskie, nachylone. Dużo ich. Kiedyś logistyka była utrudniona, teraz mamy buty tylko dla nas, indywidualnie dobrane dla każdego zawodnika. Jeśli ktoś potrzebuje buty na za tydzień, będzie je miał. Było mnóstwo przymiarek, więc skoro im zaufali, to na pewno wszystko jest dograne na ostatni guzik.

Transmisje z wszystkich kwalifikacji i konkursów Pucharu Świata w kanałach Eurosport 1 i Eurosport Player

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jakub Kot: Doleżal będzie kontynuował wizję Horngachera, doda coś świeżego [Rozmowa] - Portal i.pl

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24