Jarosław Różański znalazł się w elitarnym gronie

Maciej Zubek
Jarosław Różański gra na najwyższym ligowym poziomie już przeszło 20 lat
Jarosław Różański gra na najwyższym ligowym poziomie już przeszło 20 lat Maciej Zubek
Kapitan hokeistów Podhala przed kilkoma dniami obchodził okrągły jubileusz

Lubujący się w statystykach, nazywany chodzącą encyklopedią polskiego hokeja dziennikarz Stefan Leśniowski wyliczył że piątkowe spotkanie przeciwko Cracovii było Twoim tysięcznym meczem w ekstraklasie.

- Szczerze powiem byłem zaskoczony. Dowiedziałem się o tym dopiero po meczu od pana Stefana. Wiedziałem, że ten tysięczny mecz się zbliża, ale myślałem że jeszcze dzieli mnie od niego kilka spotkań. Nie mam jednak podstaw by nie wierzyć panu Stefanowi. Każdy kto go zna doskonale wie, że on w takich rzeczach się nie myli.

To dla Ciebie istotna rzecz czy liczba jak każda inna?

- Specjalnie nie zwracam uwagi na takie rzeczy. Na pewno jednak mam z tego powodu sporą satysfakcję. Nie każdemu dane jest rozegrać tysiąc spotkań. Strasznie szybko to zleciało. Czas jednak biegnie nieubłaganie.

Oprócz Ciebie takim dorobkiem pochwalić się może jeszcze jedynie dwóch zawodników: Adrian Parzyszek i Mariusz Puzio. Obaj już jednak nie grają, a Tobie ciągle mało....

- Wiecznie grał w hokeja nie będę. Dopóki jednak zdrowie dopisuje, dopóki czerpię z tego radość i dopóki czuję że jestem potrzebny w drużynie to będę jeszcze uganiał się za krążkiem. Jeżeli któraś z tych rzeczy przestanie być aktualna, to powiem sobie stop. Nie będę miał z tym problemu. W życiu staram się nie robić nic na siłę.

Pamiętasz swój debiut w ekstraklasie?

- Trudno go nie pamiętać. To był 1994 rok i ostatni mecz finałowej serii Podhala z Unią Oświęcim. Na pewno złotymi zgłoskami w historii polskiego hokeja on się nie zapisał. Tego meczu żadna z drużyn nie chciała … wygrać. Podhale z racji tego że chciało świętować tytuł u siebie, a Unii świadomej że rywalizacja o mistrzostwo jest już rozstrzygnięta, nie uśmiechało się już jechać do Nowego Targu. Byłem chyba jednym z niewielu zawodników, którzy cieszyli się z występu w tym spotkaniu. Grałem u boku zawodników, którzy wówczas byli moimi idolami. Mocno to przeżyłem.

A pierwszą zdobytą bramkę zapamiętałeś?

- Tak. To było w meczu, który otwierał sezon 1994/1995. Graliśmy w Nowym Targ z drużyną z SMS Sosnowiec, w której grało wielu moich kolegów z rocznika. Jako jedyny zdecydowałem się zostać w Podhalu i jak czas pokazał dobrze na tym wyszedłem. Tamto spotkanie wygraliśmy 6:4.

Spośród tych 1000 spotkań jest jakiś jedno, które chowasz gdzieś głęboko w sercu?

- Oj to chyba raczej niemożliwe by wybrać jedno spotkanie z takiej ilości. Musiałbym się nad tym głęboko zastanowić i mocno odświeżyć pamięć. Na ten moment nie zdecyduje się na taki wybór.

W dorobku masz pięć złotych medali, trzy srebrne i sześć brązowych. Ten wynik Cię satysfakcjonuje?

- Myślę że tak. Nie mogę narzekać. Wielu zawodników marzy o takim dorobku. Jedyne co powoduje że mam mały niedosyt to to, że nie dane było mi świętować mistrzostwa na nowotarskim lodowisku. Cztery razy cieszyłem się z niego w Oświęcimiu, a raz w Tychach. Ale przecież wszystko jeszcze przede mną. Marzy mi się by w ten właśnie sposób zakończyć karierę.

Któryś z tych tytułów jest dla Ciebie szczególnie ważny. Którą z serii finałowych zapamiętałeś szczególnie?

- Każde mistrzostwo cieszy. Na pewno jednak największą satysfakcję miałem z tytułu wywalczonego w sezonie 2006/2007. Byłem wtedy w optymalnym wieku dla hokeisty i czułem że odgrywam w zespole ważną rolę. W dodatku odzyskaliśmy tytuł po 10 letniej przerwie.

Od wielu lat sprawujesz funkcję kapitana drużyny. Czym zapracowałeś sobie na zaufanie kolegów?

- To już pytanie nie do mnie. Najwyraźniej charakterem pasuję do tej roli. Dla mnie zawsze było ważne by kapitana wybierano przez głosowanie zawodników, a nie wskazanie trenera. Wtedy ta funkcja nabiera jeszcze większej wartości.

Czego hokej Cię nauczył?

- Dyscypliny, szacunku dla pracy - bo wbrew temu co poniektórym się może wydawać gra w hokeja jest ciężką pracą - no i pokory.

Od zawsze wiedziałeś że będziesz grał w hokeja?

- Za dużego wyboru nie miałem. Wtedy kiedy ja zaczynałem w Nowym Targu nie było wiele możliwości poza hokejem. Nie było osiedla, na którym dzieciaki nie grałyby w hokeja. Powstawały klasy sportowe. W moim roczniku do testów sprawnościowych przystąpiło 76 zawodników. Hokej był odskocznią od problemów, szansą dla młodego chłopaka na to by coś w życiu osiągnąć, zobaczyć, wyjechać do innego kraju.

Największy zawód jaki spotkał Cię w karierze?

- Zdecydowanie spadek z Podhalem z ekstraklasy. Długo nie mogłem się z tym pogodzić. Niestety wiele czynników nie do końca zależnych od zawodników, o tym zadecydowało. Mam nadzieję, że był to pierwszy i ostatni już raz w historii nowotarskiego hokeja.

A gdybyś mógł to coś zmieniłbyś w swojej dotychczasowej karierze?

- Prawdopodobnie próbował bym wyjechać zagranicę. Kiedyś miałem ofertę z Alby Volan, kiedy ta grała w Interlidze. Były pierwsze rozmowy, ale w między czasie zmienił się trener i temat stał się nieaktualny.

Rozmawiał Maciej Zubek

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jarosław Różański znalazł się w elitarnym gronie - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24