Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Kasalik przed startem wiosny w PKO Ekstraklasie: Nie chcę, by to Pogoń była czwarta, ale chłodna analiza na to mi wskazuje

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Jerzy Kasalik
Jerzy Kasalik Fot. Bogdan Kułakowski/Polska Press
Raków może się gdzieś potknąć, ale czy w aż takim stopniu, by stracić przewagę? Chyba raczej nie – mówi Jerzy Kasalik, były trener szczecińskiej Pogoni.

Jerzy Kasalik ma obecnie 73 lata i już nie pracuje w zawodzie trenera. Był wychowankiem Hutnika Kraków, który grał dla Legii, Śląska, ŁKS, Lechii oraz Lecha. W 1974 r. trzykrotnie zagrał w reprezentacji. Karierę trenerską rozpoczynał w Poznaniu, był też asystentem w Zabrzu i stamtąd trafił w styczniu 1994 r. do Pogoni Szczecin. Przejął drużynę po Romualdzie Szukiełowiczu. Kasalik pracował z Portowcami tylko do grudnia. Później prowadził drużyny Olimpii Poznań, Hutnika i kilku innych klubów.

Pogoń ma szansę jeszcze się załapać do wyścigu po mistrzostwo Polski czy to jest niemożliwe nie tylko dla szczecińskiej drużyny, ale i pozostałych, bo przewaga Rakowa Częstochowa jest za duża?
Jerzy Kasalik: Przy obecnej punktacji, czyli trzech punktach za zwycięstwo, to ta różnica może szybko stopnieć. Wszyscy mówimy o przewadze Rakowa, że to jest przyszły mistrz Polski, ale to tak nie do końca. Po dwóch-trzech spotkaniach sytuacja w tabeli może być znacznie inna. Z drugiej strony trudno spodziewać się, by Raków – tak dobrze wyglądający jesienią – przestał raptem grać. To nie jest słaby zespół byśmy mogli spodziewać się, że szybko przegra trzy mecze z rzędu. Może się gdzieś potknąć, ale czy w aż takim stopniu, by stracić przewagę? Chyba raczej nie. Powinien utrzymać dystans nad goniącymi i wygrać te mistrzostwo. Tak mi się wydaje, ale w piłce różne rzeczy się dzieją, a faworyt nie zawsze wygrywa.

Ta przewaga z jesieni mogła utrudniać czy ułatwiać zimowe przygotowania Rakowa?
To zespół wciąż głodny sukcesu za którym nie stoi jakaś bogata historia występów w lidze czy europejskich pucharach. Raków jest na fali w ostatnich sezonach, a teraz może zdobyć ten najcenniejszy sukces. Lech Poznań, Legia Warszawa to są zespoły, które na koncie mają sukcesy i może perspektywa kolejnych nie mobilizowała już tak bardzo. Bywały mecze, że lekceważyli przeciwników. Po Rakowie, po trenerze Papszunie tego się nie spodziewam. Sam szkoleniowiec nie ma bogatej kariery trenerskiej, więc podobnie jak zawodnicy jest głodny zwycięstw. Trzeba docenić to, co zbudowano w Częstochowie. Może i tam nie ma wielkich nazwisk, ale jest duża konkurencja, piłkarze mają ciekawe umiejętności, a przede wszystkim tworzą zespół, który wie, co chce grać i co chce osiągnąć.

Pogoń zdobędzie trzeci medal z rzędu?
Myślę, że będzie o to trudniej niż w poprzednich latach. Pogoń bardziej mi się podobała, gdy trenerem był Kosta Runjaic niż ta z ostatniej jesieni. Za niemieckiego trenera gra była lepsza, bardziej przekonywująca. Jesienią drużyna prezentowała się w kratkę. Personalnie też bardziej mi się podobali. Sentyment do Pogoni oczywiście jest, podobnie jak do kilku innych ekip w lidze, które w przeszłości prowadziłem lub w których byłem, ale szczególnie obserwuję mecze Pogoni i Lecha.

Legia, Lech, Pogoń i Widzew to są zespoły do walki o dwa miejsca na podium czy jeszcze kogoś Pan widzi w tej rywalizacji?
Widzew nie. Odpadnie, nie wytrzyma walki z silniejszą na wielu poziomach konkurencją, choć jesienią zrobili świetny wynik. Raków – bez względu na to, czy zdobędzie mistrzostwo czy nie – skończy sezon na podium. Legia też, a o te ostatnie miejsce w trójce będą walczyć Pogoń z Lechem. Lech kadrowo ma najsilniejszy zespół w ekstraklasie, ale jesienią późno się przebudził. Mocno mu pomógł rezerwowy bramkarz Filip Bednarek, ale to nie jest bramkarz na potencjał klubu. Teraz mogą wrócić kontuzjowani piłkarze i będą mocniejsi. Personalnie Lech wygląda nawet lepiej od Rakowa, ale nie wszystko zadziałało po zmianie trenera. Do tej czwórki nikt nie dołączy. Nie chciałbym, by to Pogoń była czwarta, ale chłodna analiza na to mi wskazuje. Runjaic w Legii miał teraz więcej czasu na poukładanie drużyny po swojemu, Holender w Lechu też, a jeszcze bronią mistrzostwa i będą chcieli gonić. Będzie ciekawie.

Zimą mało było transferów. Nie zaskoczyło to Pana?
Nie. Raków dobrze gra to nie potrzebuje nowych graczy. Ma dwóch zawodników na każdą pozycję, którzy w dodatku nie mają dużego stażu w klubie. Teraz zachowali to, co mieli i nowych pewnie ściągną latem. W Lechu wracają kontuzjowani gracze – jak np. Bartosz Salamon do obrony, ściągnęli nowego bramkarza. Trochę się dziwiłem Legii, bo sądziłem, że będą mocno szukać napastnika. Carlitos to już zgrana płyta, gracz chimeryczny, a Legia zawsze miała kim straszyć. Wracając do pytania: wzmocnienia są potrzebne, ale kim i po co? W klubach czołówki dobrze analizują posiadany potencjał, uzupełniają braki. W Szczecinie był problem z obroną to ściągnęli dwóch zawodników, ale wciąż mi w tej drużynie brakuje klasycznego egzekutora. Ogólnie zimą kluby nie są chętne, by wydawać duże pieniądze na transfery, a wydać dla samej sztuki to nikt nie chce.

Wiosną zauważymy jakościowy postęp w lidze?
Żeby był postęp to musi być napływ lepszych zawodników od tych, co już są w lidze. A u nas ci najlepsi szybko odpływają. Mieszkam w Poznaniu, więc najłatwien mi obserwować sytuację w Lechu. Gdyby ten klub zainwestował i zatrzymał zawodników, którzy odeszli w ostatnich sezonach, to regularnie zdobywałby mistrzostwo Polski i grał w Lidze Mistrzów. Tych nazwisk było dużo, większość gra w reprezentacji Polski. Ale Lech prowadził inną politykę transferową. Dziś kibice nie mogą wiązać się z nazwiskami, bo ci szybko wyjeżdżają. Kiedyś było inaczej – każdy w Poznaniu identyfikował się np. z Okońskim, a w Szczecinie z Kielcem, Kensym czy nawet Szubertem. Skoro jest odjazd najlepszych to i postępów nie widać. W Poznaniu już by pewnie sprzedali Michała Skórasia, ale zaczęli się mocniej liczyć z kibicami. Skóraś więc ciągnie grę Lecha, ale jak długo? Pewnie do końca sezonu i cześć.

Wspomniał pan o sentymencie do Pogoni. Skąd ten sentyment skoro w Szczecinie tylko rok Pan pracował?
Mam dobre wspomnienia. Miałem roczny kontrakt, a gdy umowa się kończyła to chciałem zostać. Dyrektor Andrzej Rynkiewicz chciał mieć jednak Oresta Lenczyka. Ja sezon zakończyłem z zespołem na 5. miejscu w tabeli i życzyłem, by nowy trener osiągnął lepszy wynik. Później, gdy pracowałem w Hutniku Kraków, przyjechałem do Szczecina i wygraliśmy 3:0. Cały stadion skandował moje nazwisko. Nie przeżyłem lepszej sytuacji w piłce, a tego nie da się wymienić na żadne pieniądze. Nawet trener Janusz Pekowski był w szoku i na konferencji prasowej podkreślał, że szkoleniowiec nie może być lepiej doceniony. I stąd ten sentyment do dziś. Muszę jednak dodać, że to Hutnik - z którym graliśmy m.in. w europejskich pucharach był i jest mi najbliższy.

Z kimś ze Szczecina utrzymuje Pan kontakt?
Odchodziłem z Pogoni w dobrej atmosferze o czym świadczy też to, że do dziś mam dobry kontakt z Rynkiewiczem. Rozstawaliśmy się w przyjacielskich relacjach. Zespół też miałem ciekawy, atmosfera była świetna, a brakowało nam tylko normalnych warunków, infrastruktury. W szatni mieliśmy jeden prysznic, więc kolejki były. Dziś to humorystycznie wspominam, ale Majdan, Jaskulski, Studziński, wprowadzany Pokładowski, Szubert, Mandrysz, Dymkowski czy Moskalewicz to byli bardzo ciekawi piłkarze. Przyjemnie było z nimi pracować, a później pozytywnie byliśmy do siebie nastawieni przy następnych konfrontacjach. Złego słowa na tamtą Pogoń nie mogę powiedzieć. I ta moja Pogoń potrafiła ograć Lecha w Poznaniu 2:0, gdy na trybunach siedziało ponad 20 tys. kibiców. Ja byłem zawodnikiem Lecha, więc dla mnie był to specyficzny mecz, a każdy wiedział, jak ważne były to spotkania Pogoni z Lechem. Ale go ograliśmy. Rynkiewicz rzadko był wylewny, ale wtedy z radości wpadł do szatni i uściskał się ze wszystkimi. A tak przy okazji – pozdrawiam kibiców i pozdrawiam Szczecin.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jerzy Kasalik przed startem wiosny w PKO Ekstraklasie: Nie chcę, by to Pogoń była czwarta, ale chłodna analiza na to mi wskazuje - Głos Szczeciński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24