Finał trwał długo, ale zabrakło w nim dramaturgii, czegoś, co zostałoby na długo zapamiętane. Raczej stał na bardzo przeciętnym poziomie i był jednym z najnudniejszych w historii turnieju.
Przed jego rozpoczęciem więcej szans dawano Guido Andreozziemu. Argentyńczyk nie tylko był rozstawiony z „piątką”, nie tylko bronił tytułu mistrzowskiego z 2018 r., ale w sobotni wieczór wygrał turniej deblowy (razem z Andresem Moltenim z Argentyny), więc ten sukces miał go uskrzydlić. Wydawało się, że jest też pewny swego.
- Jeśli ktoś chce mi postawić tu pomnik, to jestem za - żartował przed finałem.
A gdyby go wygrał - pewnie trzeba byłoby rozpisać miejski konkurs na pomnik, bo byłby pierwszym tenisistą w długiej historii Pekao Szczecin Open, który zdobyłby dwa tytuły z rzędu.
Za Andreozzim przemawiała też dyspozycja. W ćwierćfinale i półfinale ogrywał groźnych i mocnych Hiszpanów: Roberto Carballesa Baenę oraz Albero Ramosa-Vinalosa. I dodajmy, że kroczył do finału w dobrym stylu.
Kovalik tak trudniej ścieżki nie miał. I nie można było go lekceważyć, bo choć przed startem szczecińskiego turnieju zajmował miejsce w połowie czwartej setki rankingu ATP, to rok temu był nawet 80. na świecie. Miał jednak problemy z kontuzjami, więc wraca do tenisa i odbudowuje pozycję. Sukces w Szczecinie zapewni mu wyraźną poprawę.
Sam pojedynek finałowy rozczarował. Tenisiści mieli ogromne problemy ze złapaniem właściwego rytmu, nie potrafili się wstrzelić z serwisem i seryjnie przegrywali swoje podania.
Pierwszy set rozstrzygnął się w tie-breaku. Andreozzi popełnił mniej błędów i wygrał do 5.
W drugim secie szybkie przełamanie i Kovalik poszedł za ciosem. Andreozzi w pewnym momencie odpuścił, by zebrać siły na trzecią partię (6:2 dla Kovalika). W decydującym secie Argentyńczyk miał kilka szans, by odskoczyć na 3:0, ale nie potrafił. Słowak przetrzymał kryzys i wypunktował przeciwnika - 6:4.
- Jestem zmęczony, ale zarazem szczęśliwy. Atmosfera była niesamowita, lepsza nawet niż w mojej rodzinnej Bratysławie. Ludzie wspierali mnie przez cały czas i dodawali sił w tych wszystkich najtrudniejszych momentach. Jeśli nie będę grał w Pucharze Davisa to za rok przyjadę bronić tytułu.
Turniej Pekao Szczecin Open zakończył tegoroczny cykl Lotos PZT Polish Tour.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?