Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Grosicki: W takich meczach jak z Niemcami musimy być gladiatorami

Remigiusz Półtorak, Paryż
Kamil Grosicki w meczu z Niemcami na Stade de France
Kamil Grosicki w meczu z Niemcami na Stade de France Michael Probst
Trener powtarza nam bez przerwy, że mamy grać konsekwentnie i odważnie. Za każdym razem pokazujemy, że potrafimy stwarzać groźne sytuacje i realizować taktykę, którą selekcjoner nakreśla przed meczem. Kosztuje nas to wiele wysiłku, ale inaczej nigdy nie osiągalibyśmy takich wyników - mówi po meczu z Niemcami Kamil Grosicki, skrzydłowy reprezentacji Polski.

W szatni był mimo wszystko niedosyt, bo Niemcy nie stworzyli sobie ani jednej tak dobrej sytuacji jak wy z Milikiem?
Dobrze byłoby wygrać z mistrzami świata, odbiór byłby pewnie zupełnie inny, ale nie możemy się za bardzo napinać. To był naprawdę trudny mecz i remis jest bardzo cenny. Mamy cztery punkty, bardzo dobrą sytuacją wyjściową, wykonaliśmy już 80 proc. planu minimum. Zbliżamy się do momentu, w którym wyjdziemy z grupy, choć przed nami jeszcze mecz z Ukrainą. Na razie się cieszymy, bo na tle Niemców, bardzo mocnego przeciwnika, uzyskaliśmy dobry wynik.

Ukraina nie gra już o nic. Czy to może być korespondencyjny mecz z Niemcami o to, kto strzeli więcej bramek, aby zająć pierwsze miejsce w grupie?
Niemcy też nie będą mieli łatwego zadania. Grają z Irlandią Płn., która się obudziła i jeszcze nie wiadomo na co ją stać. Myślimy jednak przede wszystkim o sobie. Do spotkania z Ukrainą trzeba podejść z takim samym zaangażowaniem jak dotychczas. Inaczej nie da się wygrywać na tych mistrzostwach. Wiem po sobie, że w każdym meczu musimy zostawiać bardzo dużo zdrowia. Na razie ważne jest to, że pokazaliśmy, iż jesteśmy jedną drużyną, nie pękamy i nawet jak są słabsze momenty, to potrafimy je przetrzymać. Pazdan wsadzi gdzieś nogę albo głowę i… jest dobrze!

Milik mógł strzelić gola po Pańskim idealnym dośrodkowaniu.

Rzeczywiście, dobrze to wyszło. Piłka spadła między bramkarzem a obrońcą i żaden z nich nie mógł nic zrobić. Arkowi Milikowi nie udało się jednak trafić do siatki. Może się nie spodziewał takiego podania? Szkoda, bo to była najlepsza sytuacja w całym meczu. Nawet Niemcy nie potrafili nam bardziej zagrozić. Nie ma jednak co rozmyślać. Jesteśmy pozytywnie nastawieni do następnego meczu.

Z kostką już wszystko w porządku? Grał Pan przez 87 minut.
Pod koniec pierwszej połowy niemiecki obrońca nadepnął mi na stopę, z którą miałem ostatnio problemy, zrobił się mały siniak, pewnie jest stłuczenie, ale – uspokajam - to nic groźnego. Po dwóch-trzech dniach wszystko wróci do pełnej sprawności. Prawą nogę mam trochę pechową, ale z drugiej strony to nadepnięcie trochę mnie obudziło. Miałem grać mniej minut, ale trenerowi najwyraźniej podobała się moja gra, bo ściągnął mnie dopiero pod koniec. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będę się rozkręcał i jeszcze zapiszę się na tym turnieju w statystykach...

Po Warszawie i Frankfurcie to był najlepszy mecz przeciwko Niemcom?
Trener powtarza nam bez przerwy, że mamy grać konsekwentnie i odważnie. Za każdym razem pokazujemy, że potrafimy stwarzać groźne sytuacje i realizować taktykę, którą selekcjoner nakreśla przed meczem. Kosztuje nas to wiele wysiłku, ale inaczej nigdy nie osiągalibyśmy takich wyników.

Kiedy rozmawialiśmy przed Euro, mówił Pan, że poprzedni mecz z Niemcami był ważny, bo pokazał, że nie trzeba się ich bać. Ten w Paryżu to potwierdził?
Pewnie tak. Z takimi zespołami ma się najwyżej jedną-dwie sytuacje w meczu, trzeba wtedy zachować chłodną głowę. Trochę mi tylko szkoda, że żadna z trzech asyst, które miałem szczególnie w drugiej połowie, nie skończyła się bramką. Pierwszy przełom z Niemcami nastąpił w Warszawie, kiedy wygraliśmy 2:0. Tamten mecz pokazał, że drużyna zaczęła wierzyć w siebie. Natomiast rzeczywiście, fakty są takie: po trzech meczach z mistrzami świata można powiedzieć, że jesteśmy na równi. Właśnie w takich spotkaniach trzeba pokazywać, jak silna jest ta drużyna. Dlatego myślę, że wszyscy kibice – i ci przed telewizorami, i ci, którzy widzieli mecz na stadionie – mogą być z nas dumni. Dajemy im wreszcie dużo radości.

Russell Crowe napisał na Twitterze, że Polska może sprawić niespodziankę na Euro. Czujecie się trochę jak gladiatorzy?

Robimy tylko to, co do nas należy. W takich spotkaniach jak z Niemcami musimy być gladiatorami. Jak będziemy sobie tylko skakać z nóżki na nóżkę, to nic z tego nie będzie. Miłe jest to, że ktoś z zewnątrz zauważa postęp w naszej grze. Zaraz po meczu dostałem sms-a od prezesa mojego klubu z Rennes z gratulacjami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kamil Grosicki: W takich meczach jak z Niemcami musimy być gladiatorami - Dziennik Polski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24