Kartka z kalendarza: Piłkarskie MŚ 2002. Polski futbol w pigułce. Kompromitacja naszych futbolistów z farsą Edyty Górniak w tle

Paweł Wiśniewski
Klasyczny już schemat - mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor czyli polski futbol w pigułce. Dzisiaj mija 20. rocznica jednej z najbardziej dotkliwych porażek piłkarskiej reprezentacji Polski w XXI wieku. A może i w historii… W czerwcowe dni 2002 roku, mistrzostwa świata po raz pierwszy odbyły się w Azji. Wspólnie zorganizowały je Korea Południowa i Japonia, a po 16 latach w turnieju finałowym wystąpiła Polska.

To były smutne chwile. Selekcjoner reprezentacji Jerzy Engel i jego piłkarze zapowiadali, że na mistrzostwa świata w Korei Południowej i Japonii jadą po medal… naiwność, infantylność, skrajna głupota?

A realia były takie - Polacy mieli niskie notowania. W grupie trafili na silną Portugalię, nieobliczalną, niesioną dopingiem miejscowej publiczności, prowadzoną przez słynnego Holendra Guusa Hiddinka Koreę Południową i Amerykanów, uważanych za najsłabszego z rywali.

Już podczas ceremonii otwarcia było żenująco, a to za sprawą Edyty Górniak i jej interpretacji Mazurka Dąbrowskiego. To była symboliczna zapowiedź nadciągającej katastrofy.

Lament i konsternacja

W pierwszym meczu - meczu otwarcia, 4 czerwca, nasi futboliści zmierzyli się z drużyną współgospodarzy turnieju. Nadmorskie Pusan z wilgotnym klimatem subtropikalnym okazało się mało gościnne - porażka 0:2 i… lament.

Kolejny rywal - tym razem w meczu o wszystko - Portugalia, nie pozostawił nam żadnych złudzeń. 0:4 i… konsternacja.

Nastroje w drużynie narodowej pogarszały się z godziny na godzinę. Żale, pretensje, wzajemne wypominanie, spory o kwestie finansowe. W końcu mecz o honor, z Amerykanami - trener Jerzy Engel zdecydował się na radykalne zmiany w pierwszym składzie, wystawiając kilku zawodników rezerwowych. Wygraliśmy 3:1, ale… wracaliśmy do domu. Podobnie, jak… Portugalia.

Azjatycka rzeczywistość okazała się niezwykle brutalna. A w kraju ruszyła dyskusja, kiedy i gdzie Jerzy Engel popełnił błąd? Dlaczego nie był w stanie skutecznie reagować? Ale tego nie dowiemy się już nigdy. Czy honor został zachowany?

Mistrzostwa świata w 2002 roku to oprócz blamażu naszych kopaczy, kompromitacja całego systemu sędziowania. Skandal gonił skandal, a faworyzowaniu gospodarzy nie było końca. Najpierw „sędziowie” odprawili Włochów, za chwilę Hiszpanów… i tak Koreańczycy z Południa dotarli do półfinału.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24