Katarzyna Zdziebło, wicemistrzyni świata w chodzie sportowym na 20 i 35 km: Szkoda stracić zdrowie w jednym roku

Michał Czajka
Michał Czajka
Mielczanka Katarzyna Zdziebło z mistrzostw świata przywiozła dwa srebrne medale
Mielczanka Katarzyna Zdziebło z mistrzostw świata przywiozła dwa srebrne medale PZLA
Katarzyna Zdziebło ma za sobą znakomite mistrzostwa świata, na których wywalczyła dwa srebrne medale. Teraz przed zawodniczką Stali Mielec start na mistrzostwach Europy.

Jesteś już po mistrzostwach, emocje opadły, są dwa srebra - czy traktujesz obydwa krążki jednakowo?
Ten zdobyty na 20 kilometrów to była taka niespodzianka - tak powiem szczerze, że celowałam w pierwszą dziesiątkę. Jakby to było piąte czy szóste miejsce, to też byłabym bardzo zadowolona. Udało się skończyć na drugim miejscu i to naprawdę cieszy. Można powiedzieć, że było to zaskoczenie, ale też byłam na to przygotowana w sensie treningowym. Wychodziło to na treningach, ale jakoś nie dopuszczałam do siebie takiej myśli, bo nigdy czegoś takiego nie osiągnęłam. Wprawdzie miałam już brązowy medal na drużynowych mistrzostwach świata, ale jednak tu jest coś innego. Po tych dwudziestu kilometrach też nie byłam taka zmęczona, więc pamiętam tą moją euforię, pozytywne emocje - ten pierwszy będę na pewno wspominać jako coś takiego przełomowego. Drugi też był wypracowany, bo najpierw na 35 kilometrów się nastawiałam, ale ten pierwszy start bardzo dał mi w kość. Tak naprawdę już od trzeciego kilometra czułam tą pracę, bo te moje nogi nie były wypoczęte. Oba jednak naprawdę cieszą - jak wspomniałam pierwszy to taka radość po zdobyciu, a po drugim była ulga z takim spełnieniem.

Jednak chyba startu na 20 kilometrów nie żałujesz?
(śmiech) Nie, nie - oczywiście, że nie żałuję. To była taka decyzja, która początkowo myślałam, że może uniemożliwić mi walkę o medal na moim docelowym dystansie. Różne opinie na ten temat słyszałam - dużo osób tak trochę sceptycznie patrzyło na to, ale tak sobie myślę, że jestem przecież do tego przygotowana tylko teraz wszystko musi się udać, ja muszę dać wszystko od siebie, liczyć na sprzyjające warunki losowe, bo różnie może być na trasie. Nie żałuję na pewno, że podjęłam taką decyzję.

Na początku wyścigu na 35 kilometrów prowadziłaś, ale potem musiałaś uznać wyższość rywalki. Narzuciła takie tempo, które ciężko było utrzymać czy jednak zmęczenie dało o sobie znać?
Prowadziłam na pierwszych kilometrach, które były prawie pół minuty wolniejsze, więc to była taka rozgrzewka i ktoś musiał ją poprowadzić (śmiech). Później tempo zdecydowanie wzrosło i ona wychodziła z inicjatywą - przynajmniej ja to tak czułam. Narzucała prędkość, była lepiej do tego przygotowana, miała dużo lepszą życiówkę i widać było, że jeszcze może iść szybciej, więc później już ją odpuściłam, bo wiedziałam, że nie ma z nią szans.

Po twoim pierwszym starcie zainteresowanie chodem sportowym znacznie wzrosło - odczułaś to?
Rzeczywiście zainteresowanie tym moim drugim startem było spore, bo tam gdzie są medale, to jest zainteresowanie (śmiech). Przed pierwszym nikt nie stawiał mnie w roli faworytek. Nawet jak się prezes naszego związku wypowiadał, to przyznawał, że to była taka niespodzianka. Nawet jak popatrzymy na zdjęcia, to widać, że są to ujęcia dopiero z mety, bo wtedy fotoreporterzy z Polski zdążyli przyjechać. Z kolei z wyścigu na 35 kilometrów zdjęcia są już od samego startu (śmiech), więc wszyscy już przyjechali. Nie ma też co ukrywać, że chód nie należy do najbardziej widowiskowych konkurencji chociaż ja lubię i lubiłam oglądać chód, bo nawet pamiętam, gdy byłam dzieckiem jak oglądałam starty Roberta Korzeniowskiego na Igrzyskach Olimpijskich. Wprawdzie nie do końca wtedy wiedziałam, co i jak, ale się oglądało, ale wtedy też były medale.

Wychodzi więc na to, że tobie pasuje chyba ta zmiana dystansów - teraz mamy 20 i 35 zamiast 50 kilometrów. Rzeczywiście tak jest?
Jeśli chodzi o mnie, to pewnie nie zdecydowałabym się na start na 20 i 50 kilometrów, ponieważ to są jednak całkowicie inne dystanse. 50 kilometrów chodziłoby się jeszcze bardziej na wytrzymałości, a 20 i 35 kilometrów powiedziałabym, że jednak są zbliżone, co też pokazało podium mistrzostw świata, ale też prędkości podczas wyścigów. Chłopaki nawet mówią, że dystans 50 kilometrów tak naprawdę zaczyna się po 35. kilometrze. Dla mnie więc na ten moment ta zmiana jest w porządku, ale dużo zawodniczek ubolewa nad tym, bo lubiło ten dystans 50 kilometrów. Pisały nawet w tej sprawie różne petycje. Moim zdaniem, dla kobiet jest to jednak trochę za dużo - u mężczyzn chyba miałoby to rację bytu, ale to tylko moja opinia.

Nie ma co ukrywać, że przed drugim startem byłaś też jedną z faworytek - nie przeszkadzało ci to?
Na pewno moja samoocena i wiara w siebie wzrosła - wiedziałam, że będę inaczej postrzegana przez inne zawodniczki czy przez media. Nawet jak wychodziliśmy przed startem, to chyba pierwszy raz byłam wymieniona w tej pierwszej linii i przedstawiona publiczności. To się czuło, że mam taką troszeczkę przewagę nad rywalkami w tym sensie, że ja mogę jeszcze pokazać, na co mnie stać, ale nie muszę, bo mam już medal. Dla mnie ten start na 35 kilometrów był taką dodatkową nagrodą. Jednak oczywiście ten pierwszy start dużo zmienił, bo nawet w naszej takiej wiosce lekkoatletów po wyścigu na 20 kilometrów inne zawdoniczki podchodziły do mnie i gratulowały.

Teraz mistrzostwa Europy?
Tak jest, mistrzostwa Europy w Monachium 20 sierpnia, więc to jest mój start docelowy w tym momencie.

Też będą dwa dystanse?
Nie, 20 sierpnia jest 20 kilometrów, a 16 sierpnia jest 35, ale jednak nie zdecyduję się na ten dystans, bo to by było za dużo startów, a też trzeba myśleć przyszłościowo. Szkoda byłoby zdrowie stracić w jednym roku (śmiech). Mam za sobą dwa męczące wyścigi, a dodatkowo też przeloty, więc na spokojnie. Ciekawa też jestem, jak mój organizm zniesie to wszystko. Teoretycznie może powinnam być uznawana za faworytkę, ale zobaczymy czy tak będzie, bo inne zawodniczki też na pewno będą chciały wygrać i niektóre nawet bardziej na świeżości podejdą do startu, a ja jednak trochę na zmęczeniu, ale na pewno będę walczyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24