Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

King Szczecin wygrał, PGE Spójnia przegrała. Koniec rundy zasadniczej Orlen Basket Ligi

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Kibice Kinga Szczecin w Sopocie zobaczyli dobry mecz w wykonaniu Wilków Morskich.
Kibice Kinga Szczecin w Sopocie zobaczyli dobry mecz w wykonaniu Wilków Morskich. jakub lisowski
Duże emocje w ostatnich meczach pierwszej części sezonu z udziałem zespołów z Pomorza Zachodniego. Porażka sprawiła, że Spójnia spadła na ósmą lokatę. King Szczecin pokonał wicelidera, ale i tak zajął 4. lokatę.

Przed ostatnią serią rundy zasadniczej wiedzieliśmy, że Anwil Włocławek wygrał tę część rozgrywek, a Trefl Sopot zajął 2. miejsce. Wiedzieliśmy też, że King zagra w play-offach, ale mógł zakończyć na trzecim, czwartym czy piątym miejscu. Nie wszystko zależało od aktualnych mistrzów Polski. PGE Spójnia miała dużo bardziej nerwową sytuację, ale za to bardziej klarowną. Stargardzianie musieli wygrać, by zapewnić sobie 6. lokatę. Porażka oznaczała dla nich nerwy, liczenie na inne zespoły. W grę wchodziły różne warianty i rozmiar porażki też miał znaczenie.

King szarpał i wygrał

Szczecinianie rozpoczęli mecz na „zaciągniętym ręcznym”, Trefl łatwo dochodził do pozycji rzutowych, a Morris Udeze błyskawicznie złapał dwa przewinienia. Ale po zdobyciu pierwszych punktów – drużyna złapała lepszy rytm. Trzy akcje przeprowadził Avery Woodson, który trafiał mimo mocnej presji obrońców. Gospodarze zablokowali się i King w 6. minucie prowadził 14:4.

I taką przewagę szczecinianie kontrolowali przez kolejne minuty. Mecz był kilka razy przerywany, bo zacinała się tablica wyników i te nieprzewidziane pauzy uśpiły trochę gości. Trefl w II kwarcie zbliżał się, zmniejszył przewagę do siedmiu oczek (z 17), ale wtedy sprawę w swoje ręce wziął Andrzej Mazurczak. Trójka, skuteczna akcja półdystansowa i znów było spokojniej (30:42). Problem w tym, że rozgrywający Kinga też miał kłopot z fauli, musiał usiąść na rezerwie, a jego koledzy popełnili kilka błędów. Na niespełna minutę przed końcem drugiej kwarty było tylko 40:44. King swoją akcję zmarnował (Michale Kyser nie złapał kolejnej piłki do niego adresowanej), a gospodarze za sprawą trójki Jakuba Schenka prawie doprowadzili do remisu.

Trzecia odsłona zacięta. Prowadzący zmieniał się wiele razy, a to, że King po 30 minutach prowadził 74:70 to była głównie zasługa Przemysława Żołnierewicza. Zawodnik super zareagował na stratę w połowie kwarty. Zaczął rzucać z dystansu i nie mylił się.

Świetny początek ostatniej części zapewnił Kingowi bezpieczną przewagę (83:70). Gospodarze nie wiedzieli, co się dzieje i dopiero po paru minutach zaczęli walczyć. Na 2,5 minuty przed końcem King prowadził 92:85, ale przy piłce był Trefl.

100 sekund przed końcem kryzys gości przerwał w końcu Woodson (94:86) i tego meczu nie mogli przegrać, ale ostatnia minuta też była emocjonująca. Sopocianie chcieli dopaść mistrza, ale po rzutach Kysera czy Mazurczaka – goście utrzymali wygraną.

King wygrał, ale… stracił trzecią pozycję, którą zajmował. Stało się tak, bo swoje mecze wygrały Stal Ostrów i Legia Warszawa. To oznaczało, że konieczna była mała tabelka między tymi trzema zespołami. Stal miała najlepszy bilans bezpośrednich spotkań i to ona ostatecznie zajęła 3. lokatę. King 4. i w ćwierćfinale play-off będzie walczył z legionistami. Będzie miał atut boiska w tej fazie.

Trefl Sopot – King Szczecin 92:98
Kwarty: 13:27, 30:17, 27:30, 22:24.
Trefl: Scruggs 17 (5), Best 14 (2), Varadi 8 (1), Groselle 11, Van Vliet 9 – Schenk 13 (3), Barnes 8 (2), Witliński 4, Zyskowski 8 (1).
King: Woodson 22 (3), Mazurczak 17 (1), Cuthbertson 2, Borowski 5 (1), Udeze 7 – Mobley 5 (1), Żmudzki 4, Kyser 10, Meier 8 (2), Nowakowski 0, Żołnierewicz 18 (3).

PGE Spójnia rozczarowała, ale może się pocieszyć

Stargardzianie dobrze się przygotowali do meczu Warszawie. Dziki też zachowywali szanse na ósemkę, ale potrzebowali przede wszystkim wysokiego zwycięstwa nad Spójnią. Nasz zespół szybko jednak zaczął pokazywać, po co przyjechał do stolicy. Już po 5. minutach prowadził 16:6, a punkty zdobyli prawie wszyscy (z wyjątkiem Wesley’a Gorgona) gracze podstawowego składu.

Tyle, że Spójnia przeprowadziła zmiany i dobra gra się skończyła. Goście za często się spieszyli, a gospodarze z tego korzystali. W II kwarcie sukcesywnie odrabiali straty i do przerwy przegrywali tylko 35:36.

Nerwowo zrobiło się na początku III kwarty. Gospodarze zdobyli sześć punktów z rzędu i przejmował inicjatywę w meczu. Na szczęście dla gości – przebudzili się Stephen Brown i Ben Simons. To ich punkty pozwoliły Spójni odzyskać prowadzenie. Mecz cały czas był jednak wyrównany. Warszawian nie urządzało nawet zwycięstwo małą różnicą, ale zespół chciał dobrze zakończyć sezon. Nie odpuszczał, a Spójnia miała kłopot, by zbudować przewagę.

W połowie ostatniej kwarty po osobistych Browna Spójnia prowadziła 60:57, ale po dwóch minutach było 60:61. Wtedy trójkę zdobył Brown, ale z prowadzenie goście cieszyli się moment.

Minutę przed końcem to Dziki prowadzili 65:63. Trener Sebastian Machowski musiał poprosić o czas. Po wznowieniu gry na remis rzucił Devon Daniels. Snajper Spójni po kolejnej akcji znów doprowadził do remisu (67:67), a pozostawały 22 sekundy do końca. Piłkę mieli gospodarze i mogli grać do końca. Grali, dwie sekundy przed końcem za trzy na zwycięstwo trafił Matthew Coleman.

Spójnia przegrała i musiała czekać na inne rozstrzygnięcia w tej kolejce. Na szczęście ułożyły się dobrze (porażka Startu Lublin) i do play-offów Spójnia awansowała z ósmej pozycji. W ćwierćfinale będzie grać z Anwilem, a pierwsze mecze we Włocławku.

Dziki Warszawa – PGE Spójnia Stargard 70:67
Kwarty: 13:21, 22:15, 17:18, 18:13
Dziki: Green 6, Coleman 16 (2), Aleksandrowicz 13 (1), Czujkowski 0, Bartosz 6 – Grochowski 1, Pamuła 9 (1), McGlynn 16, Crawley 3.
Spójnia: Daniels 10, Langović 6, Brown 19 (2), Gordon 0, Gruszecki 9 (1) – Stein 7, Łapeta 4, Grudziński 4, Simons 8 (2), Kowalczyk 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński