Kinga Achruk (MKS Perła Lublin): Od nowa zakochuję się w piłce ręcznej

Bartosz Litwin
Bartosz Litwin
Fot. Wojciech Szubartowski
Po piętnastu miesiącach przerwy do gry na parkietach PGNiG Superligi kobiet powróciła Kinga Achruk. Z rozgrywającą lubelskiego klubu rozmawialiśmy o trudach walki o powrót do formy po ciąży, nowym spojrzeniu na piłkę ręczną i nadziejach związanych z zespołem mistrzyń Polski.

Jak smakuje powrót na parkiet po tak długiej przerwie?
Bardzo długo czekałam na ten powrót. To była ciężka praca, żeby jak najszybciej wrócić. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że znowu mogłam poczuć piłkę, poczuć te emocje na boisku i być razem z dziewczynami w szatni. To są naprawdę uczucia nie do opisania. Ta przerwa też bardzo dobrze na mnie wpłynęła. Czasami takie przerwy są w życiu potrzebne. Mam nową małą miłość, która waży prawie dziesięć kilo. Po raz drugi zakochałam się też w swoim mężu, widząc jak, się nami opiekuje. Na nowo zaczęłam też odkrywać piłkę ręczną. Od nowa się jej uczę. W niej także się na nowo zakochuję i to jest bardzo fajne.

Urodziłaś synka na początku września. Powrót do gry po takim czasie to ogromny wyczyn. Na czym polega sekret Kingi Achruk?
Nie wiem, czy to szybko, czy późno. Myślę, że każda kobieta po urodzeniu dziecka musi słuchać własnego ciała i wrócić w odpowiednim dla niej czasie. Są takie zawodniczki, które wracały dużo szybciej i takie, które wracały później. Ja patrzyłam pod kątem samej siebie. Słuchałam swojego ciała i chciałam wrócić wtedy gdy będę na to gotowa. Nie chciałam wracać zbyt wcześnie, by znowu nie pauzować, by nie nabawić się jakiejś kontuzji. To była jednak bardzo długa przerwa i chciałam najpierw wzmocnić swoje ciało. Cieszę się, że udało się to zrobić w takim terminie. Z jednej strony chciałam wrócić jak najszybciej, bo tęskniłam za piłką ręczną. Z drugiej strony czasem trzeba słuchać głosu rozsądku.

Walka o powrót do formy po ciąży to było dla ciebie duże wyzwanie?
Muszę powiedzieć, że bardzo. Wracało mi się dużo ciężej niż po jakiejś kontuzji. Trzeba było wzmocnić całe ciało, bo wszystkie mięśnie odpoczywały. Przy okazji kontuzji barku można wzmacniać nogi, czy plecy. Gdy szwankuje kolano, można się skupić na górnych partiach. W tej sytuacji jednak musiałam zaczynać tak naprawdę od zera.

Wracając do kadry MKS-u, wspominałaś, że czujesz się jak juniorka. Taka przerwa to chyba idealna recepta na to jak sobie poradzić z rutyną i wypaleniem. Tobie dziś to raczej nie grozi.
Myślę, że wiele osób się z tym boryka. Mnie ta przerwa była potrzebna. Faktycznie cieszę się jak juniorka i to jest świetne uczucie. Nie mogłam się doczekać powrotu. Wciąż się zastanawiałam kiedy już mogę wejść, czy wejdę teraz, robiłam wszystko, aby być w jak najlepszej formie. Naprawdę cieszę się z każdej minuty na boisku. Wiem, ile pracy mnie to kosztowało. Dziś jeszcze bardziej niż kiedyś doceniam swoje koleżanki i znajome, które urodziły dzieci i wracały na parkiet. Z dzisiejszej perspektywy stokrotnie bardziej podziwiam i szanuje to, w jaki sposób sobie z tym poradziły.

Zespół bardzo się zmienił od czasu gdy ostatni raz byłaś jego częścią.
To prawda. Taka jest jednak kolej rzeczy. To jest sport i takie zmiany są nierozerwalną jego częścią.

Ten dzisiejszy MKS mógłby konkurować z tym sprzed roku?
Nie chciałabym tego oceniać. Trudno porównać. Czasem w trakcie jednego sezonu drużyna zmienia się całkowicie. Mam tu na myśli sytuację gdy zespół nabiera doświadczenia, wie już, czego oczekuje trener, rodzi się koncepcja drużyny. Nie ma sensu porównywać drużyn z poszczególnych sezonów.

Ominęły cię nie tylko mecze ligowe, ale i spotkania Mistrzostw Europy. Jakie emocje towarzyszyły ci przy śledzeniu poczynań biało-czerwonych, wiedząc, że nie możesz pomóc reprezentacji?
Wiele osób dobrze wie, że jak się ma kontuzję i się ogląda te mecze z boku, to jest to ciężkie przeżycie. Trochę jest żal, że nie można w nich uczestniczyć. Mocno trzymałam za dziewczyny kciuki. Wiele z nich pokazało się z bardzo dobrej strony. Teraz musimy już myśleć o meczach eliminacyjnych, by znowu zawitać na tych najważniejszych imprezach.

Cieszy to niedawne powołanie na zgrupowanie kadry?
Ojej, bardzo. Jestem naprawdę mega szczęśliwa i nie mogę się doczekać. Przed nami jednak najpierw ważny mecz MKS-u w Koszalinie i w tej chwili skupiam się na tym.

Jakim rywalem jest wasz najbliższy przeciwnik?
Koszalin miał trochę podobną sytuację do nas. Tam również doszło do zmian w sztabie szkoleniowym. Na ławce nie ma już trenera Strózika. Koszalinianki charakteryzują się tym, że walczą na boisku i mają wiele bardzo fajnych i ambitnych zawodniczek. Uważam, że teraz wszystkie mecze dla nas będą ciężkie i musimy się skupiać przede wszystkim na sobie. Na tym, by wywalczyć wszystkie możliwe punkty i wygrać jak największą ilość meczów.

O obronę tytułu będzie bardzo ciężko. W zespole czuć związany z tym zawód?
Każda z nas zdaje sobie sprawę z tego, w jakiej sytuacji jesteśmy. Ja bym nie chciała patrzeć na inne zespoły i się zastanawiać czy stracą punkty, czy nie. Myślę, że najważniejsze jest, by skupić się na sobie, polepszyć jakość gry. Musimy postarać się zdobyć wszystkie punkty, jakie są możliwe do zdobycia.

Powróciłaś na parkiet w domowym spotkaniu z Piotrcovią Piotrków Trybunalski i otworzyłaś wynik meczu. Chyba trudno sobie wyobrazić lepsze przywitanie z lubelską halą Globus.
Zgadza się. Muszę się przyznać, że wzruszyłam się po tej pierwszej bramce. Bardzo długo czekałam na ten moment. Cieszę się, że miałam taką możliwość i zdobyłam tę pierwszą bramkę właśnie na Globusie.

Ustaliłyście wcześniej, że jeśli będzie rzut karny, to nie będzie go wykonywać Marta Gęga tylko Kinga Achruk? Czy może to wyszło spontanicznie?
Już wcześniej rozmawiałyśmy o tym z zespołem i trenerką Moniką. Często wiele rzeczy dzieje się spontanicznie, ale jeżeli chodzi o ten element, to był on ustalony.

Forma zbliża się już do optymalnej?
Nie mnie to oceniać. Na pewno jeszcze wiele pracy przede mną. Tyle już z siebie dałam, że nie będę się poddawać. Budowa optymalnej formy wciąż jest w toku.

Jak ci się trenuje pod okiem Moniki Marzec? Trenerka sprawdza się w roli głównego szkoleniowca?
Myślę, że radzi sobie super. Ma naprawdę wielkie doświadczenie i świetny przegląd boiska. To na pewno dla niej trudna sytuacja, bo została wrzucona na głęboką wodę. Sądzę jednak, że świetnie sobie poradzi, a my jako zespół jej w tym pomożemy.

Klub poinformował o włączeniu dwóch juniorek do pierwszej drużyny MKS-u. Wśród nich jest twoja młodsza siostra, Edyta Byzdra. Spodziewałaś się, że przyjdzie wam zagrać w jednej drużynie?
Edyta to wielki talent. Przed nią jednak na pewno wiele pracy. Myślę, że to świetna mobilizacja dla niej. Nie wiem jak to będzie gdy będziemy razem trenować. Kiedyś powiedziałam jej, że gdy dojdzie do naszych wspólnych treningów, to ja będę już wieszać buty na kołku. Teraz perspektywa się nieco zmieniła, bo szkoda byłoby mi pracy, którą włożyłam w powrót. Może to będzie także dodatkowa motywacja dla mnie. Bardzo się cieszę, że klub chce robić zaciąg z naszych juniorek. To bardzo ważne, by wyciągać jak największe talenty spośród młodzieży, by później reprezentowały one barwy naszego klubu.

Wierzysz w to, że ten sezon będzie takim sezonem przejściowym i w przyszłych rozgrywkach MKS wróci na szczyt?
Mam taką nadzieję i myślę, że wszyscy dołożymy wszelkich starań, by wrócić na te zwycięskie tory.

ZOBACZ TAKŻE:

MKS Perła Lublin pokonał EKS Start Elbląg 29:24. Zobacz zdjęcia

MKS Perła Lublin obronił ligowe podium. Lublinianki pokonały...

MKS Perła Lublin zakończył europejską przygodę. Podsumowanie...

MKS wciąż w grze o ćwierćfinał Ligi Europejskiej EHF. Zobacz zdjęcia

Klaudia Kraska - była podprowadzająca Motoru Lublin zajęła s...

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kinga Achruk (MKS Perła Lublin): Od nowa zakochuję się w piłce ręcznej - Kurier Lubelski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24