Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klasa Okręgowa. Rafał Krzysztofik zmierza po tytuł króla strzelców ligi. Piłkarz Piaskowianki ocenia szanse klubu na awans

Bartosz Wartałowicz
Bartosz Wartałowicz
Marcin Gałczyński/Michał Stępień
Rafał Krzysztofik - kapitan Piaskowianki Piaski ocenia szanse na awans jego zespołu do Hummel 4 Ligi. Mówi też o współpracy z Sergiejem Pilipczukiem - byłym piłkarzem Korony Kielce, o recepcie na strzelanie goli i o potencjalnym transferze.

Czego zabrakło w meczu z Unią Sędziszów?
-Ciężko mi ocenić. Do tej pory wszystko szło po naszej myśli, a ten mecz nam nie wyszedł. Unia to nie jest rywal z dolnej części tabeli, mieliśmy swoje okazje podczas meczu, ale ich nie wykorzystywaliśmy. Rywal jest doświadczony, my mamy młody zespół i może tym, wspomnianym już doświadczeniem nas pokonali.

Ostatni raz Piaskowianka była w 4 lidze w sezonie 2011/12. Wtedy był pan już w zespole. Jest duże ciśnienie, żeby po latach wrócić na ten szczebel?
-Nie tyle ciśnienie, ale chęć gry wyżej i ambicja. Mamy młody zespół i chcemy zwiększać swoje umiejętności i to u nas góruje. Sami wiemy po sobie, że mamy rozwojową drużynę i musimy się dotrzeć. Jesteśmy taką trochę wiejską drużyną, mamy swoje problemy finansowe i przed rozpoczęciem rozgrywek nie zakładaliśmy, że będziemy na pozycji lidera.

Jak się współpracuje na boisku z Sergiejem Pilipczukiem? Były piłkarz Korony ma duży wpływ na waszą grę?
-Zdecydowanie tak, samo to, że pomaga doświadczeniem, które zbierał przez lata, nakręca i pomaga się rozwijać chłopakom. Siergiej ma też duże umiejętności, pomimo 38 lat bardzo się wyróżnia i ciągnie ten zespół. Przyszedł do nas praktycznie z ekstraklasy i mocno się angażuje w grę naszej drużyny. Kiedy tylko może, to jest zawsze z nami i nas wspiera.

A co pan sądzi o trenerze - Mikołaju Pełce? To dobry trener?
-Świetny człowiek, znakomity trener, który robi wszystko z głową. Dobrze planuje treningi i skupia się na każdym aspekcie. Niektórzy trenerzy zapominają na przykład o regeneracji, a trener Pełka myśli o wszystkim. Naprawdę trzeba trenerowi oddać, że daje radę, jest pewny swojej wiedzy, mocno się angażuje i zna się na rzeczy. Jest taką osobą, która chce, żeby ta gra dawała nam radość.

Jeżeli nie udałoby się awansować do 4 ligi, a pojawiłaby się ciekawa oferta właśnie z tej klasy rozgrywkowej, to skorzystałby pan?
-To byłaby trudna decyzja, bo to życie zawodowe się gdzieś tam ułożyło. Jestem fizjoterapeutą i tego czasu jest mało. Staram się być na dwóch treningach w tygodniu, jeździć na mecze, bo piłka nożna jest dla mnie jak narkotyk, uprawiam ten sport od bardzo młodego wieku. Na pewno jeśli byłaby taka sytuacja, to ważne byłyby kwestie logistyczne i w przypadku lepszego zespołu, trzeba by było zwiększyć ilość treningów, co byłoby trudne.

Do końca rozgrywek zostało wam 9 spotkań w tym mecze z Hetmanem Włoszczowa i Naprzodem Jędrzejów - zespołami z czołówki. Myśli pan że to te dwa spotkania zadecydują o waszym awansie do Hummel czwartej ligi?
-Często te zespoły z dolnej części tabeli lubią urywać punkty i sprawiać kłopoty z tymi czołowymi drużynami. Może jest też tak, że motywacja i świadomość jest inna, a te pozornie słabsze zespoły, walczą o życie. Te dwa mecze z Hetmanem i Naprzodem będą najtrudniejsze, ale ci w teorii słabsi potrafią napsuć krwi i z nimi też na pewno zagramy skoncentrowani i na 100 procent możliwości.

W Naprzodzie grał pan też przez jeden sezon i to był jedyny epizod poza Piaskami. Będzie to specjalny dla pana mecz?
-Na pewno mecz z Naprzodem będzie szczególny, bo będą to miejscowe derby, a to, że też grałem w Naprzodzie, daje taką chęć pokazania się. W tamtym okresie zerwałem więzadła krzyżowe i wróciłem do Piaskowianki, żeby się odbudować. Też sentyment do macierzystego klubu sprawił, że jestem tu tak długi czas. Sezon po sezonie decydowałem się na pozostanie w Piaskach, znalazłem pracę i się ustatkowałem.

Ma pan jakąś receptę na strzelanie goli? Nie jest pan typowym napastnikiem.
-U nas w zespole jest duża wymienność pozycji i ja staram się być pod grą, ale też w pobliżu bramki. Zrozumiałem jak strzelać bramki, gdzie powinienem być - to przyszło z doświadczeniem i z rozgrywanymi meczami. Staram się pomóc zespołowi - to dodatkowa presja i motywacja. Gdy zdobędę jedną czy dwie bramki, to chcę dokładać kolejne.

Ma pan jakiś indywidualny cel, ilość strzelonych bramek do końca sezonu?
-Na pewno chcę pobić swój rekord - 27 bramek, a do końca sezonu chciałbym strzelić powyżej 30 i myślę, że to jest spokojnie do wykonania, przed nami jeszcze 9 spotkań i ten dorobek można poprawić. Przede wszystkim chodzi mi o wynik drużyny i liczyć się będą zwycięstwa w meczach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Klasa Okręgowa. Rafał Krzysztofik zmierza po tytuł króla strzelców ligi. Piłkarz Piaskowianki ocenia szanse klubu na awans - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24