Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klopp i Guardiola: rywalizacja taka jak Ronaldo i Messiego, ale z boku boiska

BG
Zespół jednego króluje w Anglii, drugiego włada w Europie. Czy w tym roku Juergen Klopp i Pep Guardiola zamienią się swoimi obszarami wpływów?

W ostatnich dwóch latach Liverpool prowadzony przez Jurgena Kloppa dwa razy z rzędu był w finale Ligi Mistrzów, a Manchester City Josepa Guardioli całkowicie zdominował rozgrywki w Anglii, broniąc mistrzostwo Premier League i zgarniając poczwórną krajową koronę w ubiegłym sezonie. W tym roku zapowiada się, że to ta dwójka znów będzie rozdawać karty na Wyspach i w Europie, a paradoksalnie każdy marzy o zdobyczach tego drugiego.

Zmorą The Reds jest mistrzostwo Premier League. Od kiedy liga funkcjonuje w znanej dzisiaj formule, to zespół znad rzeki Mersey nigdy nie sięgnął po tytuł. W ubiegłym sezonie liver-poolczycy byli o centymetry od celu, ale znów się nie udało. 97 zdobytych punktów i tylko jednak przegrana w sezonie, które w poprzednich 27 latach gwarantowały 1. miejsce, tym razem oznaczały wicemistrzostwo. Powód? Manchester City.

Jurgen Klopp i Pep Guardiola wyprowadzili rywalizację w Anglii na dużo wyższy, niespotykany jak dotąd poziom. Wystarczy tylko powiedzieć, że trzecia drużyna poprzedniej kampanii - Chelsea, miała aż 15 pkt straty do wyższego stopnia podium. The Citizens są rekordzistami pod względem zdobytych punktów i bramek w jednym sezonie, co paradoksalnie też jest zasługą LIverpoolu. Jeden rywal swoimi osiągnięciami motywuje drugiego i odwrotnie.

Coś więcej niż wynik

Obaj trenerzy w swoich miejscach pracy mieli coś, o czym marzy każdy menadżer - czas i zaufanie. Jose Mourinho powiedział w niedzielę, że akceptacja porażek i braku wyników w momencie, gdy drużyna optycznie zmierza w dobrą stronę, to moment, gdy klub z giganta staje się małym. Dla Portugalczyka najważniejsze są wyniki tu i teraz, a z zupełnie innego założenie wychodzili przy budowie drużyn Klopp i Guardiola, którzy wybiegali w przyszłość. Obu trenerom zdarzyły się wstydliwe porażki: Niemiec najchętniej zapomniałby o 0:3 z Watfordem w 2015 roku, a Guardiola wymazałby z pamięci upokorzenie z 2017 roku, po tym, jak ulegli Evertonowi aż 0:4.

Wówczas nie liczył się suchy wynik, ale zmiana systemów gry, które dziś obie ekipy doprowadziły do perfekcji. Podpierając się popularną statystyką: „Expected goals”, czyli prawdopodobieństwa strzału na mecz, po którym może paść bramka dla danej drużyny, łatwo zauważyć, że LIverpool i City grają dziś w swojej własnej lidze. Współczynnik The Reds w ofensywie wynosi średnio 10,78, Manchesteru City aż 16,56. Tylko słaba w obronie Chelsea Franka Lamparda może się równać z dwoma gigantami pod tym względem (10,13), a Tottenham (7,42), Arsenal (6,24), czy Manchester United (5,56) są daleko w tyle. W przeciwieństwie do The Blues ofensywna gra City i LFC nie oznacza, że obie ekipy mają dziurawe obrony. Przeciwnicy w meczach z nimi stwarzają sobie sytuacje na poziomie: 5,37 - Liverpool i 5,1 - City, co jest 2. i 3. najlepszym wynikiem w lidze.

Dlatego Pep Guardiola nie zamierzał panikować po porażce z Norwich, bo wiedział, że to dla jego drużyny wypadek, który czasem po prostu musi się zdarzyć. Tydzień później Obywatele wygrali z Watfordem aż 8:0 i to Hiszpan triumfował.

- Powiedziałem po meczu z Norwich, że jeśli w nas wątpicie, to jest wasz problem, nie mój. Porażka w jednym meczu może się wydarzyć. Przeanalizujcie to, co chłopaki zrobili w ostatnich dwóch sezonach. Z Norwich przyjęliśmy 4 strzały na bramkę, my mieliśmy 15 albo 20. Może wierzycie w to, że klub nie może przegrać meczów. Ale każdy może - mówił Guardiola.

Zamiana priorytetów

W tym sezonie i Klopp i Pep najbardziej marzą o tym, co ich przeciwnik wygrał rok temu. Pragnienie Liverpoolu skupia się na lidze, gdzie teraz The Reds zanotowali komplet zwycięstw po sześciu meczach. Przegrana w meczu Ligi Mistrzów z Napoli nie miała już więc dla kibiców w tym przypadku aż tak dużego znaczenia. Odwrotnie jest w Manchesterze, gdzie sezon w Europie rozpoczęto od rozbicia Szachtara 3:0, ale na własnym podwórku zespół potknął się już dwa razy. Na tym etapie sezonu nie jest to raczej spowodowane odpuszczaniem jednego meczu kosztem drugiego, ale po prostu pechem City, które w dwóch meczach gdy straciło punkty, było stroną dominującą, a mimo to nie wygrało.

Na wiosnę spodziewać się jednak można, że Guardiola najlepsze działa będzie szykował na fazę pucharową Champions League. Przez dwa ostatnie lata z Europy Obywateli wyrzucały angielskie zespoły, które Hiszpan pokonywał w lidze. Liga Mistrzów jest więc już obsesją City, tak jak mistrzostwo Anglii to dziś zmora dla Liverpoolu.

A co jeśli się uda?

Kolejną rzeczą, która czyni Guardiolę i Kloppa wielkimi, jest brak spełnienia i ciągła chęć doskonalenia. Kolejna wygrana, zdobyty puchar, czy pobity rekord, to tylko pretekst, by wciąż się poprawić i być jeszcze lepszym. Nie ma więc obaw, że obaj spoczną na laurach jeśli uda im się osiągnąć największe cele, ale może będą chcieli odpocząć.

- Po Liverpoolu na pewno zrobię sobie roczny urlop. Tak ustaliłem z rodziną. Praca trenera jest bardzo intensywna i nie mam zamiaru umrzeć na ławce trenerskiej - przyznał niedawno Klopp. Z kolei Guardiolii wróży się powrót do Katalonii, ale czy na ławkę trenerską Barcelony? Ostatnio do Hiszpanii wyjechała jego żona, która ponoć nie mogła wytrzymać już życia w chłodnym Manchesterze.

Przerwa w obu przypadkach nie będzie jednak długa, bo obaj nie mogą żyć bez futbolu, a futbol ciężko wyobrazić sobie dziś bez nich. Choć znając obu tych wizjonerów, to lada chwila znów wymyślą coś, czego w piłce nikt jeszcze nie widział.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Klopp i Guardiola: rywalizacja taka jak Ronaldo i Messiego, ale z boku boiska - Portal i.pl

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24