Jak minął tak długi czas bez siatkówki?
- Dobrze. Nie tęskniłem zbytnio (śmiech). Skupiałem się na innych rzeczach. Głowa trochę odpoczęła, a teraz już pojawi się pełen focus na siatkówkę, czyli na to, co chyba robię najlepiej w życiu.
Ciężko było powrócić do treningów po tak długiej przerwie?
- Cały czas się ruszałem. W domu, a potem grałem w siatkówkę plażową. Chciałem dbać o barki i kolana, bo jak później człowiek się zerwie i wejdzie na większe obroty, to może sobie zrobić krzywdę.
Dwa obozy w Spale za wami. To był luźniejszy okres, czy od razu trener Heynen zafundował wam ostry wycisk?
- To chyba tylko tak wyglądało, jak wy dziennikarze o tym mówicie. Mieliśmy normalne treningi, po pięć godzin dziennie. Była luźna i radosna atmosfera. Końcówka była w miarę normalna i granie sześciu na sześciu. To tylko jakieś plotki się porozchodziły.
Tęsknił pan za zgrupowaniem, kolegami i otoczką wokół kadry?
- Tak. Za kolegami jak najbardziej. Fajnie było się w końcu spotkać. Pierwsze dni były bardzo głośne. Zresztą teraz też widać na treningu, że jest głośno i radośnie. Mamy przerwy między zgrupowaniami i wtedy zawsze coś się dzieje. Chętnie się opowiada o tym kolegom.
Jak się na was patrzy, to widać kolektyw i świetną atmosferę.
- Bo właśnie tak jest. Fajnie, że spotkaliśmy się na zgrupowaniu i zaczęliśmy przygotowania trochę wcześniej. Był to wyjątkowy czas. Luźny, radosny, bez presji. Chodzi o to, żeby wszyscy w zdrowiu dotarli do swoich klubów i tam spokojnie zaczęli przygotowania do sezonu. Mam nadzieję, że do końca tak będzie.
Podobno sporo czasu poświęciliście na gry planszowe?
- Ja nie jestem z ekipy planszowej, ale też udało mi się dwa, trzy razy z nimi zagrać. Duża grupa chłopaków siedziała na planszówkach.
To u pana, jak nie planszowa, to jaka ekipa?
- Pokojowa! Staruszków, którzy siedzą w pokojach i odpoczywają!
Zgrupowanie w Zielonej Górze to moment wejścia na wyższe obroty?
- Tak, jak najbardziej. Mieliśmy po dwa treningi dziennie. Rano była siłownia z elementami siatkówki. Wieczorami klasyczne zajęcia, potem gierka sześciu na sześciu i typowe przygotowania do meczów.
Dwa starcia z Niemcami przed wami. Historyczne, bo pierwsze na świecie.
- Z tej strony na to nie patrzyłem, ale tak może być. Szczególnie, że będzie transmisja telewizyjna, a kibice będą mogli obejrzeć coś innego, a nie tylko powtórki z najważniejszych wydarzeń siatkarskich ostatnich lat.
Żałujecie, że kibice nie pojawią się w hali?
- Bardzo fajnie byłoby, gdyby pojawili się kibice, ale wiemy, jaka jest sytuacja na świecie. Lepiej nie kusić losu i trochę przeczekać, żeby można było spokojnie ruszyć w sezonie. Mam nadzieję, że w meczach ligowych kibice będą mogli nas oglądać. Gra bez nich nie jest aż tak radosna i nie daje tyle adrenaliny, szczególnie u nas w Polsce.
Jeszcze rok poczekamy na igrzyska olimpijskie. Jak przyjęliście tę decyzję?
- Gdybym miał 33-34 lata, to mogłoby mi to siedzieć w głowie. Przy 40-stce wcale bym się nie smucił! Rok nic nie zmieni. Jedynie to, że wszyscy naprawdę dobrze wypoczęli. To widać. Każdy chce pracować, jest wypoczęty i z naładowanymi bateriami czeka na oficjalne spotkania. Trzeba jeszcze trzymać kciuki, aby te igrzyska odbyły się w terminie, na który zostały przełożone.
Z czym kojarzy się panu Zielona Góra?
- Niestety nie kojarzy mi się dobrze, bo graliśmy tutaj Puchar Polski. Mieliśmy 2:1 w setach z ZAKSĄ. Prowadziliśmy też w czwartym secie i nie potrafiliśmy tego meczu wygrać. Niestety nie weszliśmy wtedy do finału i musieliśmy szybciej opuścić Zieloną Górę. Mam nadzieję, że po tych spotkaniach moje wspomnienia będą dużo lepsze.
WIDEO: Zielona Góra. Reprezentacja Polski w siatkówce trenuje w hali CRS
Polub nas na fb
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?