Kolejny rozdział dynastii Golden State Warriors czy pierwszy Boston Celtics? Ruszają finały NBA

Filip Bares
Filip Bares
AP/Associated Press/East News
W nocy z czwartku na piątek w Chase Center ruszają tegoroczne NBA Finals pomiędzy Golden State Warriors, a Boston Celtics. Dla tych pierwszych będzie to powrót po dwuletniej odbudowie, przed którą grali w finałach pięć lat z rzędu, a Celtics wracają po 12-letniej przerwie. Faworytem są Warriors, ale jeśli Steph Curry ma wygrać swoje pierwsze Finals MVP to będzie musiał znaleźć sposób na unikalną defensywę Ime Udoki.

Jak doszli do finałów?
Warriors mają za sobą dwa lata przebudowy spowodowanej zerwanymi więzadłami w kolanie, a następnie Achillesem Klaya Thompsona i urazu dłoni Stepha Curry'ego. Drużyna, która w ciągu pięciu lat grała w każdym finale NBA i wygrała trzy tytuły, nagle wybierała druga w drafcie i testowała masę młodych zawodników w szukania diamentu. Dyrektor sportowy Bob Myers dołożył wszelkich starań by wycisnąć do maksimum to co ma - począwszy od zgarnięcia Di'Angelo Russella od Nets i wymienienie go do Timberwolves za Andrew Wigginsa i pierwszorundowy wybór w drafcie (proszę aresztować Myersa za kradzież!), przez wybrania Jamesa Wisemana (choć byli dostępni lepsi; LaMelo Ball) po znalezienie Jordana Poola.

Myers obudował trzon Curry - Thompson - Draymond Green zawodnikami pasującymi do systemu Kerra. Nawet Wiggins, z przepłaconego "Kanadyjskiego Jordana" mema, stał się All-Starem i w dowolnym meczu może eksplodować na 20+ punktów. Poole jest fantastycznym 6th Manem, a Wiseman dobrze prosperuje.

W tym sezonie Warriors zajęli 3.miejsce na Zachodzie z bilansem 53-29. W I rundzie playoffs odprawili z kwitkiem osłabione Denver Nuggets (4:0), w II również osłabione Memphis Grizzlies (4:2), a w finale konferencji ograli Dallas Mavericks (4:1). Lista oponentów wrażenia nie robi, ale gra Warriors już owszem.

Celtics natomiast znaleźli się tu po trzech nieudanych próbach we wcześniejszych pięciu latach, gdy odpadali w finale Wschodu. Przed sezonem w Beantown doszło do sporych zmian, bo z klubem pożegnał się Danny Ainge - wieloletni dyrektor sportowy Celtics, a wcześniej również kolega Larry'ego Birda z zespołu. Zastąpił go dotychczasowy trener zespołu Brad Stevens, a jego obowiązki przejął Ime Udoka - znany głównie z ławek NBA i swojej żony Nia Long. Początki były trudne, bo Celtics zaczęli sezon z bilansem 11-12. Lider defensywy Marcus Smart nie szczędził słów w mediach krytykując Jaysona Tatuma i Jaylena Browna za samolubną grę.

Od nowego roku Celtics stali się nową drużyną. Stevens pozbył się Dennisa Schrodera czy Jasona Richardsona, a pozyskał Derricka White'a z San Antonio Spurs. W drugiej połowie sezonu zespół Ime Udoki był najlepszym w całej lidze jak i miał najlepszą defensywę. Tatum i Brown zmienili swoje podejście, a schematy gry w obronie zostały dopracowane do perfekcji. Celtics mogą rotować wszystkie zasłony i nie mają słabego punktu.

W playoffs Celtics mieli najtrudniejszą z możliwych dróg. Na swojej drodze musieli zmierzyć się z Brooklyn Nets (4:0), Millwaukee Bucks (4:3) i Miami Heat (4:3). Boston dwukrotnie wywalczył awans w decydujących meczach i przeszedł trzy zespoły, które przed sezonem były większymi faworytami u bukmacherów.

Poezja w ruchu (bez piłki) kontra uniwersalność
Głównym pytaniem przed NBA Finals jest czy Boston poradzi sobie z ofensywą Warriors, ale oni są przecież na nią stworzeni. Ofensywa Steve'a Kerra w dużej mierze polega na ruchu bez piłki, stawianiu zasłon graczom bez niej i kreowaniu łatwych rzutów zza łuku. Dla większości zespołów krycie biegającego Stepha czy Klaya przez ponad 40 minut w meczu jest wykańczające, nie mówiąc o przebijaniu się przez zasłony. Boston jednak nie musi tego robić.

Nikt w tym sezonie w lidze nie rotował się tyle na zasłonach z piłką co Celtics (43 proc.) i najpewniej podobnie będzie bez piłki. Zniweluje to czyste okazje zza łuku. Piątka Tatum-Brown-Marcus Smart-Al Horford-Robert Williams może kryć indywidualnie każdego. To właśnie Smart będzie w głównej mierze krył Curry'ego. Tegoroczny Obrońca Roku nie będzie stronił od fizycznej gry (i symulek), a pamiętamy jak Matthew Dellavedova uprzykrzał życie Stephowi w finałach z 2015 roku (co prawda "Australijczyk" prawie zszedł robiąc to). Na tym polega jednak wielkość tej wersji Warriors. Nawet jeśli Curry nie zdobędzie 25+ punktów, Kerr ma w odwecie Poola, Thompsona i Wigginsa. "Orbita" Stepha jest na tyle silna, że wszyscy na tym korzystają - żaden inny zawodnik w tej lidze nie znaczył tyle bez piłki ile on.

Celtics muszą poprawić grę w ofensywie, szczególnie kontrolę piłki. Boston pozwala sobie na bardzo dużo strat, a w końcówce Game 7 z Heat byli wręcz sparaliżowani. W decydujących momentach wyglądają często jak kurczak bez głowy. W ostatnich trzech minutach starcia z Heat Tatum nie oddał nawet jednego rzutu natomiast Smart aż 4. Logiki nie widać, ale najpewniej spowodowane to było paniką w końcówce. Jeśli Celtics chcą wygrać tę serię to nie mogą sobie na coś takiego pozwolić.

Typ
Doświadczenie Warriors jest nieocenione - ich koszykarze rozegrali łącznie 132 mecze w finałach NBA podczas, gdy gracze Celtics... zero. Curry, Thompson, Green i Andre Iguodala mają szansę na czwarty pierścień, a ten pierwszy dodatkowo na Finals MVP - nagrodę, której brak mu się wypomina.

Celtics na papierze są słabsi, ale ich "shooterzy" wcale nie odstają. Boston raz po raz wykręcał kosmiczne liczby zza łuku w tych playoffs i nie wygląda jakby to się miało zmienić. Podopieczni Udoki są po trudnych seriach, gdzie musieli wznieść się na wyżyny możliwości, podczas gdy Warriors grali ze słabszymi zespołami. Dla serii kluczowe będzie starcie Curry-Smart, które myślę, że wygra "zespołowo" gracz Bostonu.

Defensywa to aspekt gry, który najmniej odczuwa trudy meczów wyjazdowych. Celtics udowodniają to w tych playoffs wygrywając 7 z 10 takich spotkań. "Ofensywa zapełnia miejsca na trybunach, defensywa wygrywa mistrzostwa" - mówi amerykańskie porzekadło.

Finals MVP? W takim razie musi być ktoś z Bostonu. Tatum wydaje się być oczywistym wyborem, ale dla mnie "czarnym koniem" jest Smart, na wzór Kawhia Leonarda z 2014 roku i Iguodali z 2015. Jeśli zatrzyma Stepha, będzie solidną trzecią opcją i rozgrywającym jest na to szansa.

Typ: Celtics w 7

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kolejny rozdział dynastii Golden State Warriors czy pierwszy Boston Celtics? Ruszają finały NBA - Portal i.pl

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24