Koszykówka. Wojciech Bychawski po awansie AZS AGH Kraków: Chcemy zmontować zespół na utrzymanie w I lidze

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
AZS AGH Kraków/Okapi Studio
Koszykarze AZS AGH Kraków odnieśli duży sukces. Pokonali w rywalizacji o trzecie miejsce w II lidze Rycerzy Rydzyna, a to oznacza awans do I ligi. W decydującym starciu we własnej hali krakowska ekipa wygrała 80:76 i mogła świętować powrót na zaplecze koszykarskiej ekstraklasy. O perspektywach gry na zapleczu ekstraklasy rozmawiamy z trenerem AZS AGH Wojciechem Bychawskim.

- W sezonie zasadniczym wygrywaliście regularnie, w fazie play-off zaczęły się schody, ale ostatecznie cel zrealizowaliście i meldujecie się w I lidze.
- Sezon zasadniczy był bardzo dobry w naszym wykonaniu. Zakończyliśmy go bez porażki. W play-offach nasze drobne problemy brały się w znacznym stopniu stąd, że trochę zaczęło nam brakować zdrowia. Problemy mieli Tomek Zych, Konrad Mamcarczyk, a później jeszcze Patryk Wydra. To wszystko powodowało, że byliśmy bez rozgrywających, a mecze były trudniejsze, presja była większa. Cieszę się jednak, że moim zawodnicy ostatecznie pokazali ogromny charakter, wolę walki i zrobiliśmy to, o czym może nie mówiliśmy głośno, ale co sobie zakładaliśmy - upragniony awans.

- Jest awans i znów jesteście pierwszą siłą w męskiej koszykówce w Krakowie. Wisła spadła do II ligi, wy do niej wracacie. Pamiętam jednak, że gdy w 2019 roku spadaliście z I ligi był pan rozżalony, bo wspominał pan o braku wsparcia choćby ze strony miasta, na które mogli liczyć wasi rywale na tym szczeblu. Jesteście dzisiaj bogatsi o to doświadczenie? Jest szansa, że przygoda z I ligą nie potrwa znowu tylko jeden sezon?
- Może odpowiem chronologicznie. Awansowaliśmy kolejny raz do I ligi i kolejny raz zrobiliśmy to w sposób sportowy. Zamieniliśmy się miejscami z Wisłą, ale muszę dodać, że Wisła do I ligi nie awansowała sportowo, tylko dzięki decyzjom administracyjnym, wynikającym z układu tabeli i zakończeniu sezonu przez pandemię. Trzeba mieć tego świadomość i trzeba o tym głośno mówić, bo my staramy się walczyć sportowo. Wspominam o tym teraz, bo miałem przed rokiem o to sporo żalu i uważałem, że nie odbyło się to wtedy w taki sposób, jak powinno. W sporcie i życiu suma szczęścia generalnie wychodzi na zero i jak się na coś zasługuje, to wcześniej czy później się to dostaje. Jeśli chodzi o wsparcie miasta dla nas, to mamy świadomość, że dalej nie będziemy mogli na nie liczyć. Miasta Kraków w dalszym ciągu nie interesuje sport w takim wydaniu, jaki my uprawiamy i nie sądzę, żeby to się miało zmienić. Musimy liczyć na uczelnię, na sponsorów, którzy postarają się nam pomóc zbudować taką drużynę, która pozwoli nam się na dłużej zadomowić w I lidze. Jestem przekonany, że z punktu widzenia organizacyjnego może nam się to udać. Problem natomiast jest taki, że czas nam ucieka. Zacząłem myśleć o budowie drużyny na nowy sezon praktycznie na drugi dzień po awansie, ale już teraz widać, że rynek jest mocno przetrzebiony. Zbudowanie składu będzie bardzo trudne, chyba najtrudniejsze ze wszystkiego, z czym musimy się zmierzyć. Natomiast ludzie, którzy odpowiadają u nas za stronę finansową i organizacyjną powinni stanąć na wysokości zadania.

- Jak gruntowanie musicie przebudować zespół, żeby realnie myśleć o utrzymaniu w I lidze?
- Jestem jeszcze przed rozmowami z moimi zawodnikami, a mam taką zasadę, że chciałbym, żeby to oni bezpośrednio ode mnie, a nie za pośrednictwem mediów dowiedzieli się, jakie mamy plany. Dlatego jeszcze wstrzymam się przed mówieniem o personalnych konkretach. Nie zdradzę jednak wielkiej tajemnicy, jeśli powiem, że zespół musi zostać wzmocniony na kluczowych pozycjach, na rozegraniu i na pozycji centra. Na rozegraniu został nam praktycznie sam Patryk Wydra, a sezon I-ligowy jest długi i wymagający. Jeśli chodzi o centra, to musieliśmy sobie radzić przesuwając na pozycję „pięć” zawodników z pozycji „cztery”. Przydałoby nam się również trochę doświadczenia. Inna sprawa, że medal ma dwie strony. Bo to, jak chcemy się wzmocnić to jedno, a kto będzie chciał u nas zostać i na jakich warunkach, to drugie. Trzeba pamiętać, że po dobrym sezonie ci ludzie mają oferty, mają swoje oczekiwania. Musimy teraz to wszystko odpowiednio zgrać. Reasumując, zespół musi zostać wzmocniony trzema, doświadczonymi zawodnikami. Jak to nam jednak wyjdzie w praktyce, pokaże najbliższy czas.

- Myśli pan, że szukając zawodników z doświadczeniem AZS AGH Kraków może być konkurencyjny dla innych I-ligowych drużyn?
- Gdyby nie czas, który błyskawicznie nam ucieka, to bylibyśmy konkurencyjni. Mamy jeden duży atut - jesteśmy stabilnym, w pełni wypłacalnym klubem. Nie szastamy oczywiście pieniędzmi, bo jesteśmy klubem uczelnianym i musimy się trzymać pewnych ram finansowych. To jednak, na co z zawodnikami się umawiamy, jest wypłacane. Myślę przy tym, że swoją rzetelną pracą wyrobiliśmy sobie renomę w środowisku. Wiele osób chciałoby do nas przyjść, ale tak jak powtarzałem w tej rozmowie już kilka razy, czas nie pracuje na naszą korzyść, bo wielu zawodników już podpisało kontrakty. Nie oznacza to jednak, że łatwo się poddamy. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby zmontować solidny zespół z szansami na utrzymanie w I lidze.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24