"Krótka ławka daje się we znaki", czyli komentarze po porażce MKS Perła Lublin z ERD

KK
fot. W. Szubartowski
Po przegranym 23:29 spotkaniu Pucharu EHF z węgierskim ERD, w szeregach MKS Perła Lublin panowało rozczarowanie. Wszyscy zgodnie podkreślali, że wynik meczu z pewnością byłby dla gospodyń lepszy, gdyby nie plaga kontuzji, która od dłuższego czasu doskwiera drużynie mistrzyń Polski.

- Na pewno możemy być zadowolone z pierwszej połowy - uważa rozgrywająca Dominika Więckowska. - Choć wiadomo, że nie ustrzegłyśmy się w niej błędów, to nasza gra wyglądała dosyć dobrze, może z wyjątkiem samej końcówki. Natomiast po przerwie chyba już wyszło z nas zmęczenie i błędów zdarzało się dużo więcej, a rywalki to wykorzystały - dodaje.

Zmęczenie wynikało z braku rotacji w lubelskim zespole. A ten spowodowany jest kontuzjami rozgrywających: Kingi Achruk, Valentiny Blażević, Marty Gęgi, Mii Moldrup, Aleksandry Rosiak i Małgorzaty Stasiak oraz występujących na pozycji skrzydłowych Anety Łabudy i Joanny Gadziny. Ostatnia z wymienionych była w niedzielę wpisana do protokołu meczowego, ale z powodu urazu barku nie podniosła się z ławki rezerwowych.

- Naprawdę bardzo chciałyśmy powalczyć z Węgierkami, bo to jest zespół w naszym zasięgu - przyznaje Sylwia Matuszczyk, obrotowa MKS Perła. - Jednak ta krótka ławka daje się we znaki. Nie zliczę już nawet, który to był w styczniu mecz, gdy grałyśmy w 11 lub 10 zawodniczek. Widać było, że w drugiej połowie fizycznie opadłyśmy z sił i wdarła się nieskuteczność, czy nieprzygotowane rzuty. Rywalki z tego skorzystały i nam odjechały. Szkoda, bo w większym składzie spokojnie mogłybyśmy z nimi powalczyć. Zostawiłyśmy na boisku serce. Niestety, to nie wystarczyło, by pokonać przeciwniczki. Staramy się jak możemy i robimy wszystko, co w naszej mocy, ale jest już nas bardzo mało, a ze składu wypadła kolejna z dziewczyn. Zabrakło zmienniczek, które leczą obecnie kontuzje. Myślę, że gdyby w naszym protokole znalazły się chociaż 2-3 zawodniczki więcej, to mogłybyśmy walczyć do końca jak równy z równym z zespołem z Węgier. Czujemy smutek, bo była szansa na to, by awansować dalej w Pucharze EHF, ale krótka ławka nam w tym przeszkodziła - tłumaczy piłkarka.

Do kwestii kontuzji w zespole odniósł się trener Robert Lis. - Pewnie większość będzie mówiła, że to wina moich przygotowań - mówi szkoleniowiec. - Oczywiście, jestem trenerem i biorę to na siebie, ale mamy w tym wszystkim dużo niefartu. Cóż, takie jest życie. Mam nadzieję, że to przetrwamy, a jeśli tak będzie to nic nas nie zabije i będziemy niedługo bardzo mocni. Cieszę się, że pomimo wielu trudności, dziewczyny wychodzą na parkiet i walczą. Raz to wychodzi, a raz nie, ale póki starczy sił i jest koncentracja, to wygląda to bardzo dobrze. Szkoda pierwszej połowy, bo można było po niej prowadzić. Jednak, gdy nie ma zmian na rozegraniu, to niestety przychodzi kryzys i jest to nieuniknione. Stąd porażka - podsumowuje.

Już w najbliższy czwartek biało-zielone zagrają kolejny wyjazdowy mecz PGNiG Superligi. Tym razem rywalem biało-zielonych będzie zespół Młyny Stoisław Koszalin. Natomiast w niedzielę lublinianki zagrają w Rumunii z CS Gloria 2018 Bistrita-Nasaud.

ZOBACZ TAKŻE:

MKS Perła Lublin - ERD 23:29. Zobacz zdjęcia z meczu

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Krótka ławka daje się we znaki", czyli komentarze po porażce MKS Perła Lublin z ERD - Kurier Lubelski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24