Kilkanaście dni zmagań w Paryżu zakończyliśmy bez złota, co z automatu zepchnęło naszą reprezentację do n-tej dziesiątki w klasyfikacji medalowej. Nie tak miało być, murowaną faworytką była przecież Iga Świątek. Nie ma zatem sensu nikogo przekonywać, że nasza największa gwiazda we Francji spełniła marzenia, sięgając po brąz. Bo nawet liderka rankingu WTA nie kryła, że brak awansu do finału miał smak gorzkich łez. Frustrujące to tym bardziej, że turniej toczył się na ulubionej nawierzchni Igi, w jej ukochanym miejscu, tam, gdzie przez lata nie znalazła pogromczyni we French Open. A jednak czegoś zabrakło do upragnionego zwycięstwa na igrzyskach. Miejmy nadzieję, że sztab Świątek wie, czego konkretnie...
Geneza określenia: sukces połowiczny
Gdy Orły Górskiego – największy faworyt turnieju futbolowego, obrońcy tytułu mistrza olimpijskiego z Monachium – wróciły w 1976 roku z igrzysk w Montrealu z medalem zaledwie srebrnym, branżowy tygodnik „Piłka Nożna” zamieścił w tytule stwierdzenie: „sukces połowiczny”. Mimo upływu lat wspomniane określenie jak ulał pasuje do występu Igi w Paryżu. A budujące może być tylko to, że tegoroczny niedosyt nasza fenomenalna tenisistka zechce – na bank! -zaspokoić na kolejnych igrzyskach. Zatem przez co najmniej cztery kolejne lata będziemy mogli podziwiać grę rodaczki na największych światowych kortach.
A skoro już nawiązałem do futbolu, to niewątpliwie newsem minionych dni w PKO Ekstraklasie był – ujawniony w sobotę - upadek prowadzonych od wielu tygodni negocjacji, których przedmiotem był większościowy pakiet akcji Pogoni należący do firmy EPA zarządzanej przez prezesa szczecińskiego klubu Jarosława Mroczka. Raptem tydzień wcześniej wydawało się, że do sfinalizowania transakcji brakuje już tylko podpisów pod notarialnie sporządzonym aktem sprzedaży, ale już praktycznie na linii mety aktualny szef Portowców (który od dłuższego czasu poszukiwał inwestora) wycofał się z dealu… Pytanie, dlaczego?
Suma odstępnego robiła wrażenie...
Kontrahentem byli Szwajcarzy, których reprezentował Andrzej Grajewski, a zatem człowiek, który jako drugi wprowadził polski klub – z pozycji współwłaściciela Widzewa Łódź – w 1996 roku do fazy grupowej Ligi Mistrzów, a w CV ma współpracę z reprezentacją Niemiec (która wygrała MŚ Italia’90), do dziś jest zresztą honorowym członkiem DFB. A zatem ktoś, kto zna piłkarski biznes od podszewki. I jest w nim od dawna rozpoznawalny, również w wymiarze międzynarodowym.
Tymczasem – jak wynika z informacji autorów „My Portowcy Podcast” – długi Pogoni przekraczają 40 milionów złotych, więc ustalona już kwota transakcji opiewająca (według tego samego źródła) na 65 milionów PLN pozwoliłaby nie tylko na spłatę wszystkich zobowiązań, ale i na godny zarobek dla obecnych współwłaścicieli na zbywanym pakiecie. Czyżby jednak oczekiwania prezesa Mroczka były jeszcze wyższe?
Kolejny cios w PKOL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?