Królewscy próbowali. W drugiej połowie byli nawet bliscy wyrównania. W końcówce mistrzowie Hiszpanii wypunktowali ich jednak i posłali na deski, jak wytrawny bokser.
To miał być klasyk wielkich nieobecnych, bo po raz pierwszy od 11 lat w meczu Barcy z Realem nie zobaczyliśmy ani Lionela Mesiego, ani Cristiano Ronaldo. Argentyńczyka wyeliminowała kontuzja przedramienia, a Portugalczyk strzelił w ten weekend dwa gole, ale dla Juventusu.
Messi nie był jednak w niedzielę Barcelonie potrzebny. Trudno powiedzieć, czy to Real był tak słaby, czy też Barca taka mocna. Królewscy od pewnego czasu spisują się znacznie poniżej oczekiwań, ale i do postawy Katalończyków można było mieć zastrzeżenia. W pierwszej połowie na murawie istniał jednak tylko jeden zespół. Deklasację Realu rozpoczął technicznym strzałem lewą nogą Philippe Coutinho.
Na 2:0 podwyższył Luis Suarez. Po historycznym rzucie karnym, bo po raz pierwszy w dziejach El Clasico sędzia podjął decyzję po skorzystaniu z systemu VAR.
Po golu Marcelo i strzale w słupek Garetha Bale’a Królewscy mogli mieć jeszcze nadzieję.
Pozbawił ich jej jednak Suarez. Pomogli mu w tym Sergi Roberto, Ousmane Dembele i Arturo Vidal. To był nokaut...
Nokaut, który może przesądzić o losie Julena Lopeteguiego. Ten ostatni to prawdziwy pechowiec roku. Z reprezentacji Hiszpanii, którą prowadził od 2016 roku, wyrzucono go dwa dni przed mundialem w Rosji, bo do mediów wyciekła informacja, że podpisał kontrakt z Realem. Teraz może stracić pracę w Madrycie.
Po raz kolejny widać, jak krótka jest w tym fachu droga od bohatera do zera...
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?