Łączek z Puszczy: To przecież tacy ludzie jak my

Przemysław Mirek
Andrzej Wiśniewski / Polskapresse
Nie baliśmy się ich, bo to są tacy sami ludzie jak my. Grają dwie ligi wyżej i tyle. Trener mówił, że trzeba podejść do tego ambicjonalnie, trzeba pokazać to, co się ma najlepsze. Wydaje mi się, że Korona nie stworzyła zbyt wiele sytuacji - mówił po meczu w Pucharze Polski strzelec jedynego gola dla Puszczy Niepołomice Kamil Łączek.

Takiej owacji jaką pan dostał przy schodzeniu z boiska nie słyszy się często w Niepołomicach. Ale nie mogło być inaczej, skoro pana bramka pozwoliła wrócić do gry.

Najważniejsze było to, że pozytywnie zareagowaliśmy po tej straconej bramce. Udało się to szybko zrobić po czerwonej kartce. Bardzo cieszę się z gola, zwłaszcza, że była to drużyna z ekstraklasy, ale nie ma też co popadać w hurraoptymizm. Wiadomo jakie jest życie zawodnika. Raz człowiek jest u góry, a raz na dole. Podchodzę do tego na spokojnie, ale jest radość, bo to była moja pierwsza bramka w Puszczy. Dostałem zaufanie trenera i będę starał się je wykorzystać w kolejnych meczach.

Skąd wynikała ta zmiana w końcówce? Brakowało sił, czy była to decyzja trenera?

Już zaczęły mnie łapać skurcze. Pierwsza dogrywkę grałem w Świeciu, w poprzednim meczu Pucharu Polski. Teraz była moja druga dogrywka w życiu. Zagrałem 115 minut, a to jest jednak duży wysiłek.

Do drużyny z ekstraklasy podeszliście bez kompleksów. Z przebiegu gry wydaje się nawet, że byliście lepszą drużyną.

Trener powiedział nam mocne słowa w przerwie. Nie baliśmy się ich, bo to są tacy sami ludzie jak my. Grają dwie ligi wyżej i tyle. Trener mówił, że trzeba podejść do tego ambicjonalnie, trzeba pokazać to, co się ma najlepsze. Wydaje mi się, że Korona nie stworzyła zbyt wiele sytuacji. U nas dwukrotnie uderzał Damian Lepiarz, ja miałem sytuację, gdzie niepotrzebnie dogrywałem do Marcina Orłowskiego. Jednak mogłem strzelać, no ale prawą nogę mam do tramwaju (śmiech). Następnym razem będę strzelał w takiej sytuacji, zresztą trener też powiedział, co myśli na ten temat. To był 6. metr, powinienem był uderzyć.

Stracona bramka przyszła w momencie, gdy prowadziliście grę. Mogło to was trochę złamać.

Cieszę się, że udało nam się strzelić od razu. Pojawiła się czerwona kartka dla rywala i wiedzieliśmy, że mamy 20 minut żeby odrobić tą stratę.

Trener dawał jakieś rady przed konkursem rzutów karnych?

Tylko zapytał kto strzela. Był spokojny, chociaż podczas karnych ten spokój wyparował z niego. Koniec końców udało się tą loterię wygrać. To była gra nerwów. Człowiek gra przez 120 minut i pojawia się zmęczenie, niezależnie od tego, czy gra się w ekstraklasie, czy w 2. lidze. My jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do sezonu i cieszę się, że przechyliliśmy to na swoją korzyść.

W kolejnej rudzie pojawi się kolejny rywal z najwyższej klasy rozgrywkowej. Ma pan jakieś preferencje? Piast czy Lechia?

Trzeba powiedzieć, że nasza drużyna zrobiła w ciągu tego roku progres. Rok temu przyjechał zespół z ekstraklasy i skończyło się 1:5. Szacunek dla chłopaków, że wykonali kawał świetnej roboty. Każdy z boiska zszedł zmęczony. Dla nas bez znaczenia jest z kim zagramy. Ja jestem ze Śląska, więc dla mnie ciekawiej by było, gdyby przyjechał Piast.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Łączek z Puszczy: To przecież tacy ludzie jak my - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24