Choć Lech Poznań w ubiegły czwartek zagrał dramatycznie słabo przeciwko mistrzowi Luksemburga, po golach Kristoffera Velde i niezawodnego Mikaela Ishaka wywalczył sobie dwubramkową zaliczkę przed rewanżem. Powinna ona wystarczyć do awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji.
Mimo że piłkarze Dudelange przy Bułgarskiej momentami mieli inicjatywę i potrafili zmusić Lecha Poznań do głębokiej defensywy, widać było, że nie posiadają umiejętności, by wykorzystać słabą formę Kolejorza. Poznański zespół ma zdecydowanie więcej indywidualności i piłkarskiej jakości. Do Luksemburga pojedzie, mamy nadzieję, z większym zapasem sił, a wolny weekend po przełożeniu ligowego meczu z Lechią Gdańsk trener John van den Brom i jego gracze wykorzystali na regenerację psychiczną i fizyczną.
- Moi piłkarze są lepsi od zawodników F91 Dudelange, lecz w rewanżu muszą to pokazać. Dla kibiców ważna jest gra w Europie, gra w Lidze Konferencji dostarczy również klubowi dodatkowe pieniądze. Awansując do grupy chcemy pokazać całemu kraju, a w szczególności Poznaniowi, że wciąż żyjemy, wciąż umiemy grać w piłkę
- mówił holenderski trener.
Faza grupowa to już pokaźny zastrzyk dla budżetu każdego polskiego klubu. Sam awans to bonus w wysokości 2,94 mln euro czyli 14 mln złotych. To połowa tego ile dostał Kolejorz z ekstraklasy za miniony sezon mistrzowski i tylko o 1,6 mln mniej niż za 11 miejsce w sezonie 2020/21. Dla przykładu Warta Poznań z ekstraklasy w ostatnich sezonach otrzymywała odpowiednio 10,5 mln i 9,4 mln.
Oczywiście trzeba jeszcze odliczyć koszty podróży, lecz i tak jest to kwota nie do pogardzenia. Można ją jeszcze zwiększyć, bo za wygranie meczu w grupie premia wynosi 500 tysięcy euro, a za remis 166 tysięcy euro. Za wygranie grupy UEFA płaci 650 tysięcy euro, a za zajęcie drugiego miejsca 325 tysięcy euro. Lech Poznań będzie miał też okazję poprawić swój swój współczynnik punktowy w rankingu UEFA.
Kibiców oczywiście mniej interesują sprawy finansowe, bo w sumie nie przekłada się to na jakość transferów, ale być może w razie awansu do fazy grupowej zarząd Lecha zdecyduje się na poszerzenie kadry. Kolejorz bowiem w Luksemburgu znów będzie musiał eksperymentalnie zestawić defensywę. Nie będzie mógł zagrać Antonio Milić, który w końcówce pierwszego meczu z Dudelange musiał ratować sytuację faulem i ukarany został czerwoną kartką. Kontuzjowani są Alan Czerwiński oraz Filip Karlstroem. Szwed ma ponoć złamany palec. Klub jednak nie poinformował oficjalnie o tym fakcie, a także jak długo będzie pauzował. Niepewny jest też występ Lubomira Satki. Być może więc znów na środku obrony zobaczymy duet Kwekweskiri - Pignot.
Obojętnie jednak kogo do gry desygnuje van den Brom, brak awansu Lecha będzie uznany za kompromitację. Kolejorz w tym sezonie regularnie zawodzi, lecz gdyby taki rywal go wyeliminował, byłoby to już przekroczenie granicy żenady. Prawdopodobnie oznaczyłoby też zwolnienie holenderskiego szkoleniowca, więc również dla niego jest to mecz ostatniej szansy.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?