Lech ma w tej chwili trzech napastników. Christiana Gytkjaera, Oleksieja Chobłenkę i Nicki Bille Nielsena. Duńczyk, który w Lechu cały czas zawodzi miał odejść, ale nie śpieszy mu się do opuszczenia Kolejorza.
- Szukamy dla niego klubu, ale na razie nie otrzymaliśmy ofert. Ma jeszcze półroczny kontrakt, więc nie wykluczone, że zostanie. Będziemy go traktowali z szacunkiem, ale on zdaje sobie sprawę, że będzie miał małe szanse na grę - powiedział Nenad Bjelica.
Chorwat nie ukrywa bowiem, że Lech chce jeszcze wzmocnić atak. - Mamy na oku czterech kandydatów, którzy pasują do naszego stylu gry. Wybierzemy najlepszego z nich - powiedział szkoleniowiec Kolejorza.
- Być może przyjedzie już na zgrupowanie do Turcji, choć niewykluczone, że dotrze do nas później. Nie musimy się śpieszyć. Być może trzeba będzie czekać do ostatnich dni okienka transferowego - dodał szkoleniowiec.
Bjelica zdradził też, że nie będzie to transfer definitywny. Nowy napastnik ma być tylko wypożyczony, podobnie jak Chobłenko. Wiadomo, że z listy przygotowanej przez skauting wypadło już nazwisko rezerwowego napastnika Olympiakosu Pireus. El Fardou Ben podpisał bowiem kontrakt z Crveną Zvezdą Belgrad.
Dlaczego Luis Henriquez chciał znów grać w Polsce?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?