- Górnik w ciągu czterech dni otrzymał dwa bolesne ciosy. Z pewnością wpływ na taki stan rzeczy mają „wybite zęby” zabrzan - pisze „Dziennik Zachodni” o sytuacji drużyny trenera Marcina Brosza.
Zobacz też: Lech Poznań: Czy Kolejorz potrzebuje Tomasza Cywki, Patryka Dziczka i Carlitosa?
Beniaminek Lotto Ekstraklasy najpierw bowiem przegrał w Pucharze Polski z Legią, a potem w lidze z Wisłą Płock. W efekcie z marzeń o grze w Europie pozostała nadzieja na pograniczu statystyki. Drzwi w Pucharze Polski zatrzasnęły się już definitywnie. W Lotto Ekstraklasie natomiast spełnione musiałyby zostać dwa warunki - PP musiałby przypaść Legii, a Górnik na mecie sezonu musiałby zająć 4. miejsce. W tej chwili oznacza to konieczność wyprzedzenia, a więc zdobycia większej liczby punktów od Wisły Płock, czyli zdobycie czterech „oczek” więcej na dystansie 5. kolejek.
- Jak to zrobić, skoro do końca sezonu wypadł kontuzjowany wcześniej Łukasz Wolsztyński, a Igor Angulo, który doznał urazu w meczu przeciwko Jagiellonii, ma kłopoty z barkiem? Bez duetu podstawowych napastników siła ognia zabrzan straciła na wartości- pisze „Dziennik Zachodni”.
Górnik w 30. kolejce grał w Poznaniu też bez Angulo i przegrał 1:3. Zwycięstwo wywindowało Kolejorza na pierwsze miejsce w tabeli po sezonie zasadniczym, które lechici cały czas zajmują. Poznaniacy wyszli na prowadzenie po strzale Kamila Jóźwiaka, ale w drugiej połowie zabrzanie pokazali, że są bardzo groźni zwłaszcza przy stałych fragmentach gry.
Zobacz też: Lech Poznań - Górnik Zabrze: 3:1! [RELACJA, ZDJĘCIA, WYNIK, MECZ LECH - GÓRNIK]
Wyrównali po rzucie karnym za rękę Niklasa Barkrotha, ale Lech w imponującym stylu finiszował i po golach Łukasza Trałki oraz Radosława Majewskiego zasłużenie wygrał. To spotkanie pokazało jednak, że nawet osłabionego Górnika nie wolno lekceważyć. Zabrzanie mają bardzo dobrą linię pomocy i udowodnili to także tydzień temu w pucharowym boju w Warszawie, gdzie przegrali dość pechowo 1:2.
- W tej fazie walki o mistrzostwo Polski najważniejsze są zwycięstwa, dlatego w sobotę musimy zrobić więcej w ataku niż w Lubinie - przyznał trener Lecha Nenad Bjelica. - Staramy się dobrze pracować na treningach, ale nie są to ciężkie zajęcia, bo drużyna fizycznie wygląda dobrze. Wszystko rozegra się w głowach, dlatego dużo też rozmawiamy o koncentracji i taktyce - dodał szkoleniowiec ‚Poznańskiej Lokomotywy”.
Zobacz też: Lech Poznań: Trener podał termin powrotu na boisko Macieja Makuszewskiego
Bjelica też musi pomyśleć, jak najlepiej wykorzystać potencjał swojej drużyny, by nie powtórzył się taki mecz jak z Koroną. Brak Roberta Gumnego trochę komplikuje mu sytuację. Gdy młodzieżowy reprezentant Polski był chory i nie mógł wystąpić w Krakowie, Chorwat zdecydował się na taktykę 3-43, a rolę wahadłowych pełnili Tomasik i Klupś. Lech pokonał Wisłę 3:1 zostawiając po sobie bardzo dobre wrażenie.
Być może trener Bjelica także z Górnikiem Zabrze zastosuje ten manewr. Klupsia zastąpiłby w sobotę Mario Situm (w Lubinie pokazał, że po jego kontuzji nie ma już śladu i jest w niezłej formie), który też może być wystawiony na prawej obronie w systemie 4-3-3. -Roberta może zastąpić też Dilaver, mamy więc dwie możliwości. Do meczu jest jeszcze trochę czasu, mamy jeszcze kilka treningów, zdecyduję dopiero w piątek, kto zagra - przyznał w lechtv, Nenad Bjelica.
POLECAMY:
Jaki samochód do Ciebie pasuje?
Stary Poznań na zdjęciach!
Loty z Poznania w 2018 roku
Wszystko o Lechu Poznań
Piękne hostessy z Motor Show
Zobacz też: Magazyn "Wokół Bułgarskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?