Legia na remis z Rakowem. Tomas Pekhart bez debiutu. "Niech się dobrze rozpakuje"

Tomasz Dębek
Jose Kante
Jose Kante brak
PKO BP Ekstraklasa. W drugim meczu ligowym 2020 roku Legia Warszawa straciła dwa punkty. Mogła nawet przegrać, ale Raków Częstochowa nie wykorzystał rzutu karnego.

Na papierze powrót Legii do walki o ligowe punkty miał być lekki, łatwy i przyjemny. Po przerwie zimowej drużyna Aleksandara Vukovicia mierzyła się z beniaminkami, najpierw podjęła ŁKS, a w sobotę grała w Bełchatowie z Rakowem Częstochowa. Z łodzianami Wojskowi długo się męczyli, ale ostatecznie wygrali 3:1. Z Rakowem tylko zremisowali, a mogło być jeszcze gorzej.

- Wszyscy spodziewają się łatwych zwycięstw, ale ekstraklasa wielokrotnie już pokazywała, że w tej lidze naprawdę każdy może wygrać z każdym. Jesteśmy najlepszą drużyną w stawce, ale jeśli nie będziemy grać na maksymalnych obrotach, z nikim nie będzie łatwo. W Bełchatowie też nie spodziewam się spacerku. Mam jednak nadzieję, że zagramy swoje, stworzymy wiele okazji i pokonamy Raków - mówił nam przed meczem chorwacki pomocnik Legii Domagoj Antolić.

Spacerku faktycznie nie było. Gospodarze szybko objęli prowadzenie po strzale głową Sebastiana Musiolika. Później mecz się tylko rozkręcał, a brylowali bramkarze: Jakub Szumski (skądinąd były legionista) i Radosław Majecki. Tuż po zmianie stron wyrównał Luquinhas. Chwilę później Raków miał rzut karny, ale Czech Daniel Bartl zrobił to samo, co wcześniej w tej kolejce Igor Angulo (Górnik), Flavio Paixao (Lechia) i Erik Exposito (Śląsk) - zmarnował „jedenastkę”. Kuriozalną passę przełamał dopiero jego rodak Petr Schwarz, który wykorzystał karnego w 79. minucie. Doprowadził do wyrównania, bo chwilę wcześniej Jose Kante zdobył bramkę na 1:2.

W końcówce obie drużyny mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, znów na wysokości zadania stawali jednak bramkarze. Pomeczowe statystyki były imponujące: 13 strzałów (w tym osiem celnych) Rakowa, 21 (12 celnych) Legii. Takie mecze kibice chcieliby oglądać co tydzień. Zwłaszcza patrząc na pozostałe sobotnie spotkania, bezbramkowe remisy ŁKS z Wisłą Płock i Pogoni ze Śląskiem. W niedzielę taki sam wynik padł jeszcze w meczu Jagiellonii z Koroną.

- To był jeszcze trudniejszy mecz niż można się było spodziewać. Szczególnie druga połowa, ale kontrolowaliśmy jej przebieg. Momentami było jednak trochę chaosu. 2:2 to nie jest dla nas wymarzony wynik. Chociaż jeśli w następnych meczach będziemy wygrywać, to ten punkt będzie miał dużą wartość. Tak do tego podchodzę - skomentował Vuković.

Mimo niekorzystnego wyniku Serb nie zdecydował się na wprowadzenie w końcówce 19-krotnego reprezentanta Czech Tomasa Pekharta.

- Została nam jedna zmiana i pojawił się pomysł wpuszczenia na boisko Tomasa. Jose mógł jednak kontynuować grę, więc nie było potrzeby wprowadzać drugiego napastnika. Czech niech się dobrze rozpakuje, a na razie miał okazję z bliska zobaczyć mecz w polskiej lidze - tłumaczył po meczu trener.

Kolejny mecz Legia zagra w sobotę z Jagiellonią. Na boisku zabraknie zawieszonego za kartki Artura Jędrzejczyka, a na trybunach wszystkich kibiców, którzy mecz z ŁKS-em oglądali z Żylety. Chyba, że skutek przyniesie odwołanie klubu od kary nałożonej przez Komisję Ligi za wywieszenie transparentów uderzających w potencjalnego inwestora Polonii oraz 17-letniego piłkarza Legii Jakuba Kisiela.

Trwa głosowanie...

Kto zostanie mistrzem Polski 2019/20?

ZOBACZ TEŻ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Raport z kadry przed meczem z Portugalią

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24