Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia w meczu z Arką strzelała jak kałasznikow. Dużo, ale niecelnie

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Carlitos (z prawej) nie strzelił gola Arce
Carlitos (z prawej) nie strzelił gola Arce Bartek Syta
LOTTO EKSTRAKLASA 10. KOLEJKA LEGIA WARSZAWA ARKA GDYNIA. W piątek legioniści tylko zremisowali z Arką Gdynia 1:1. Trener warszawskiej drużyny Ricardo Sa Pinto tłumaczył wynik dalekimi wyjazdami do Legnicy i Chojnic.

Dużo, ale niecelnie - w piątkowym meczu z Arką Legia strzelała niczym najsłynniejsza konstrukcja Michaiła Kałasznikowa. Dotyczy to głównie drugiej części gry, bo przed przerwą legioniści zachowywali się tak, jakby strzelać im nie kazano. Próbowali trzykrotnie, w tym raz celnie (bramka Michała Kucharczyka). W drugiej połowie oddali już dziewięć uderzeń, ale w bramkę Pavelsa Steinborsa zmierzało tylko jedno.

Trudno w ten sposób wygrać mecz. Arka też jednak skutecznością nie błyszczała (dziewięć strzałów, trzy celne), a skupić na bronieniu prowadzenia mogła skupić się już od trzeciej minuty i bramki Macieja Jankowskiego. Ostatecznie obie drużyny podzieliły się punktami.

- Zostawiliśmy na murawie sporo zdrowia, podobnie jak rywale. Mimo tego to nie był najładniejszy mecz do oglądania. Mieliśmy swoje okazje, ale remis uważam za sprawiedliwy. Szanujemy ten punkt - podkreślał trener Arki Zbigniew Smółka.

- Byliśmy źli po stracie bramki. Próbowaliśmy atakować, jednak nie wyglądało to tak, jak bym sobie tego życzył. Druga połowa była już lepsza. Szkoda wyniku, moim zdaniem zrobiliśmy wystarczająco, by wygrać to spotkanie - dodał Ricardo Sa Pinto. - To był dla nas trzeci mecz w ciągu sześciu dni. Pokonaliśmy w tym czasie 1200 km. Po przebyciu takiej drogi ciężko jest przygotować się fizycznie, Arka z pewnością była bardziej wypoczęta - przekonywał Portugalczyk.

Dla przyzwoitości należałoby dodać, że Arka w poprzednim tygodniu przejechała ponad 1100 km z Gdyni do Rudy Śląskiej (tam wygrali 3:0 ze Śląskiem Świętochłowice) i z powrotem, a później ok. 450 km do Warszawy. W meczu pucharowym Smółka wystawił jednak rezerwowy skład, z którego przeciwko Legii zagrali tylko Damian Zbozień (w PP zaliczył ostatnie 20 minut), Rafał Siemaszko, Adam Danch i Nabil Aankour (oni weszli z ławki w meczu przy Łazienkowskiej). Sa Pinto z kolei i w Chojnicach i przeciwko Arce od początku postawił na Pawła Stolarskiego, Artura Jędrzejczyka, Sebastiana Szymańskiego, Cafu oraz Dominika Nagy’a.

Zmęczeni czy nie, legioniści nie wykorzystali okazji na przeskoczenie w tabeli Lechii, która przegrała w Płocku. Dzięki remisowi zrównali się z gdańszczanami punktami. Tyle samo - 18 - ma też Korona, która pokonała w Krakowie Wisłę. Legię wyprzedził też Piast, który wygrał w derbach Śląska z Górnikiem. Liderem niezależnie od wyniku poniedziałkowego meczu ze Śląskiem pozostanie Jagiellonia.

Kolejny mecz legioniści zagrają w sobotę we Wrocławiu. Rok temu przegrali tam 1:2, a po meczu posadę stracił trener Jacek Magiera.

Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Michał Kucharczyk po meczu Legia - Arka: Zabrakło nam drugiej bramki, żeby udokumentować przewagę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Legia w meczu z Arką strzelała jak kałasznikow. Dużo, ale niecelnie - Portal i.pl

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24