Liga rządzi, liga radzi. A żużlowcy w Polsce nie chcą pójść na jej warunki

Dawid Foltyniewicz, AIP
Jednym z zawodników, którzy za pośrednictwem mediów społecznościowych udostępnili manifest, jest Kacper Woryna.
Jednym z zawodników, którzy za pośrednictwem mediów społecznościowych udostępnili manifest, jest Kacper Woryna. Oliwer Kubus
Zawodnicy nie chcą podpisywać kontraktów w PGE Ekstralidze na kolejny sezon. Powodem są nowe zapisy w regulaminie.

„Liga rządzi, liga radzi, liga nigdy was nie zdradzi” - głosił slogan propagandowy wykorzystany w komedii „Seksmisja” w reżyserii Juliusza Machulskiego. W słuszność tego stwierdzenia powątpiewać mogą obecnie zawodnicy jeżdżący na co dzień w PGE Ekstralidze. Trudno wyobrazić sobie rozgrywki promowane pod hasłem „najlepsza żużlowa liga świata” bez jej najbardziej znanych przedstawicieli, tj. Bartosz Zmarzlik, Jason Doyle czy Tai Woffinden. W sobotę w Bydgoszczy zawodnicy spotkali się z Krzysztofem Cegielskim, szefem Stowarzyszenia Żużlowców „Metanol”. Ustalono, że na razie podpisów pod nowymi umowami nie będą składać. Mimo że okres transferowy ruszył 1 listopada, kluby informują jedynie, że „doszły do porozumienia” z poszczególnymi żużlowcami.

Pierwszym „łamistrajkiem” okazał się Rune Holta, który podpisał już kontrakt z Get Wellem Toruń. Pytanie, czy jego drogą pójdą inni. Tymczasem w poniedziałek zebrali się akcjonariusze Ekstraligi Żużlowej. Rozmawiano o postulatach zawodników. - Ale to było jedynie przy okazji naszego spotkania, które dotyczyło czegoś innego - zaznacza prezes Wojciech Stępniewski.

Wszystko rozchodzi się - jakżeby inaczej - o pieniądze. Nowy regulamin PGE Ekstraligi ściśle określa kwestię indywidualnych kontraktów sponsorskich. Zawodnicy zaczęli udostępniać w mediach społecznościowych manifest, w którym dość jasna podważa się logikę nowych zasad, żużlowca porównując do piłkarza. Oto kilka z jego zapisów: „Po wyskoczeniu ze stroju klubowego/reprezentacyjnego każdą umowę sponsorską [żużlowiec] musi skonsultować z ligą i uzyskać odpowiednią zgodę”; „W przypadku użycia swojego imienia, nazwiska, logotypu czy pseudonimu na kubku, smyczy czy innym gadżecie dla kibica zapłaci 500 tysięcy złotych kary”; „Jeśli podczas treningu wywróci się i ulegnie kontuzji, liga będzie kazała mu zapłacić 50 tysięcy złotych kary. Jeśli spadnie ze schodów - to samo”. W myśl ostatniego z przytoczonych wyżej punktów w poprzednim sezonie wspomnianą kwotę musiałby zapłacić m.in. Tomasz Gollob, który w kwietniu miał wypadek na torze motocrossowym w Chełmnie.

Na kevlarze zawodników można umieścić logo sponsora w 45 miejscach. Każda umowa musi być zatwierdzona przez PGĘ Ekstraligę. Jeśli żużlowiec zlekceważy ten zakaz, 1/3 przychodu trafi w ręce klubu, tyle samo otrzyma liga. Umowy długookresowe, sięgające dalej niż do 2018 roku, automatycznie zostały skrócone.

Głos w tej sprawie zabrał Wojciech Stępniewski, który zaprzecza jakoby władzom ligi zależało na zarobku kosztem żużlowców. - „Przez ostatnie 11 lat Ekstraliga nie wzięła od zawodnika ani 1 zł, chyba że w sprawach dyscyplinarnych. Reklamy z kolei są własnością klubu, bo to klub organizuje mecz. Sprawa ich ilości to konsensus zawarty przez 8 klubów, wspólników EŻ” - napisał na Twitterze szef Ekstraligi Żużlowej.

Prezesi najlepszych klubów w Polsce mają świadomość, że ewentualne zawieszenie rozgrywek fatalnie wpłynęłoby na kondycję ligi i jej wartość marketingową. A przecież Speedway Ekstraliga właśnie walczy o nową umowę ze sponsorem strategicznym i miliony zł w kolejnych sezonach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Liga rządzi, liga radzi. A żużlowcy w Polsce nie chcą pójść na jej warunki - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24