Na tydzień przed startem rundy wiosennej rozegrano mecz przełożony z grudnia, kiedy w ekipie ŁKS-u stwierdzono przypadki zarażenia koronawirusem. Łodzianie wiosną rozegrali spotkanie Fortuna Pucharu Polski, przegrywając z Legią Warszawa 2:3. Natomiast GKS Tychy… - Pierwszy raz w tym roku wejdziemy na naturalną murawę. Musimy się do tego przyzwyczaić - stwierdził trener Artur Derbin.
Dwóch debiutantów w wyjściowym składzie
W drużynie GKS-u pojawiło się dwóch zawodników pozyskanych zimą - Kamil Kargulewicz i Wiktor Żytek. Pierwszy z nich miał świetną okazję na gola już w 5. minucie, kiedy piłkę w pole bramkowe podał mu Bartosz Biel. Kargulewicz posłał piłkę obok słupka. Wcześniej Arkadiusza Malarza zatrudnił Bartosz Szeliga. Goście z animuszem zaczęli ten mecz.
Bartosz Biel dał prowadzenie i prawie się nie cieszył
ŁKS odpowiedział w 11. minucie. Pirulo strzelił zza pola karnego i Konrad Jałocha sparował piłkę. Dziesięć minut później z 15 metrów uderzył Łukasz Grzeszczyk, a Malarz popisał się efektowną paradą. Chwilę później bramkarz gospodarzy nie dał się zaskoczyć piłką lecącą „za kołnierz” posłaną przez Grzeszczyka.
W 40. minucie GKS Tychy cieszył się ze zdobytej bramki. Żytek wygrał główkę po dalekim wrzucie z autu. W zamieszaniu Grzeszczyk nieczysto trafił w piłkę, ale obok był Biel, który ruszył zdecydowanie i skierował ją z bliska do siatki. Goście zasłużyli na gola, lepiej prezentując się od wicelidera. Biel zaprezentował stonowaną radość. Dlaczego?
- Dlatego, że pół życia spędziłem w Łodzi, mam tu wielu znajomych, darzę sentymentem ŁKS – wyjaśnił przed kamerą Polsat Sport.
GKS Tychy prowadził do przerwy 5:1 w celnych strzałach, co tylko potwierdzało przewagę gości.
Dwa ciosy tyszan w dwie minuty!
Po powrocie na boisko ŁKS chciał wyrównać (groźnie strzelał Piotr Janczukowicz – Jałocha z trudem odbił piłkę), ale zapędy gospodarzy szybko zostały skutecznie ostudzone. GKS Tychy w dwie minuty zadał dwa ciosy. Najpierw Szeliga „wjechał” w pole karne i przymierzył przy dalszym słupku. Łodzianie byli zupełnie rozbici i znów mieli piłkę w siatce. Oskar Paprzycki strzelił w słupek, a piłkę dobił Kargulewicz, zaliczają debiutancki gol w barwach tyszan.
Konrad Jałocha zaczarował tyską bramkę
W 64. minucie ŁKS zmarnował stuprocentową sytuację, gdy Łukasz Sekulski trafił z bliska w ofiarnie interweniującego Jałochę. W 71. minucie „Sekul” ponownie miał przed sobą tylko bramkarza GKS-u i znów górą był Jałocha! Łodzianie po tych sytuacjach i wraz z upływającym czasem tracili wiarę w odwrócenie losów meczu.
- Jesteśmy szczęśliwi, bo wszystko nam się dziś zgadzało, wszystko się poskładało. Miały być energia, zaangażowanie, realizacja założeń, korzystny wynik i wszystko jest. Dziękuję drużynie za wysiłek - mówił trener Derbin.
ŁKS Łódź - GKS Tychy 0:3 (0:1)
Bramki: 0:1 Bartosz Biel (40), 0:2 Bartosz Szeliga (55), 0:3 Kamil Kargulewicz (57)
ŁKS: Malarz - Dankowski, Dąbrowski (61. Moros Gracia), Sobociński, Wolski - Pirulo, Dominguez, Tosik (60. Sekulski), Rygaard, Trąbka - Janczukowicz.
GKS: Jałocha - Mańka, Nedić, Sołowiej, Szeliga - Kargulewicz (69. Norkowski), Paprzycki (69. Moneta), Żytek (87. J. Piątek), Grzeszczyk (77. Steblecki), Biel - Lewicki (77. Nowak).
Żółte kartki: Dąbrowski, Wolski - Szeliga, Grzeszczyk, Paprzycki
Sędziował: Kornel Paszkiewicz (Wrocław)
Widzów: Mecz bez udziału publiczności
Nie przeocz
Zobacz koniecznie
Musisz to wiedzieć
Bądź na bieżąco i obserwuj
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?