Lotto Ekstraklasa. Lech nie zasłużył, ale pokonał Wisłę. Drużyna Nawałki już na podium

Krzysztof Rosłoński
Wisła Kraków - Lech Poznań 0:1
Wisła Kraków - Lech Poznań 0:1 Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Lotto Ekstraklasa. Nowi właściciele Wisły Kraków nie opuszczali stadionu w najlepszych nastrojach, a to po tym, jak ich ekipa schodziła z murawy po porażce (0:1) z ekipą wracającego na stadion przy Reymonta 22, Adama Nawałki. Trzy punkty poznaniakom dało trafienie w wykonaniu Pedro Tiby.

Przed pierwszym gwizdkiem Pawła Raczkowskiego obie ekipy musiały nieco pozmieniać w swoich składach, głównie z powodu kontuzji lub zawieszeń. Maciej Stolarczyk nie mógł skorzystać między innymi ze Zdenka Ondraska, którego od początku meczu zastąpił Martin Kostal. Szkoleniowiec Lecha zaś postawił na sprawdzone ustawienie z meczu przeciwko Zagłębiu Sosnowiec. Ataki tworzyć miał tercet: Maciej Makuszewski - Tymoteusz Klupś - Christian Gytkjaer.

Pierwsze minuty należały do podopiecznych Adama Nawałki, bowiem to oni stworzyli sobie więcej okazji. Grę gospodarzy cechowało przede wszystkim mocne cofnięcie się do obrony i oczekiwanie na kontrataki. Najgroźniej było, kiedy piłka uderzyła poprzeczki po centrostrzale Wasielewskiego z lewej strony, i kilka chwil później, gdy uderzenie Klupsia z najbliższej odległości niemal do pustej bramki zablokował doświadczony Wasilewski. Na pierwsze bardzo duże zagrożenie ze strony "Białej Gwiazdy" trzeba było czekać do 18. minuty; wówczas niewiele obok prawego słupka poleciała futbolówka mierzona przez Kostala. Jego wcześniejsza seria zwodów zrobiła niemałe wrażenie na zgromadzonej na trybunach widowni. Był to sygnał do ataku dla ekipy pod wodzą Macieja Stolarczyka. Na 180 sekund przed upływem półgodziny kopnięciem zza pola karnego bramce Putnocky'ego zagroził Halilović, ale i on nie potrafił dać prowadzenia gospodarzom.

Na kolejną okazję nie trzeba było długo czekać, prostą do obrony dla Putnocky'ego piłkę posłał z 20. metra Kort. Kilkadziesiąt sekund później akcja przeniosła się pod drugie pole karne, a tam kapitalną paradą nad poprzeczkę popisał się Lis, a to po próbie w wykonaniu Amarala. Był to jednak do interwencji przy lewym słupku bramkarza zmusił Wasilewski, a dobitka w wykonaniu Wojtkowskiego nie sprawiła problemów dobrze dysponowanemu Słowakowi między słupkami "Kolejorza" W końcówce pierwszej połowy ogromny błąd popełnił arbiter, Paweł Raczkowski, który nie zauważył dotknięcia futbolówki ręką przez będącego w polu karnym Rogne.

Drugą część meczu lepiej zaczęli Wiślacy. 120 sekund po tym, jak zabrzmiał gwizdek, czujność Putnocky'ego sprawdził Kort. Słowak nie dał się powstrzymać. Niezwykle aktywny zaczął robić się Wojtkowski, który raz za razem szukał okazji do dobrego zagrania do kolegi, lub strzału mogącego dać prowadzenie. "Kolejorz" atakował niezwykle rzadko, ale jeśli już to się działo - za każdym razem Lis musiał bronić swój zespół przed stratą gola; po wrzutce z prawej strony do główki w polu karnym wyskoczył Gytkjaer, jednak golkiper Wisły wyciągnął się niczym struna i sparował piłkę obok lewego słupka. Kilkaset sekund później młody bramkarz gospodarzy został sprawdzony przez Amarala.

Poznaniacy od upływu 60. minuty zaczęli mieć coraz więcej do powiedzenia, stopniowo nastawiali swoją aktywność na ofensywę, czego efektem były kolejne próby ataku skrzydłami i dośrodkowania z dyktowanych rzutów rożnych. Obrona Wisły starała się jednak kontrolować sytuację najlepiej, jak to możliwe. Na 16 minut przed końcem meczu nie udało się jej jednak zapobiec stracie gola. Tiba udokumentował rosnącą przewagę gości trafieniem na 0:1; po zamieszaniu w polu karnym przymierzył zza pola karnego po ziemi przy lewym słupku bramki. Lis nie miał szans. Przebudzenie gospodarzy nastąpiło dosłownie na kilka chwil przed końcem regulaminowego czasu gry - sygnał do odrabiania strat dał Kostal swoją próbą z 25. metra, po której Putnocky musiał zawisnąć w powietrzu by wykonać paradę na rzut rożny. Wynik jednak do końca potyczki nie zmienił się i w lepszych nastrojach zimę spędzą podopieczni Adama Nawałki.

Atrakcyjność meczu: 7,5/10
Piłkarz meczu: Pedro Tiba

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Lotto Ekstraklasa. Lech nie zasłużył, ale pokonał Wisłę. Drużyna Nawałki już na podium - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24