Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotto Ekstraklasa. Lech uratował się w Zabrzu, choć Górnik prowadził już 2:0. Zjawiskowy gol Szymona Żurkowskiego

Sebastian Gladysz
Górnik Zabrze - Lech Poznań 2:2
Górnik Zabrze - Lech Poznań 2:2 Lucyna Nenow / Polska Press
Lotto Ekstraklasa. Taki to piątek z ligą, że w obu meczach padł identyczny wynik - 2:2. W tym ciekawiej zapowiadającym się spotkaniu Górnik Zabrze prowadził już 2:0, ale Lech Poznań postanowił gonić i skończyło się remisem. Ozdobą tego widowiska z pewnością fantastyczne trafienie Szymona Żurkowskiego. Na trybunach zasiadło niecałe 12 tys. widzów w tym spora grupa z Wielkopolski.

W piątkowy wieczór w Zabrzu piłkarzy obu zespołów na stadionie przywitało kilkanaście tysięcy osób. W znakomitej większości fanów Górnika, którzy jako jedyni w Ekstraklasie nie doczekali się jeszcze zwycięstwa swoich ulubieńców przed własną publicznością. Miejscowi kibice liczyli dziś przede wszystkim na Szymona Żurkowskiego, który wracał do pierwszego składu ligowego po ponad miesiącu przerwy. Zastąpił on w wyjściowej jedenastce Szymona Matuszka. Druga zmiana miała miejsce na lewej obronie – zamiast kontuzjowanego Michała Koja grał dziś Adrian Gryszkiewicz. W Lechu bez większych roszad, choć kibice „Kolejorza” byli zaskoczeni, że wracający do składu Rogne zastąpił Goutasa, a nie Janickiego.

Początek meczu zdecydowanie należał do zabrzan. „Górnicy” grali z zębem, atakowali gości na ich własnej połowie, a Amaral najczęściej był podwajany. W efekcie zawodnicy Ivana Djurdjevicia nie mieli miejsca na rozgrywanie piłki i popełniali mnóstwo błędów. Zaskoczyć Putnockiego mógł już na samym początku spotkania Suarez uderzeniem głową po wrzucie piłki z autu. Bramkarz Lecha poradził sobie z tym strzałem, ale w 7 minucie skapitulował. Akcja najprostsza z możliwych – dalekie wybicie od bramki Loski, po którym walkę o górną piłkę przegrał Angulo z Janickim. Stoper Lecha główkował jednak na tyle niefortunnie, że zgrał futbolówkę wprost pod nogi Jimeneza. Hiszpański skrzydłowy Górnika w sytuacji sam na sam spokojnie pokonał golkipera gości i dał prowadzenie swojemu zespołowi.

Pierwsza bramka Jesusa w lidze dodała gospodarzom pewności siebie. Jeszcze przez kilkanaście minut Lech nie był w stanie na poważnie zagrozić bramce Loski. Defensywa Górnika funkcjonowała jak monolit, co dziwiło przede wszystkim biorąc pod uwagę personalia – szybkim skrzydłowym Lecha musieli przeciwstawić się Wiśniewski z Gryszkiewiczem. Mimo wszystko Jóźwiak nie miał wiele miejsca do grania, a dwie akcje przeprowadzone przez Makuszewskiego nie przyniosły wiele zagrożenia. To, co najlepsze w grze Lecha działo się za sprawą Amarala i przede wszystkim Tiby. Oboje oddali po jednym groźnym strzale w pierwszej połowie i aktywnie starali się rozmontować szyki defensywne zabrzan.

Druga połowa miała wyglądać tak jak końcówka pierwszej – Górnik cofnął się dość głęboko i czekał na swoje okazje do kontry. Po kilku minutach od wznowienia gry stało się jednak coś, o czym zawodnicy Marcina Brosza mogli tylko marzyć. Walka w środku pola przerodziła się w bezładną kopaninę, z której zwycięsko wyszedł Żurkowski – pomocnik zabrzan przejął futbolówkę w środku boiska i popędził na bramkę Putnockiego. Przebiegł kilkanaście metrów i w pełnym biegu postanowił uderzyć. Do bramki było około trzydziestu metrów, ale Żurkowski odpalił taką petardę, że bramkarz Lecha nie miał szans na skuteczną interwencję. Zdołał tylko musnąć piłkę, która przełamała jego rękę i wpadła do siatki. Fantastyczny strzał młodego pomocnika Górnika i murowany kandydat do bramki sezonu.

Zabrzanie słyną jednak w tym sezonie z trwonienia przewagi. Po pierwsze, ani razu w tym sezonie nie zachowali czystego konta. Po drugie, potrafili już przegrywać wygrane mecze. W końcu po trzecie – dali się zepchnąć do rozpaczliwej momentami defensywy. „Kolejorz” atakował gospodarzy z każdej strony, kotłowało się pod bramką Loski co chwilę. Długo nie trzeba było czekać – kilka minut po trafieniu Żurkowskiego Lech złapał kontakt. Tiba dośrodkował piłkę w kierunku Gytkjaera, snajper gości nie zdążył do futbolówki ale jego ruch zmylił Loskę na tyle, że gol padł i tak.

Od tego momentu z gospodarzy zaczęło uciekać powietrze. Zaczynało brakować wiary w poczynaniach zabrzan. Tiba rozgrywał piłkę we wszystkie strony, Gytkjaer absorbował uwagę obrońców, Amaral starał się uderzać na bramkę Loski, ale to Kostevych wyrósł na bohatera gości. Po zejściu z boiska Jóźwiaka Ukrainiec ruszył odważnie do przodu i potrafił zrobić z Wiśniewskim to, czego nie umiał młody Polak. Kilka razy zakręcił mało zwrotnym obrońcą Górnika, aż w końcu udało mu się przekłuć swoją przewagę na gola. Sporo było w tym wszystkim przypadku – Wiśniewski powinien wybić futbolówkę, ale fatalnie skiksował. Okazję na wyczyszczenie tej akcji miał Suarez, lecz trafił w… Kostevycha. Lewy obrońca Lecha poszedł w tej akcji jak czołg, odzyskał kontrolę nad piłką, minął Bochniewicza i bez wahania pokonał Loskę.

Gdy wydawało się, że Lech przyciśnie rywala i boleśnie go znokautuje, piłkarze Djurdjevicia zwolnili. Może pomyśleli, że teraz to spotkanie wygra się samo, ale efekt był taki, że nie stworzyli już żadnej dogodnej okazji. Górnik tymczasem atakował – swoje szanse mieli Angulo i Żurkowski, ale na tablicy wyników nie mieliśmy już żadnej zmiany. Ciężko ocenić, dla kogo ten wynik jest gorszy. Obaj trenerzy wydawali się rozczarowani, piłkarze też nie wyglądali na zadowolonych. Jest na pewno jakiś problem w zabrzańskiej ekipie – po raz kolejny nie udaje się utrzymać prowadzenia. Co gorsza, dzieje się to po szkolnych błędach w defensywie. Spotkanie samo w sobie nie było jednak rozczarowaniem, zawodnicy oddali ponad trzydzieści strzałów, mieliśmy tutaj piękne bramki, dramaturgię i zwroty akcji. Górnik nie ucieka od strefy spadkowej, a Lech nie dogania czołówki. Po spotkaniu mamy zatem dwóch rannych.

Piłkarz meczu: Szymon Żurkowski
Atrakcyjność meczu: 7/10

EKSTRAKLASA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lotto Ekstraklasa. Lech uratował się w Zabrzu, choć Górnik prowadził już 2:0. Zjawiskowy gol Szymona Żurkowskiego - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24