Lotto Ekstraklasa. Legia wygrywa z Lechem dzięki kontrowersyjnej jedenastce. Sędzia Marciniak nawet nie podszedł do VAR-u

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Legia - Lech 2:1
Legia - Lech 2:1 Szymon Starnawski /Polska Press
Lotto Ekstraklasa. Emocjonująca końcówka hitu 26. kolejki. Legia Warszawa pokonała Lecha Poznań, a decydująca bramka padła z rzutu karnego, o który goście mieli pretensje. Według nich Wołodymyr Kostewycz dotknął piłkę ręką zupełnie przypadkowo. Gwiżdżący w meczu sędzia Szymon Marciniak podjął decyzję bez obejrzenia wideoweryfikacji. Najwidoczniej wystarczyły mu do tego podpowiedzi ze słuchawki oraz własna obserwacja. Legia wygrywa i ma tyle samo punktów co Jagiellonia. Na trybunach zasiadło 22 892 widzów.

- Obiecuję, że będziemy najpoważniejszą drużyną w ekstraklasie. To kwestia czasu – zapowiadał na przedmeczowej konferencji Romeo Jozak. Jeden z najpoważniejszych kroków w tym kierunku jego podopieczni wykonać mieli już w niedzielę. Z niezwykle prestiżowym jak na nasze realia starciu podejmowali poznańskiego Lecha. Wyniku nazywanego Derbami Polski meczu nie dało się przewidzieć. Bo choć Legia plasowała się wyżej w tabeli, to za sobą miała nienajlepszy tydzień. Remis z Cracovią oraz porażka z Jagiellonią pozbawiły ją pozycję lidera. Lech z kolei w środę zdołał podnieść się po porażce w Kielcach i do stolicy przyjeżdżał pełen nadziei na powtórzenie jesiennego scenariusza. Przed własną publicznością Kolejorz pokonał Wojskowych 3-0.

W stolicy nic nie zwiastowało powtórki. Już na samym początku spotkania gospodarze wyszli na prowadzenie. Swoje premierowe trafienie w Lotto Ekstraklasie zanotował Marko Vesović. Czarnogórzec otrzymał dobre podanie ze środka pola i bez problemu pokonał Jasmina Buricia. I tak w trzeciej minucie zakończyła się strzelanina pierwszej połowy. W takich meczach na nudę nie można narzekać. Legia miała delikatną przewagę, ale również goście nie próżnowali. Kreowali sobie kolejne akcje, wrzucając piłkę pod bramkę Malarza. Tylko jedną z tych sytuacji udało się zamienić na celne uderzenie. Ze strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego poradził sobie jednak golkiper Legii.

Nieco więcej pracy miał bramkarz z Poznania. Zaskoczyć próbował go Eduardo, solidne zawody rozgrywał Kasper Hamalainen. W ekipie gospodarzy nie było zresztą słabszych ogniw. Wszyscy pracowali na utrzymanie przewagi, a gra toczyła się pod ich dyktando. Również po przerwie to oni prezentowali się lepiej i mogło wydawać się, że nic złego tego wieczoru już im się nie przytrafi.

A jednak. Po nieco ponad godzinie gry wyrównujące trafienie zdobył Christian Gytkjaer. Duńczyk celnym uderzeniem wykończył rajd Mihai Raduta. Mecz de facto rozpoczął się więc od nowa. Remis satysfakcjonował tutaj jedynie Jagiellonię. Podział punktów przy Łazienkowskiej pozwoliłby bowiem białostoczanom na odskoczenie Wojskowym. Wystarczyłoby w poniedziałek jedynie pokonać krakowską Wisłę.

Tak się jednak nie stało. W samej końcówce ręką we własnym polu karnym zagrał Volodymyr Kostevych i sędzia Szymon Marciniak po konsultacji z systemem VAR (będąc "na słuchawce") wskazał na wapno. Do piłki podszedł wpuszczony chwilę wcześniej na boisko Michał Kucharczyk, by pewnym uderzeniem przy ziemi pokonać Buricia. Tym samym Legia po dwóch kolejkach przerwy powróciła na zwycięski tor. Z samego przebiegu spotkania wynik wydaje się być sprawiedliwym. Wojskowi zaprezentowali lepszy futbol, a w drugiej połowie świetne sytuacje miał jeszcze Hamalainen czy Jarosław Niezgoda.

Piłkarz meczu: Arkadiusz Malarz
Atrakcyjność meczu: 6/10

TRANSFERY w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lotto Ekstraklasa. Legia wygrywa z Lechem dzięki kontrowersyjnej jedenastce. Sędzia Marciniak nawet nie podszedł do VAR-u - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24