Lotto Ekstraklasa: Od Reissa do Hämäläinena - najsłynniejsze mecze Legii Warszawa z Lechem Poznań w XXI wieku

Hubert Zdankiewicz
Michał Kucharczyk strzelał już gole Lechowi. Czy trafi również w niedzielę?
Michał Kucharczyk strzelał już gole Lechowi. Czy trafi również w niedzielę? Szymon Starnawski /Polska Press
Pobici piłkarze, kibice na murawie, bramki w doliczonym czasie gry - w meczach Legii Warszawa z Lechem Poznań nie brakowało skandali i dramatów. Kolejny klasyk Lotto Ekstraklasy już w niedzielę,a jego stawką będzie mistrzostwo Polski, o które wciąż walczy zespół ze stolicy.

Dramatycznych chwili w rywalizacji obu drużyn starczyłoby na książkę, a nie artykuł. Pierwszy mecz Legii z Lechem (albo Lecha z Legią - jak kto woli) miał miejsce w 1948 r., a Kolejorz wygrał wówczas 5:4. Od tamtego czasu wiele się działo - my skupiamy się jednak na historii najnowszej i spotkaniach rozegranych w XXI w.

Piłkarze Lecha pobici po finale Pucharu Polski

Zaczynamy od skandalu, którym zakończyła się w 2004 r. rywalizacja o Puchar Polski. W pierwszym meczu (rozgrywano wówczas dwa) Lech wygrał nieoczekiwanie 2:0, wywołując euforię swoich kibiców i konsternację działaczy. Ci ostatni tak bardzo nie wierzyli w sukces swojej drużyny, że poprosili Legię o zmianę gospodarza pierwszego spotkania. Obawiali się, że w przypadku wysokiego zwycięstwa Legii w Warszawie w rewanżu mogą mieć problem z frekwencją.

W rewanżu Legia faktycznie wygrała, ale tylko 1:0, i puchar powędrował do Poznania. Nie mogli tego przeboleć warszawscy kibice, którzy podczas ceremonii dekoracji wtargnęli do loży honorowej i zaczęli szarpać się z graczami Lecha. Skandal był przeogromny.

Najlepszy występ Ivicy Vrdoljaka w Legii, Chorwat bohaterem spotkania z Lechem

Jesienią 2010 r. przeogromna była za to radość kibiców Legii, która pokonała w lidze Lecha 2:1. W Warszawie dużo się wówczas działo - nowy stadion (prawie ukończony), nowy trener (Maciej Skorża) i rekordowe w historii klubu transfery, z których większość okazała się niewypałami. Nic więc dziwnego, że przed meczem posada szkoleniowca wisiała na włosku.

Jednym z trafionych transferów okazało się przyjście Ivicy Vrdoljaka, który przeciwko Lechowi rozegrał wtedy swój chyba najlepszy mecz w barwach Legii. Nie miał łatwego zadania, bo już w ósmej minucie Lech objął prowadzenie po celnym strzale Siergiej Kriwca. W 37. minucie wyrównał co prawda Michał Kucharczyk, ale na przerwę Legia schodziła w dziesiątkę, bo chwilę wcześniej
czerwoną kartkę (druga żółta) zobaczył Maciej Rybus.

Mimo to w drugiej połowie ekipa Skorży prezentowała się kapitalnie, a jej motorem napędowym był właśnie chorwacki pomocnik. W 88. minucie Legia strzeliła gola na 2:1. Jej autorem był Bruno Mezenga, przez złośliwych nazywany "łazęgą". Nie bez powodu, bo Brazylijczyk zwrócił na siebie uwagę skautów Legii 21 bramkami w tureckim Orduspor. W barwach stołecznej drużyny trafił za to przez cały sezon tylko trzy razy i po roku pożegnano go z ulgą.

Vrdoljak przesądził również w 2013 r. o zwycięstwie nad Lechem, skutecznie egzekwując rzut karny. Przesądził przy okazji o losach mistrzostwa Polski.

Skandal po finale Pucharu Polski, kibice na murawie w Bydgoszczy

Dwa lata wcześniej znów doszło do skandalu w finale Pucharu Polski (tym razem jednego). Gdy Jakub Wawrzyniak przygotowywał się do wykonania decydującego rzutu karnego (mecz skończył się wynikiem 1:1, a dogrywka nie przyniosła kolejnych bramek) na płytę boiska wtargnęli i ustawili się za bramką kibice z Warszawy. A po celnym strzale legionisty rzucili się, by wyściskać swoich piłkarzy. Chwilę później do demolki stadionu w Bydgoszczy wzięli się z kolei rozczarowani i wściekli sympatycy Lecha.

Wstyd był na całą Polskę, a cała sprawa otarła się o najwyższe szczeble władzy, bo rozprawić się z uczestnikami zadymy postanowił nasz ówczesny premier Donald Tusk. - Nawet jeśli walka o spokój na stadionach i bezpieczeństwo ludzi będzie miała trwać tygodniami czy miesiącami, to od dzisiaj nie ustąpimy ani na krok - zapowiedział, a podlegli mu wojewodowie zamknęli na najbliższe ligowe mecze stadiony w Poznaniu i Warszawie.

Hämäläinen dobił byłych kolegów w Poznaniu

„Niesamowite uczucie”, „specjalny gol” - mówił Kasper Hämäläinen po meczu w Poznaniu wiosną 2017 r. Dla Fina był to szczególny moment, bo wracał na stadion przy Bułgarskiej po raz pierwszy po odejściu z Lecha, którego zamienił właśnie na Legię. Kibice z Wielkopolski szczerze go za to znienawidzili - tym bardziej, że opuszczając Kolejorza zapowiadał wyjazd do innego kraju i innej ligi.

Nietrudno zgadnąć, że każdemu dotknięciu przez Hämäläinena piłki towarzyszyły gwizdy i wyzwiska. Nietrudno też zgadnąć co czuli kibice Lecha, gdy to właśnie Fin pogrążył swoich byłych kolegów bramką na 2:1, zdobytą w doliczonym czasie gry.

Kasper Hämäläinen po meczu z Górnikiem: Graliśmy dobrze w dziesięciu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24