Lukas Haraslin, piłkarz Lechii Gdańsk: Dogaduję się z trenerem. Drużyna pracuje, to maszyny chodzą

Paweł Stankiewicz, Gliwice
Lukas Haraslin, piłkarz Lechii Gdańsk
Lukas Haraslin, piłkarz Lechii Gdańsk Fot. Karolina Misztal
Lechia Gdańsk zremisowała w Gliwicach z Piastem 1:1, a duża w tym zasługa Lukasa Haraslina, który strzelił wyrównującego gola na pięć minut przed końcem spotkania.

Haraslin po raz kolejny zaczyna mecz na ławce rezerwowych po przerwie na kadrę. Tak było we wrześniu przed spotkaniem z Wisłą w Krakowie i sytuacja powtórzyła się w Gliwicach. Słowak w meczu z Piastem pojawił się na boisku w 70 minucie, a po kwadransie strzelił gola.

- Dogadujemy się z trenerem, jak się czuję. Nie chcemy ryzykować, bo grałem mecze w reprezentacji młodzieżowej. Cieszę się, że gram w końcu coraz więcej w klubie i w drużynie narodowej. Wolę grać niż dłużej odpoczywać i potem znowu wskakiwać w rytm meczowy - przyznał Lukas.

Mecz w Gliwicach nie stał na wysokim poziomie, ale gospodarze nie zaskoczyli niczym biało-zielonych.

- Piast dobrze gra w tym sezonie i spodziewaliśmy, że w ten sposób zagra przeciwko nam. Papadopulos, który jest silny i wysoki, zgrywał piłki do niesamowicie szybkich zawodników, jak Felix, Badia i Valenica. Tak padła bramka, że Valencia swoją szybkością zrobił wiatr w polu karnym i wywalczył karnego - powiedział Słowak.

Lechii grało się bardzo ciężko z Piastem i ciężko wywalczony punkt jest cenny.

- Piast bardzo dobrze zamykał środek pola i nasze boki. Nie potrafiliśmy doprowadzić do strzałów czy dośrodkowań. Cieszę się, że strzeliliśmy wyrównującego gola. "Lipa" dograł mi bardzo dobrą piłkę i musiałem to wykończyć. Dla nas to może być naprawdę ważny punkt. W końcówce trochę przycisnęliśmy rywali i mieli problemy. Była jeszcze jedna okazja, gdzie zabrakło nam chyba 10 centymetrów. Gdyby to wpadło, to byśmy wygrali w Gliwicach. Trzeba się cieszyć i z tego jednego punktu - ocenił Haraslin.

W końcówce meczu Słowak padł na boisko, a z ławki wyskoczyli trenerzy i rezerwowi piłkarze biało-zielonych. Wszyscy pamiętają jego długą przerwę po operacji kolana, kiedy zerwał więzadło krzyżowe.

- Kolano mi zostało, ale na szczęście murawa była miękka i się wyrwała. Gorzej byłoby gdyby była sztuczna. Nie myślę o tym i wszystko jest dobrze - powiedział piłkarz.

Lechia ciężko wchodzi do gry po przerwie na kadrę i potrzebuje czasu, aby złapać właściwy rytm.

- Przerwa jest dłuższa i brakuje meczów ligowych. Ja wyjeżdżam na kadrę i z drużyną jestem dopiero dwa dni przed meczem, tak jak było teraz. Wiem, że chłopacy przez dziesięć dni ciężko trenowali, ale tam gdzie drużyna pracuje, tam maszyny chodzą - przyznał Lukas z uśmiechem.

Przed Lechią derby z Arką Gdynia. Biało-zieloni są w tym sezonie jedyną drużną w Lotto Ekstraklasie bez porażki na własnym stadionie.

- Jesteśmy już myślami przy derbach. Przeanalizujemy spotkanie z Piastem, ale od poniedziałku będzie już gaz, żeby jak najlepiej przygotować się do meczu derbowego z Arką. Nie patrzymy na to, że u siebie nie przegrywamy. Teraz graliśmy na trudnym terenie w Gliwicach, ale już wracamy do Gdańska na kolejne spotkanie. Tak czasami się mecze układają, że drużyna wygrywa mecz po jednej akcji, a przegrywająca oddaje 25 strzałów. Derby będą zupełnie inne, bo wszyscy wiemy, jakie to są mecze - zakończył Haraslin.

Bartosz Bereszyński po meczu Polski z Włochami: Wierzę, że ta drużyna da kibicom jeszcze dużo radości

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lukas Haraslin, piłkarz Lechii Gdańsk: Dogaduję się z trenerem. Drużyna pracuje, to maszyny chodzą - Dziennik Bałtycki

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24