Łukasz Koszarek: Jak świat ruszy to i sport ruszy

Andrzej Flügel
Łukasz Koszarek, kapitan Stelmetu Enei BC Zielona Góra.
Łukasz Koszarek, kapitan Stelmetu Enei BC Zielona Góra. Mariusz Kapała
Kapitan Stelmetu Enei BC Zielona Góra Łukasz Koszarek w tych trudnych dniach stosuje w domu mini trening. Koszykarz uważa, że decyzja o zakończeniu sezonu i złotym medalu dla jego zespołu, była słuszna, Liczy, że w podobnym składzie zielonogórzanie przystąpią do kolejnych rozgrywek Energa Basket Ligi.

Jak pan sobie radzi w czasach zarazy?
- Można powiedzieć, że dobrze, choć w sumie nie minęło wiele czasu bo dopiero w sumie kilkanaście dni. Mieliśmy bardzo dużo wyjazdów w tym sezonie, to był dla nas bardzo intensywny czas, więc teraz posiedzieć trochę w domu, nawet przymusowo, jest miło i przyjemnie.

Jak to jest w przypadku sportowców, którzy przecież jakoś muszą utrzymać formę? Ma pan szansę by coś robić?
- Staram się w warunkach domowych wykonywać jakieś ćwiczenia. Jakieś pompki, brzuszki, przysiady. Usiłuję jakiś mini trening zrobić. Oczywiście w takich okolicznościach nie da się zrobić pełnego treningu, więc trzeba kombinować z tym co można.

ZOBACZ TEŻ

Jakąś rozpiskę, zalecenia z klubu dostaliście?
- Takiej formalnej nie, ale jesteśmy w kontakcie z naszym trenerem od przygotowania fizycznego Piotrem Piglą, więc robimy co się da i na co mamy ochotę, ale w sumie to na razie odpoczywamy?

Dziwny jest ten świat bez sportu, także w telewizji...
- Dokładnie tak. Teraz oglądam retro sport. Jest sporo czasu żeby przypomnieć sobie jak wyglądały mecze i najważniejsze wydarzenia dwadzieścia, trzydzieści lat temu. Ale cóż robić? Czekamy wiemy, że ta sytuacja nie jest dobra dla nikogo i trzeba ją po prostu przeczekać.

Miał pan już z rodziną jakieś plany wakacyjne?
- Na szczęście jeszcze nie, bo było zbyt wcześnie. Może to dobrze bo nie wiadomo, czy w lecie będzie już u nas normalnie. W sumie trzeba cieszyć się każdym kolejnym dniem.

Koszykarze Stelmetu Enei BC przy pustych trybunach pokonali MKS Dąbrowa Górnicza.

Do pustej hali „nosicielom” wstęp surowo wzbroniony

Wróćmy do zakończonego przedwcześnie sezonu. Czy ta decyzja o przyznaniu wam mistrzostwa i uznaniu za końcową tabeli w momencie przerwania rozgrywek była słuszna?
- Uważam, że w tych okolicznościach to była najlepsza decyzja. Przecież gdyby czekano i nawet po jakimś czasie próbowano by wznowić rozgrywki, a w sytuacji w której większość obcokrajowców wyjechała do swoich krajów trudno byłoby liczyć, że wszyscy powróciliby do swoich zespołów. W sumie byli oczywiście krytycy tej decyzji, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że ona nie zadowoliła nikogo. Także nas, bo wolelibyśmy wygrać ten sezon po play offach. Uważam jednak, że szefostwo ligi nie miało innego wyjścia.

Nawet pomijając to, że został zakończony w takich okolicznościach, to był wasz dobry sezon?
- Tak, można się z tym absolutnie zgodzić, że był to dobry sezon. Było wiele meczów z których musieliśmy być zadowoleni, a prawie żadnego o którym możemy powiedzieć, że kompletnie nam nie wyszedł. Mieliśmy swój styl, swój charakter. Kibice mogli być z tej drużyny absolutnie dumni.

Sport przegrywa z rozprzestrzeniającym się koronawirusem. W Europie przerwano rozgrywki w niemal wszystkich dyscyplinach. W trudnej sytuacji sportowcy włączyli się do akcji „Zostań w domu”. W mediach społecznościowych można natknąć się na wiele wpisów. Przeczytajcie, co sportowcy przekazują kibicom >>>> ZOBACZ TEŻ: Koronawirus. Ekstraliga Żużlowa już przełożyła mecze!POLECAMY: Żużel 2019. Wyzwany sędzia, nagi Lindgren...WIDEO: Żużlowcy Falubazu Zielona Góra na zgrupowaniu w Świnoujściu

Bartosz Zmarzlik apeluje: To nie ferie, ani wakacje, to lekc...

Przed sezonem rozmawialiśmy o pana pozycji w zespole. Przyznał pan że zaakceptował rolę zmiennika. Okazał się pan cennym zmiennikiem, bo przecież były mecze w których pana rola w końcówkach była bardzo ważna...
- Tych meczów o których pan mówi znów nie było aż tak wiele... Wiadomo, czas leci nieubłaganie. Staram się jakoś oszukać metrykę. Wiadomo jednak, że tak do końca nie da się tego zrobić i trzeba co pewien czas akceptować zmianę pozycji w zespole, akceptować ją i starać się dawać od siebie ile można. Wykorzystywać dla dobra zespołu doświadczenie i to co się potrafi. Zależało mi i zależy, żeby drużyna grała dobrze.

Są zawodnicy, którzy nie potrafią czegoś takiego zaakceptować, pan potrafi...
- Nie ma wyjścia. Trzeba zapomnieć o tym, co było kiedyś i w nowej rzeczywistości brać tyle ile się da. Staram się to robić.

ZOBACZ TEŻ

Reprezentacja to też coś fajnego w pana karierze. Wygrana z Hiszpanią to wasz spory sukces?
- Prawda. To było niespotykane zwycięstwo. Oczywiście ta Hiszpania, z którą niedawno graliśmy, to inny zespół od tego z mistrzostw świata w Chinach. To jednak drużyna, która w sumie u siebie nie przegrywa. Po porażce z Izraelem u siebie, to zwycięstwo bardzo nam się przydało i podbudowało całą ekipę.

Pan jeszcze ma kontrakt ze Stelmetem?
- Nie, już się skończył

I co dalej? Rozmawiacie o kolejnym?
- Na razie jeszcze nie, bo trudno jest rozmawiać, kiedy nie wiemy, w jakiej rzeczywistości obudzimy się za miesiąc, albo dwa, więc czekamy. Myślę że te relacje między mną, trenerem i szefostwem klubu, są bardzo dobre i do tej rozmowy dojdzie, kiedy tylko matka natura pozwoli. Sądzę, że wtedy się dogadamy.

Trwa głosowanie...

Czy koszykarzom Stelmetu słusznie przyznano tytuł mistrza Polski?

Sądzi pan że zespół zostanie przynajmniej w większej części?
- Gdyby były normalne warunki pomyślałbym, że nie bo wielu zawodników w tym sezonie pokazało się z bardzo dobrej strony. Jednak myślę, że w określonej sytuacji będą się kierowali sercem i pozytywnymi emocjami, a nie tylko czystym interesem ekonomicznym. Uważam i mam nadzieję, że wielu zawodników będzie chciało zostać i dokończyć to, co zaczęliśmy. Rynek graczy nie tylko u nas, ale w całej Europie będzie przetrzebiony, więc sądzę, że koledzy nie będą musieli wybierać biorąc pod uwagę tylko biznesowy punkt widzenia. To szansa, by ten zespół pozostał w podobnym składzie.

Czego panu życzyć? Pewnie tego samego co dzisiaj wszystkim, czyli zdrowia?
- Dokładnie. Zdrowia i tego, byśmy zaczęli normalnie żyć. Jak będzie po wszystkim i świat ruszy do
przodu, to i sport też ruszy. Tego życzę sobie i nam wszystkim.

ZOBACZ TEŻ

OBEJRZYJ: Co robił Łukasz Koszarek w więzieniu?

Cztery miliony złotych miasto Zielona Góra przeznaczyło na dotacje dla klubów i stowarzyszeń sportowych w 2020 roku. Najwięcej – ponad pół miliona złotych – otrzymają pięcioboiści, jeźdźcy i tenisiści stołowi ZKS-u Drzonków. Ponad 400 tys. zł pomoże sportowcom Gwardii, a 361 tys. zł dostaną piłkarze Lechii. Przypomnijmy, że największym ekstraligowym klubom z Zielonej Góry – żużlowemu Falubazowi i koszykarskiemu Stelmetowi – już wcześniej miasto przyznało po 1,5 mln zł. Zobaczcie na kolejnych obrazkach, kto poza żużlowcami i koszykarzami mógł liczyć na największą przychylność magistratu >>>>ZOBACZ TEŻ: Tak prezentują się nowe cheerleaderki Stelmetu Enei BC [ZDJĘCIA]POLECAMY: Żużel 2019. Wyzwany sędzia, nagi Lindgren...WIDEO: Żużlowcy Falubazu Zielona Góra na zgrupowaniu w Świnoujściu

Zielona Góra podzieliła pieniądze na sport. Kto dostał najwięcej?

🔔🔔🔔

Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Lubuskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łukasz Koszarek: Jak świat ruszy to i sport ruszy - Gazeta Lubuska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24