Gdy Łukaszowi Piszczkowi kończył się kontrakt w Borussii Dortmund, wciąż był solidnym obrońcą w realiach Bundesligi. Nie postanowił jednak szukać klubu w Niemczech. Nie przyjmował też ofert z Ekstraklasy. – Jak kończyłem, to zostało ogłoszone, że po sezonie odejdę z Dortmundu. I wtedy kilka polskich klubów się do mnie odezwało. Między innymi trener Michniewicz się odezwał. Ale miałem już plan na siebie i wszystkim osobom dziękowałem za zainteresowanie. Swoją drogę już wybrałem i jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, nie przez przypadek – przyznał Łukasz Piszczek dla "Po Gwizdku".
Piszczek poszedł drogą, która we współczesnym futbolu nie jest dość popularna. Wrócił do ukochanego LKS-u Goczałkowic-Zdrój, które na co dzień występuje na poziomie 3 lidze. Były reprezentant Polski przyciąga tłumy widzów na każdym stadioniku odwiedzanym przez jego zespół.
Drogi Piszczka i Michniewicza znów mogły się przeciąć. Istniała bowiem kandydatura zawodnika jako asystenta selekcjonera reprezentacji Polski. Taki scenariusz mógłby się jednak sprawdzić tylko w przypadku przejęcia kadry przez Adama Nawałkę.
PKO EKSTRAKLASA w GOL24
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?