Łukasz Podolski: Górnik Zabrze nie wykorzystał mojego nazwiska i potencjału [ROZMOWA]

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Marzena Bugala-Astaszow Polska Press
W meczu z Górnikiem Łęczna Łukasz Podolski zobaczył żółtą kartkę, eliminującą go z gry w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Dla byłego mistrza świata sezon dobiegł więc już końca.

Gdy po meczu z Łęczną, ostanim na Arenie Zabrze w obecnym sezonie, wziął pan mikrofon kibice spodziewali się ogłoszenia decyzji czy zostaje pan w Górniku. Takie słowa jednak nie padły.
Przecież nikt z kibiców mnie o to nie zapytał (śmiech). A tak poważniej to nic nie powiedziałem, bo żadna decyzja w tym temacie jeszcze nie zapadła. Rozmowy są prowadzone, parę rzeczy trzeba dogadać. Jak nic nie ma, to nie ma też o czym mówić.

Do kiedy daje pan sobie czas na podjęcie decyzji?
Kontrakt kończy mi się po tym sezonie i sam zdecyduję co i jak. Zawsze tak było i tak dalej jest, że ode mnie zależy czy kończę grać, czy zmieniam klub, czy zostaję. Jestem wolny i otwarty. Rozmowy z Górnikiem są, z prezesem klubu. Jak się uda to się uda, a jak nie to pójdę gdzieś dalej rozmawiać.

Inny polski klub poza Górnikiem wchodzi w grę?
Nie ma takiej opcji. To odpada. Tylko Górnik i to nie Łęczna (śmiech).

Od czasu do czasu pojawiają się wieści, że dzięki pana kontaktom Górnik rozegra mecz towarzyski z którymś z klubów Bundesligi. Jest coś na rzeczy?
To już trzeba pytać ludzi z marketingu. Przecież po to są w tym klubie. Oni się mają martwić co można zrobić z klubem, co zrobić z drużyną, z kibicami, żeby coś z tego było. Jakie akcje robić poza boiskiem.

Ale to pana nazwisko może pomóc w otwarciu wielu drzwi.
Dobra, ale niech to wykorzystają. A z tym jest słabo. Jak przyszedłem do Górnika pierwsze tygodnie były jeszcze ok, ale klub mógł i powinien więcej wyciągnąć. Ja się staram, ale nie mam udziałów w klubie, żeby powiedzieć: robimy to, albo tamto. Przed moim przyjściem na papierze powstały projekty różnych akcji, jak się pojawiłem to może połowę udało się zrobić. Nie będę po tym płakać, ale bardzo mi się to nie spodobało.

Gdy przychodził pan do Górnika mówiono też , że będzie to powiązane z biznesami, jakie pan prowadzi. Tak się stało?
Moje biznesy nie są powiązane z Górnikiem, nie potrzebuję, żeby klub mi coś dawał, kebab na stadionie czy coś. Nie o to mi chodzi, tylko o to, że jak się ma takiego zawodnika jak ja, z takim nazwiskiem, to trzeba z niego jak najwięcej wyciągnąć dla klubu, a tego nie ma. Ja mam rodzinę, cieszę się, że tu wróciłem, ale to co jest poza boiskiem to inna sprawa. Jak ludzie w klubie nie są w stanie ze mną usiąść, pogadać i zrobić jakieś fajne akcje to ich decyzja. Ja dla Górnika mogę umrzeć, ale tamta działka to ich robota. A tu jest wielki potencjał, wiać ilu i jakich kibiców tu przychodzi, jaki robią klimat.

Te sprawy także są omawiane podczas negocjacji o przedłużeniu kontraktu?
Klub zna to moje zdanie. Może jak za parę lat będę pracował w tym klubie, to sobie te sprawy poukładam, ale na razie to inni za nie odpowiadają. I to oni o wszystkim decydują. Nawet czy na mecz ze Śląskiem pójdziemy do Wrocławia pieszo czy pojedziemy pociągiem. Jak powiedzą tak zrobimy.

Prezentacja nowej koszulki w ostatnim meczu starego sezonu to próba, żeby na pana nazwisku jeszcze coś zarobić, na wypadek gdyby jednak pożegnał pan Górnika?
Ktoś mówił, że w Polsce tak się do tej pory nie robiło, ale na Zachodzie to normalne. To akurat dobry pomysł i go popieram. Takie akcje mi się podobają. Jak się wygra to ludzie od razu idą do sklepu i kupują, a potem to trwa aż do nowego sezonu.

Pożegnał się pan z tym sezonem golem z woleja po podaniu z rzutu rożnego. Planowaliście takie zagranie z Danim Pacheco?
Jak się przegrywa i czas ucieka to nie robi się tego, co się ćwiczy na treningach, tylko szuka innych sposobów. Akurat tam stałem, dostałem piłkę i uderzyłem ją od razu z powietrza. Każdy wie, że jak mam ją na lewej nodze to czasami jest bramka. Po prostu trzeba mieć nosa do takich sytuacji i być tam, gdzie spada piłka.

Żółta kartka za odrzucenie piłki też wynikała z nerwów?
Były nerwy, bo Łęczna wolała leżeć na „podłodze” i udawać faule, grać na czas, a nie piłką, a ja wolę odwrotnie. W tej sytuacji też nie było faulu, a sędzia coś gwizdnął. Chyba zabrakło mu czucia meczu, albo chciał mi dać wolne za tydzień.

Jak pan po tym sezonie ocenia Ekstraklasę?
Tu też trzeba zap... na treningach i dawać z siebie wszystko, biegać i grać. Mam już 37 lat, ale ciągle chcę wygrywać i czuję się na siłach to robić. Nie ma sensu porównywać tej ligi do niemieckiej czy angielskiej. Ale mamy fajne stadiony, dobre szatnie, nie ma się czego wstydzić. Górnik ma świetnych kibiców, atmosfera na meczach jest świetna, a prezydent powiedziała, że będzie zaczynała budowę czwartej trybuny. Mnie się tu w każdym razie dobrze grało w każdym meczu.

Dla Górnika ten sezon był udany?
W tabeli można było więcej osiągnąć, to pokazał Radomiak, ale nie jesteśmy zespołem na puchary i w następnym sezonie też chyba Górnik o nie nie zagra. Tu trzeba mieć plan na pięć -osiem lat, żeby skrócić dystans do najlepszych drużyn. To się da zrobić. Trzeba się skupić tylko na sobie, nie patrzeć co robi Legia czy Lech. Ważny jest tylko Górnik i dla niego ludzie muszą pracować, obojętne czy będzie w nim Podolski czy już nie.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24