- Gratuluję gospodarzom trzech punktów. Graliśmy w niedzielę z najlepszą drużyną w kraju i było to bardzo trudne spotkanie. Nasz plan na mecz był taki, że nie dopuścimy Lecha do strefy, z której Kolejorz zalicza najwięcej asyst. Chcieliśmy zamknąć dobrze środek i wiedzieliśmy o rotacjach u rywali w bocznych sektorach boiska. Dlatego postanowiliśmy zagrać w niskiej obronie w ustawieniu 1-6-3-1, aby Lech nie mógł dostawać się z piłką w newralgiczne strefy boiska. Było to dobrze realizowane przez moich piłkarzy. W pierwszej połowie nie przypominam sobie bardzo groźnej sytuacji Lecha. My mieliśmy swoją akcję po ataku pozycyjnym. Dobrze zrealizowaliśmy to, co trenowaliśmy. Szkoda tej akcji Zrelaka. Dobrze zaczęliśmy po przerwie i mieliśmy okazję Szymona Czyża. Wielka szkoda, że nie wpadła żadna bramka dla nas - komentował jako pierwszy niedzielne derby Dawid Szulczek.
Filip Bednarek i Łukasz Trałka po derbach Poznania: Lech - Warta
- Nie straciliśmy gola typowo z gry. Wybiliśmy piłkę z pola karnego i nie zdążyliśmy odbudować ustawienia. Piłka została dośrodkowana perfekcyjnie. Normalnie z gry nie dopuszczaliśmy do takich sytuacji. Ten mecz mógł się inaczej potoczyć, gdybyśmy wyrównali. Bramka na 2:0… była poprzedzona tym, że to my byliśmy w polu karnym Lecha i zabrakło nam jakości. Ten gol nieco podciął nam skrzydła. Mogliśmy więcej pograć w piłkę i pokusić się o bramkę. Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie tak wyglądać. Taki sposób grania przyniósł wcześniej punkty Jagiellonii czy Stali Mielec. Chcieliśmy to powielić w niskiej obronie. Trochę inaczej chcieliśmy podejść do pressingu i ataku pozycyjnego. Niestety wszystko determinuje wynik, a on jest niekorzystny. Mamy jeszcze trzy spotkania i mocno nastawiamy się na to, żeby z Wisłą Kraków przełamać się wreszcie u siebie - szukał optymizmu 31-letni szkoleniowiec i oceniał stracone gole przez jego drużynę.
Czytaj też: Kolejorz odblokował się po przerwie. Gole Milicia i Ishaka
Warta przede wszystkim może żałować akcji w pierwszej połowie i dwóch fantastycznych interwencji Bednarka, który utrzymał Lecha w grze.
- Z mojej perspektywy robimy małe kroki do przodu, szczególnie patrząc na organizację gry. Lech po drugim golu stwarzał już wiele sytuacji. Była taka… przebijanka. Sytuacje po golu na 2:0 pokazały, dlaczego nie graliśmy tak wcześniej. Jeśli chodzi o sytuacje Zrelaka… trudno powiedzieć, że brakuje nam szczęścia. Wcześniej też tak było mówione. My potrzebujemy więcej zimnej krwi i chłodnej głowy. Derby rozstrzygnęły się polach karnych. Lech robił swoje i grał w piłkę. My robiliśmy swoje, czyli broniliśmy. Kolejorz wbijał piłkę w nasze pole karne, ale mieliśmy tam przewagę wzrostu. Świetnie wybronił Bednarek, ale to zawsze jest pośrodku, bo napastnik mógł inny strzał oddać. Kuzimski i Zrelak dobrze wyglądają w treningu i poważnie zastanawiam się nad tym, żeby nie grać dwójką z przodu, aż któryś z nich się przełamie. - dodawał Szulczek.
Zobacz też: Lech II Poznań kontynuuje znakomitą serię meczów bez porażki. Niebiesko-biali pokonują Wisłę Puławy
Drużyna Macieja Skorży znowu musiała zmierzyć się z rywalem, który postawił przy Bułgarskiej podwójne zasieki. Lech jednak kolejny raz pokazał, że mimo takich trudności umie sobie radzić w takich starciach i w końcu trafić do siatki rywali. Udało się również tym razem, co jest dużym plusem względem poprzednich sezonów.
- Za nami kolejny mecz, w którym musieliśmy przez większą jego część grać w ataku pozycyjnym i szukać rozwiązań na bardzo skomasowaną obronę przeciwnika. Warta była bardzo dobrze zorganizowana - sześciu zawodników w linii obrony skutecznie nam zamykało pewne przestrzenie. Doszła do tego wolna gra z naszej strony. Niewiele udało nam się ugrać w pierwszej połowie i znaleźć wolnych przestrzeni oraz je wykreować i je wykorzystać. Dodatkowo mało strzelaliśmy z dystansu i w przerwie musieliśmy skorygować naszą grę. Po zmianie stron wyglądało to lepiej i wykorzystywaliśmy półprzestrzenie przed tą niską ustawioną szóstką w defensywie. Nasza cierpliwość jednak w końcu została nagrodzona. Bramka po powtórnym dośrodkowaniu po rzucie rożnym. Potem gol po stałym fragmencie z rzutu wolnego. Cieszy, że strzelamy w ten sposób, bo sporo tego trenujemy - mówił Skorża.
- Potem kreowaliśmy więcej sytuacji, ale nie byliśmy wystarczająco skuteczni, by strzelić kolejne bramki, ale cieszymy się z kolejnych trzech punktów oraz z tego, że nie straciliśmy gola. Tu trzeba podkreślić świetne interwencje Bednarka, szczególnie w pierwszej połowie - dwie nieprawdopodobne obrony. Filip bardzo nam pomógł, ale chce podkreślić też dobry występ całej drużyny. Uczulaliśmy piłkarzy na odprawie przedmeczowej, że musimy być cierpliwi, że to może być kolejny mecz, gdzie nie zdobędziemy szybko bramki i musimy być mądrzy. Wykorzystywać nasze umiejętności. Cieszę się, że drużyna nie straciła tej cierpliwości i udało nam się wygrać niełatwy mecz. Słowa uznania dla piłkarzy Warty, którzy poprzeczkę zawiesili nam bardzo wysoko - chwalił rywali trener Lecha.
W wyjściowym składzie Lecha Poznań zabrakło dwóch Portugalczyków. Nie było ich nawet w kadrze meczowej. Mowa o Pedro Rebocho i Pedro Tibie. Dla tego pierwszego to najprawdopodobniej koniec gry w tym roku. Po stadionie ledwo poruszał się o kulach i w ortezie. Z kolei Tiba po meczu wychodził uśmiechnięty ze stadionie i nie miał problemu z chodzeniem. W kadrze meczowej znowu zabrakło też Mickeya van der Harta.
- Obydwa przypadki to kontuzje, które zawodnicy odnieśli w mikrocyklu przed Wartą. Rebocho? Czekamy na dokładną diagnozę i liczę, że może jeszcze jednak zobaczymy go w tym roku na boisku. Jeśli chodzi o Tibę, to każdego dnia może wydarzyć się coś pozytywnego. Nie potrafię powiedzieć, jak długo będą pauzować. W najbliższym meczu pucharowym na pewno nie zagrają - mówił Maciej Skorża.meczu
Lech Poznań tak samo jak przed tygodniem – strzelił gola w pierwszym kwadransie po przerwie. To moment, gdzie Kolejorz zdobywa najwięcej bramek. Drużynie Macieja Skorży też grało się podobnie ciężko jak z Piastem, bo rywale skupili się głównie na obronie.
- Ten mecz był zupełnie inny niż starcia ze Śląskiem czy Wisłą, czyli drużynami, które grały z nami otwartą piłkę. Nie stworzyliśmy tyle sytuacji, co w ostatnich meczach. Czujemy te różnice. Czujemy też już w kościach trudy tego sezonu. Przerwa meczu to czas, który chcemy bardzo efektywnie wykorzystać. Analitycy szybko przygotowują fragmenty gry. To jest moment, gdzie emocje opadną i możemy przeanalizować swoje poczynania. Następuje wtedy taki reset i możemy sobie wszystko uporządkować. Wychodzimy wtedy jeszcze bardziej zmotywowani i z tego pierwszego kwadransa chcemy jak najwięcej wycisnąć. […] Ten dobry moment po przerwie pozwolił nam się mniej denerwować do końca meczu, bo uczulałem zawodników, że może być tutaj tak, jak w poprzednich derbach i że będziemy musieli walczyć do końca o zwycięstwo – komentował Maciej Skorża.
Przełamanie strzeleckie w meczu zaliczył też Mikael Ishak, który na gola czekał aż cztery mecze.
- Mika dwoił się i troił. W tej fazie po stracie piłki jako pierwszy reagował. Bardzo ciężko pracował i ten gol będzie dla niego czymś istotnym. Doda mu jeszcze więcej pewności siebie i mam nadzieję, że strzeli jeszcze kilka goli do końca roku – mówił trener Kolejorza.
Następny mecz lechici zagrają w środę w Pucharze Polski na wyjeździe z Garbarnią Kraków o 11.45. Transmisja w Polsat Sport.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?