Malwina Smarzek zawodniczką Developresu Rzeszów. To prawdziwy transferowy hit

Zawodniczka w poniedziałek wróciła do Polski, już od kilku dni mówiło się, że może trafić do jednego z klubów Tauron Ligi, a wśród potencjalnych nowych pracodawców przewijały się Radomka Radom, Chemik Police i właśnie Developres. W grze o czołową atakującą w naszym kraju były też zespoły z Włoch. Ostatecznie siatkarka jednak zdecydowała się na Rzeszów.

Smarzek gościła już w tym sezonie w hali na Podpromiu. Końcem grudnia, jeszcze jako zawodniczka Lokomotiwu, przyjechała na mecz Ligi Mistrzyń. Górą w tym starciu sensacyjnie był zespół z Podkarpacia, który pokonał rosyjskiego bogacza 3:2. Potem Lokomotiw zrewanżował się rzeszowiankom w Kaliningradzie, wygrywając 3:0. To był ostatni mecz tej drużyny w tegorocznej Lidze Mistrzyń, bo mimo awansu do ćwierćfinału, kluby z Rosji zostały wykluczone z rozgrywek organizowanych przez CEV.

Smarzek nadal grała w lidze rosyjskiej, co spotkało się z ogromną krytyką w Polsce. Na zawodniczkę wylała się fala hejtu. Zawodniczka tłumaczyła swoją decyzję, ale to zdawało się tylko zaogniać sytuację.

O rozwiązaniu kontraktu z Lokomotiwem, jako pierwszy poinformował Przegląd Sportowy, a właściwie Jakub Dolata, jej menedżer na łamach tego dziennika.

- Malwina wróciła do kraju. Kontrakt rozwiązany – powiedział Dolata.

Gdyby Smarzek odeszła z klubu wcześniej, mogłyby ją spotkać poważne konsekwencje prawne. Sprawę jednak przesądził ostatni mecz Lokomotiwu w swojej hali, podczas którego na trybunach pojawiły się wspierające rosyjską agresję kartki z literą "Z", czyli symbolem rosyjskiej armii, która zaatakowała Ukrainę. Co ważne była to inicjatywa samego klubu.

- Do momentu publikacji tych zdjęć nie mieliśmy żadnych argumentów prawnych, żeby zerwać umowę i nasi prawnicy podkreślali, że chcąc to zrobić, musimy się obawiać procesów odszkodowawczych, spraw cywilnych w Rosji i w trybunale CAS - mówił Jakub Dolata w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem na Sport.pl.

Malwina Smarzek nie musiała długo czekać na nowego pracodawcę. Developres ogłosił dziś, że porozumiał się z siatkarką i już w środę ma się ona pojawić na treningu. Taki transfer, to bez wątpienia solidne wzmocnienie siły ataku klubu z Rzeszowa przed zbliżającym się turniejem finałowym Pucharu Polski i rundą play-off w Tauron Lidze. Tym bardziej że grające obecnie na tej pozycji Bruna Honorio i Izabella Rapacz, nie są obecnie w najwyższej formie.

Developres mógł zakontraktować Smarzek, choć okres transferowy minął, a kontuzji ostatnio nie doznała żadna inna siatkarka tego klubu, co wyklucza transfer medyczny. Polska Liga Siatkówki z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej na początku marca podjęły decyzję o otworzeniu okienka dla polskich graczy, którzy wracają z Ukrainy, Rosji i Białorusi. Na takich samych zasadach niedawno do Projektu Warszawa trafił Artur Szalpuk, do niedawna zawodnik ukraińskiego Epicentr-Podolany Horodok.

Smarzek w czerwcu skończy 26 lat. To jedna z najbardziej utalentowanych polskich siatkarek ostatnich lat. Ma 191 cm wzrostu i od ośmiu lat jest w seniorskiej reprezentacji Polski. Przygodę z siatkówką zaczynała w rodzinnym Łasku. Potem trafiła do SMS-u Sosnowiec, a karierę seniorską zaczynała jako zawodniczka Legionovii. W latach 2016-18 była zawodniczką Chemika Police, z którym dwukrotnie sięgnęła po mistrzostwo Polski. Kolejne trzy sezony spędziła we Włoszech w Zanetti Bergamo i Igor Gorgonzola Novara (wicemistrzostwo Włoch). Rok temu trafiła zaś do Kaliningradu, gdzie była jedną z liderek zespołu.

Developres po poniedziałkowej porażce z Chemikiem Police zakończył sezon zasadniczy na 2. miejscu w tabeli. W ćwierćfinale play-off "Rysice" zmierzą się z BKS-em Bostik Bielsko-Biała. Zanim jednak do tego dojdzie już w najbliższy weekend Developres zagra w turnieju finałowym Pucharu Polski. W półfinale rzeszowianki zmierzą się z Grot Budowlanymi Łódź. Drugą parę półfinałową tworzą IŁ Capital Legionovia Legionowo i E.Leclerc Moya Radomka Radom. Cały turniej odbędzie się w Nysie.