Marcin Dutkiewicz (TBV Start Lublin): Jesteśmy sami sobie winni

KK
Rozmawiamy z Marcinem Dutkiewiczem, koszykarzem TBV Startu Lublin. W miniony wtorek lubelski zespół przegrał przed własną publicznością ze Spójnią Stargard 78:93. Ta porażka znacząco oddaliła czerwono-czarnych od awansu do najlepszej ósemki Energa Basket Ligi. Przed sobotnim meczem w hali Globus z Anwilem Włocławek (godz. 12.40), "Startowcom" pozostały już tylko matematyczne szanse na kwalifikację do fazy play-off.

Za wami bardzo bolesna porażka. Jak można ją wytłumaczyć?
Rzeczywiście, to bardzo, ale to bardzo bolesna przegrana. Od początku sierpnia trenowaliśmy z myślą o play-offach i tym meczem praktycznie sobie darowaliśmy występy w najlepszej ósemce. Wielka szkoda. Myślę, że nie wszystko jeszcze do nas dochodzi, choć wiemy, co źle zrobiliśmy. Z drugiej strony, Spójnia wyszła na parkiet i każdy z jej zawodników, który pojawił się na boisku, zarówno z pierwszego składu oraz ławki zrobił różnicę i szarpał parkiet. Oni walczyli o utrzymanie i zagrali charakternie. Wygrali mecz „o życie”. Pod koniec trafili kilka ważnych rzutów. A jeżeli grasz całe spotkanie pod swoje dyktando, to kto by nie rzucił, piłka wpadnie do kosza. Cóż, jesteśmy sami sobie winni.

Czy zgodzisz się, że w ostatnim meczu właściwie nie wyszliście na pierwszą kwartę, przez co potem musieliście gonić wynik i odrabiać dużą stratę punktową?
To nie jest tak, że każdy mecz będzie wyglądał jak w Szczecinie czy jak z Treflem, gdy wyszliśmy agresywnie i wszystko wyglądało świetnie. Takie spotkania jak te ze Spójnią też się niestety zdarzają i są potrzebne. A w środę z minus 14 punktów w pewnym momencie wyszliśmy na prowadzenie trzema oczkami. Może to nas trochę zgubiło.

Rzut wam długo w tym meczu "nie siedział"…
Pierwsza kwarta to była tragedia. Próbowaliśmy sami przełamać własną niemoc i udało się dopiero w trakcie drugiej odsłony. Niestety, niczego to nas nie nauczyło i dalej rzucaliśmy głupie rzuty przez ręce, zamiast grać pod kosz. Cóż, w tym wypadku wyszła z naszej strony głupota.

Czy ciężko będzie teraz zmobilizować się na następny, sobotni mecz z Anwilem, podczas gdy sezon jest już praktycznie stracony?
Teraz między treningami oraz meczami człowiek siedzi i myśli, co mógłby zrobić lepiej. Jednak w sobotę, gdy przyjedzie mistrz Polski i zagramy prawdopodobnie ostatni w tym sezonie mecz we własnej hali, będziemy gotowi zostawić za sobą to, co było i po prostu grać. Trzeba wyjść na boisko i dać z siebie maksa. Nie będziemy myśleć o poprzednich meczach. Chcemy w dobry sposób pożegnać się z lubelską publicznością i podziękować za cały sezon, bo kibice byli z nami cały czas, na dobre i na złe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marcin Dutkiewicz (TBV Start Lublin): Jesteśmy sami sobie winni - Kurier Lubelski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24