Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Janicki: GKS Katowice wiosną zagra o awans do Ekstraklasy! Dla mnie sezon nie jest stracony

Rafał Musioł
Rafał Musioł
GKSKatowice.eu
Dla mnie sezon nie jest stracony. Nie mogę zadeklarować, że zawsze będziemy wygrywać, ale oczekuję, że w każdym wiosennym meczu zespół GKS Katowice pokaże pełne zaangażowanie - mówi Marcin Janicki, prezes GKS Katowice w rozmowie z Rafałem Musiołem z Dziennika Zachodniego.

Zapytam wprost: czy piłkarze GKS-u Katowice wiosną będą walczyć o awans do Ekstraklasy?
Tak, naszym celem jest awans do Ekstraklasy. Nic się pod tym względem nie zmieniło. Właściciel wymaga, by wszystkie sekcje klubu grały na najwyższych szczeblach rozgrywek, a ja nie mogę i nie chcę negować jego woli.

Zapytałem ponieważ prezydent Katowic, czyli de facto właściciel klubu, udzielił kilka tygodni temu wywiadu dla „Sportu”, w którym uznał obecny sezon za stracony.
Ta wypowiedź odbiła się w klubie szerokim echem. Powiem jednak tak: dla mnie sezon nie jest stracony. Nie mogę zadeklarować, że zawsze będziemy wygrywać, ale oczekuję, że w każdym wiosennym meczu zespół GKS-u pokaże pełne zaangażowanie.

Na razie jednak bilans wygląda tak: siatkarze przyciągają do Spodka tysiące kibiców, hokeiści coraz wyraźniej liczą się w lidze, piłkarki rok po roku pną się do Ekstraklasy, a piłkarze nieustannie zawodzą. Czy w przypadku ich kolejnego braku awansu do elity miasto nie postawi zdecydowanie na siatkówkę?
Myślę, że do piłkarzy taka plotka już dotarła i wiedzą, że cierpliwość właściciela nie powinna być już nadwyrężana.

A na jaką politykę finansową pan stawia?
Staram się wypracować taki schmat, by każda sekcja była zadowolona i mogła realizować swoje ambicje. Wiadomo jednak, że każdą publiczną złotówkę musimy oglądać kilka razy zanim ją wydamy.

Podczas klubowej gali „Złotych Buków” wspomniał pan, że przychody GKS-u były w tym roku rekordowe...
To prawda. Widać, że idea wielosekcyjnego klubu to dobry kierunek, ten model się sprawdza. Mamy sponsora strategicznego na piłkę nożną kobiet, mamy Taurona w hokeju, i mamy coraz więcej partnerów w poszczególnych sekcjach. Chyba wypracowaliśmy takie „portfolio”, że każdy potencjalny sponsor może znaleźć coś dla siebie. Przy okazji zauważamy kształtowanie się wyraźnych grup - ta zainteresowana piłką nożną angażuje się także w hokej, inna stawia zdecydowanie na siatkówkę.
Ile z przychodów pochodzi z zewnętrzych źródeł, a nie z miasta?
W minionym sezonie dołączyły do nas dwa bardzo duże podmioty: hokej i siatkówka. W tamtym momencie mieliśmy w ogólnym budżecie około 1/3 wpływów komercyjnych, po nim nieco się to rozmyło. Trzeba pamiętać, że o ile budżet piłki kobiecej to kilkaset tysięcy złotych, to przy siatkówce czy hokeju mówimy o kwotach wielomilionowych. Ale wracając do pytania: byłbym zadowolony, gdyby 1/4 całego budżetu stanowiły wpływy z rynku, czyli przychody z dnia meczowego i partnerów komercyjnych. I do takiego punktu zmierzamy.

Chyba, że znów dołączą kolejne sekcje, przecież niedawno dołączyli do GKS-u szachiści.
Szachy nie są na razie oficjalnie w strukturach klubu, ale podmiotem stowarzyszonym, tak, jak przez rok było z siatkówką. Chętnych, by dołączyć do GKS-u jest wielu, jednak na razie musimy okrzepnąć z tym co mamy. No i na pewno nie przewidujemy w tej chwili przyjęcia żadnej kosztownej sekcji drużynowej. Póki co trzeba wykorzystać potencjał tego, co jest.

Można się więc spodziewać, że siatkarze częściej będą grać w Spodku?
Chcemy, aby tak było. Rozmowy z operatorem tej hali zawsze są sprawne, ale chodzi o kwestie dostępności, bo imprez tam jest bardzo dużo i musimy się wstrzelić z terminem. A to czasami jest problem, bo rozgrywki są szatkowane, w dodatku kluby dowiadują się o terminach i godzinach meczów bardzo późno. Tymczasem organizacja meczu, zwłaszcza w hali wynajmowanej, wymaga wielu spraw logistycznych. Na przykład w Spodku kładziemy parkiet od 3 w nocy do 9, potem naklejamy reklamy itp. Gdy gramy tam mecz wszystkie klubowe ręce idą na pokład. Mamy na szczęście sygnały, że liga też już tupnęła nogą i kwestie terminowe mają być inaczej organizowane.

Nie obawia się pan, że sekcja może stracić na wartości jeśli Piotr Gruszka zostanie selekcjonerem?
Do dziś związek nie zgłosił się do nas z oficjalnym zapytaniem, a zasady dobrej kultury wymagają rozmów także z klubem. Dla Piotrka byłby to oczywiście kolejny krok w przód i nobilitacja, ale ja muszę bronić interesu GKS-u Katowice. Aktywność trenera na poziomie reprezentacji nie mogłaby się odbyć kosztem klubu. Na to na pewno się nie zgodzę.

Siatkarze nie narzekają na frekwencję, tymczasem na trybunach Bukowej są pustki nawet na meczach, na które bilety kosztują 5 zł. Nie jest panu wtedy trochę wstyd?
Osoby, które przychodzą na widowiska sportowe, oczekują nie tylko odpowiedniego wyniku, ale przede wszystkim show. Aby tak się stało potrzebna jest jednak również otoczka, a stadion przy Bukowej w tym kontekście trzeba traktować w kategoriach problematycznych. W dodatku jesteśmy najdłużej grającym zespołem w tej lidze i to też nam nie służy. Musimy się z niej jak najszybciej wydostać. A jeśli chodzi o ceny... Jestem przeciwnikiem ich obniżania, bo nie widzę żadnej różnicy między biletami za 5, 10 czy 15 zł. To i tak za mało, by tworzyć duże i fajne widowiska.

Nowy stadion mógłby pomóc?
Gdy prezentowałem radzie nadzorczej swoją wizję działania powiedziałem, że najpierw chciałbym coś dać, a dopiero potem dostawać. Więc najpierw chciałbym, by GKS dał miastu awans do piłkarskiej ekstraklasy, a dopiero potem dostał od tego miasta nowy stadion. Ale finansowo też oczywiście poczulibyśmy różnicę. Ludzie się bogacą, mają pieniądze do wydania, jednak chcą to robić w dobrych warunkach. Trzeba pamiętać, że w Katowicach są globalne firmy, które mają korporacyjne zakazy angażowania się w sponsoring, ale wydałyby swoje pieniądze na przykład na wynajęcie loży na nowoczesnym stadionie.

Zaczęliśmy od walki o awans i na niej skończmy. Jak będzie wyglądał wiosną zespół, który stanie przed tym zadaniem?
Duża w tym rola nowego dyrektora sportowego Tadeusza Bartnika. Na razie jesteśmy na etapie dyskusji o poziomie finansowania i wypracowaniu płynności na przyszły rok, oraz tworzenia struktury przychodowej. Jestem przeciwnikiem budowania zespołu kosztowego, na zasadzie najpierw wydatki, a o przychodach pomyślimy potem. Taki system rodzi problemy, nieobce przecież także GKS-owi w minionych latach. O transferach będziemy dyskutować w kilkuosobowym gronie. Oprócz mnie znajdą się w nim także trener, jego asystent, szef skautów i dyrektor sportowy. W tym gronie porozmawiamy o tych, którzy odejdą, i o tych, których chcielibyśmy na Bukową ściągnąć. Przygotowania do wiosny ruszą dość późno, bo 13 stycznia, do tego momentu sprawy personalne powinny zostać rozstrzygnięte.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Marcin Janicki: GKS Katowice wiosną zagra o awans do Ekstraklasy! Dla mnie sezon nie jest stracony - Dziennik Zachodni

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24