Marcin Różalski przed walką z "Pudzianem": Ja też tanio skóry nie sprzedam!

Tomasz Dębek
"Pudzian" i "Różal" w piątek zmierzą się w klatce KSW
"Pudzian" i "Różal" w piątek zmierzą się w klatce KSW Tomasz Bolt/Polska Press
- Śmieszne jest to, że po ostatniej porażce Mariusza ze stójkowiczem wszyscy są przekonani, że nie popełni już tego samego błędu. A mnie skreślają, sugerując że nie wyciągnąłem wniosków z porażki z Jamesem McSweeneyem - podkreśla przed walką z Mariuszem Pudzianowskim legenda sportów uderzanych w Polsce, Marcin Różalski. Do pojedynku czołowych zawodników wagi ciężkiej dojdzie na piątkowej gali KSW 35 w Ergo Arenie.

Cała Polska wie, że Mariusz Pudzianowski tanio skóry nie sprzeda. Pan przed piątkową walką też ma jakieś motto?
Ja też tanio skóry nie sprzedam. Moja jest bardzo droga. Cała wytatuowana, więc jej wartość chyba wzrasta jeszcze bardziej. (śmiech)

Przygotowania do walki przebiegły bez niespodzianek? W przeszłości kontuzje Pana nie omijały.
Obyło się bez kontuzji. Miałem tylko problem z jądrami. W walce z Pawłem Słowińskim dostałem potężne kopnięcie w to miejsce, miałem krwiaka. W ostatnim dniu sparingów uraz się odnowił. Ale poza tym wszystko jest w porządku. W zeszłym roku zacząłem naprawiać się w warszawskiej MD Clinic. Na razie wszystko wytrzymuje i jest tak, jak być powinno.

Obaj jesteście nieobliczalnymi fighterami. Przed tą walką da się cokolwiek przewidzieć?
Można powiedzieć, że jesteśmy zawodnikami z przypadku. Mariusz całe życie trenował sporty siłowe, jest bogatym człowiekiem. Nie przyszedł do MMA dla pieniędzy. Walczy, bo chce to robić. Dla mnie zarabianie było dużym impulsem do wejścia do tego sportu. Stoczyłem bardzo dużo walk w K-1, boksie tajskim i kickboxingu. Ale zarobki nie były tam adekwatne do mojego wysiłku i pracy włożonej w te sporty. Dzięki temu, że związałem się z KSW, zarabiam teraz godne pieniądze. Docenia się moją pracę. Mógłbym już przestać się bić, ale to lubię. I będę robił to dalej. Dopóki właściciele organizacji będą tego chcieli. A ja będę w stanie samodzielnie wejść do klatki.

Zapowiadał Pan, że to walka o być albo nie być w KSW. Ale wydaje się, że kibice będą chcieli Pana oglądać niezależnie od tego, czy z rekordem 6-4, 5-5 czy 5-20.
Na tę chwilę się nad tym nie zastanawiam. Pewne rzeczy mogą się zmienić. Jeśli KSW nadal będzie chciało żebym dla nich walczył, a na przykład mnie się odechce, wtedy nie będzie sensu dalej tego ciągnąć. Ale dopóki właściciele KSW i ja chcemy, żebym nadal walczył, to dlaczego miałbym tego nie robić? Całe życie się tym zajmuję. I lubię to. Ty jesteś dziennikarzem, bo lubisz to robić. Nikt cię do tego nie zmusza. Mógłbyś iść do Biedronki i jeździć na paleciaku, ale wolisz być tutaj. Ja też kocham robić to, co robię.

Myśli Pan, że Pudzian zdecyduje się na to, by podjąć walkę w stójce?
Nie myślę o tym. Chciałbym, żeby tak się stało, ale jeśli sprowadzi walkę do parteru, też sobie poradzę. Śmieszne jest to, że po ostatniej porażce Mariusza ze stójkowiczem wszyscy są przekonani, że nie popełni już tego samego błędu. A mnie skreślają, sugerując że nie wyciągnąłem wniosków z porażki z Jamesem McSweeneyem po sprowadzeniu do parteru. Zrobiłem jeden głupi błąd i wiedziałem o tym od razu. Mój parter nie jest zły. Poprawiłem rzeczy, które robiłem źle. Wszystko okaże się jutro.

Będzie Pan rozczarowany, jeśli zostanie zmuszony do wyczołgiwania się spod Pudziana przez 15 minut?
Nie, to były takie ironiczne, śmiechowe gadki. Będzie walka, jestem do niej dobrze przygotowany. Zobaczymy, co będzie.

Jak ocenia Pan rozwój Mariusza Pudzianowskiego jako zawodnika MMA?
Nie śledzę jego postępów na treningach, ćwiczymy w innych klubach. A walki nie zawsze odzwierciedlają treningi. Każdy przeżywa ten dzień w inny sposób. Ale Mariusz jest w MMA od siedmiu lat. Nie leży do góry jajami, tylko ćwiczy z dobrymi trenerami i zawodnikami. Boksuje, poprawia parter czy zapasy. Przed walką ze mną wniósł na wagę 112,5 kilograma, o wiele mniej niż w jego pierwszych pojedynkach. To pokazuje, że mocno nad sobą pracował.

Nie ukrywacie, że wzajemnie się lubicie i szanujecie. Nie będzie to miało żadnego wpływu na walkę?
Nie. Jesteśmy profesjonalnymi sportowcami. I biznesmenami. A nie żołnierzami, bo gdyby tak było, zginęlibyśmy już na poprzedniej bitwie. Tu wszystko jest tak poukładane, że możemy się bić. Poza tym, jeśli przegram, nie będę gniewał się na Mariusza. W drugą stronę powinno działać to tak samo. Zgodziliśmy się na tę walkę, bo tego chcieliśmy. Jakieś pół roku temu dowiedzieliśmy się, że mamy stanąć naprzeciw siebie w klatce. I przyjęliśmy to. Jako amator w kickboxingu walczyłem z tymi samymi zawodnikami po pięć, sześć, siedem razy. Przyjaźniliśmy się, a dawaliśmy krwawe wojny w ringu. Najkrwawsze walki są właśnie z zawodnikami, których się zna. Bo każdy chce za wszelką cenę udowodnić, że jest lepszy.

Transmisję z KSW 35 można zamawiać w Cyfrowym Polsacie, UPC oraz na www.kswtv.com.

Rozmawiał Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24