Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Żewłakow przed meczami Polaków: Nie liczy się nic poza meczem w Erywaniu

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Przed dwoma ostatnimi meczami eliminacji mistrzostw świata Polska jest liderem grupy.
Przed dwoma ostatnimi meczami eliminacji mistrzostw świata Polska jest liderem grupy. michal dyjuk / polska press
Z Armenią nie możemy wdać się w przepychanki - uprzedza były napastnik reprezentacji Polski Marcin Żewłakow. Reprezentacja Polski zagra w czwartek w Erywaniu przedostatni mecz eliminacji mistrzostw świata. W niedzielę podejmie na PGE Narodowym Czarnogórę. Stawką jest awans do przyszłorocznego mundialu w Rosji.

Przed nami dwa ostatnie mecze eliminacji mistrzostw świata. W czwartek zagramy w Erywaniu z Armenią. Na co kadra Adama Nawałki musi zwrócić uwagę?
Przede wszystkim, żeby nie dać się sprowokować i nie doprowadzić do przepychanek czy bójki na boisku. Odebrałoby to reprezentacji Polski to, co od dwóch lat jest jej mocną stroną - umiejętność narzucenia własnych warunków gry. Chciałbym, żeby drużyna zagrała w taki sposób, do jakiego przyzwyczaiła nas w ostatnich latach. Miała w posiadaniu piłkę i budowała akcje od tyłu. Każda inna sytuacja będzie wytrącała nas z rytmu i zwiększała szanse rywali.

Jedną bójkę w Erywaniu Pan pamięta. W eliminacjach mistrzostw świata 2002 reprezentacja Polski z Panem w składzie zremisowała tam 1:1, a w końcówce doszło do awantury, po której Jacek Bąk dostał czerwoną kartkę.
Ormianie to naród bardzo dumny. Wielkich tradycji piłkarskich nie mają, ale każda okazja jest dla nich dobra, by się pokazać. Jestem przekonany, że w czwartek ich reprezentacja będzie chciała udowodnić, że nie odbiega od nas poziomem. I będzie to robić nie tylko drogą czysto piłkarską, kilka razy na pewno pokażą swój ormiański charakter. Dlatego kwestia mentalna jest dla naszej drużyny fundamentem, by zagrać na swoim poziomie. Sprawą drugorzędną jest to, w jaki sposób strzelimy gola.

Piotr Świerczewski wspominając tamtą rywalizację mówił nam, że Armenia to „dziki kraj”.
Też przywiozłem stamtąd niespotykane wspomnienia. Widok dzieci kąpiących się w kałuży, budynki bez szyb. Spotkaliśmy się z obyczajowością, jakiej do tamtej pory nie spotkałem. Ale było to 16 lat temu, więc być może rzeczywistość już się zmieniła.

Za to nasza piłkarska rzeczywistość wygląda tak, że Arkadiusz Milik znów wypadł z gry na kilka miesięcy z powodu kontuzji. Wprawdzie lekarz, który go operował tłumaczy, że zerwanie więzadeł w lewym kolanie rok temu nie miało wpływu na uszkodzenie więzadła w prawym, ale dwie tak poważne kontuzje mogą być niepokojące.
Daleki jestem od podważania zdania lekarzy. Tym bardziej, że medycyna i jej możliwości rozwijają się w takim tempie, że wystarczą dwa, trzy lata, a metody wtedy stosowanie są już przestarzałe. Na sytuację Arka patrzę inaczej - kontuzja znów wyhamowała jego karierę. Arek nabierał rozpędu, pierwsze miesiące w Napoli były nadspodziewanie dobre. Kontuzja go przygasiła i pytanie, czy druga nie będzie zbyt dużym obciążeniem psychicznym? Piłkarz w jego wieku, w takim klubie i z takim statusem nie ma innego wyjścia tylko wrócić do zdrowia i dążyć do swojej najlepszej formy.

Kontuzje mogą odbić się na jego pozycji na rynku transferowym.
Na pewno będzie już prześwietlany pod kątem kontuzjogenności i ryzyka, czy nie dojdzie do kolejnego zerwania. W trakcie rehabilitacji Arek będzie o tym myślał i zadba, żeby być w 100 procent zdrowym. Wie co jest w grze, zasmakował wielkiego futbolu i będzie chciał do niego wrócić. Nie wydaje mi się, żeby teraz spieszył się z powrotem na boisko. Owszem, przed nami mistrzostwa świata, ale on ma przed sobą kilkanaście lat gry. To powinno mu wyznaczać tempo i intensywność powrotu do formy.

Kogo wystawiłby Pan obok Roberta Lewandowskiego? Adam Nawałka z graczy zagranicznych dowołał Mariusza Stępińskiego.
Traktuję go w kadrze, podobnie jak pozostałych napastników z wyjątkiem Roberta, jak piłkarza zadaniowego. To Lewandowski jest naszym fundamentem, a inni w odpowiednim momencie lub przy ustalonym planie mogą być do niego dopasowani. Natomiast nie chcę wchodzić w rolę selekcjonera, ale wydaje mi się, że reprezentacja wyjdzie w ustawieniu z jednym napastnikiem. Tak jak przeciwko Czarnogórze w Podgoricy i Rumunii w Warszawie. W obu meczach wygraliśmy. Za „Lewym” widzę Piotrka Zielińskiego.

Jan Tomaszewski mówi, że Zieliński nie nadaje się do kadry.
Nie zgadzam się z panem Janem, rozmawialiśmy o tym w studiu TVP. Jestem za tym, by dalej obdarzać go zaufaniem. Nie mamy piłkarza, który byłby w stanie prowadzić grę. I nie stać nas, by rezygnować z takiego gracza, jak Piotrek.

Choć w ustawieniu z jednym napastnikiem wygraliśmy z Czarnogórą i Rumunią, to przegraliśmy z Danią. Pojawiły się wtedy głosy, że nie powinniśmy tak grać, bo wtedy Lewandowski jest poturbowany przez rywali.
Siłą naszej reprezentacji jest wielo, a nie monotematyczność. Potrafi zagrać i odnaleźć się w kilku ustawieniach. Ta umiejętność świadczy o wielkości reprezentacji. Patrząc na grę Armenii, widzę naszą drużynę w grze z jednym napastnikiem. Później, w zależności od wydarzeń, można to modyfikować.

Kłopoty mamy też na lewej obronie. Artur Jędrzejczyk nie został powołany, bo czeka go operacja dłoni, a Maciej Rybus w tygodniu nie grał przez lekki uraz.
Ma problem z mięśniem dwugłowym, co w jego przypadku jest problemem, bo Maciek „żyje” z dynamiki i ruchliwości. Alternatywą zdaje się być Bartek Bereszyński. Przyznam, że jestem spokojny. Adam Nawałka przyzwyczaił nas do tego, że radzi sobie z trudnymi sytuacjami i znajduje skuteczny środek na konkretny mecz.

Z pozytywów, to powrót Grzegorza Krychowiaka?
Jak najbardziej. To piłkarz, który gwarantuje pewien poziom. Kwestią czasu było, kiedy wróci do kadry. W minionym miesiącu złapał rytm gry. To pomoże mu zabezpieczyć środek pola, co dla reprezentacji jest bardzo ważne.

Powołanie Damiana Kądziora to sensacja?
Po części tak ale odbieram je pozytywnie. Górnik prezentuje się w ekstraklasie bardzo dobrze, więc naturalną koleją rzeczy jest wyciągnięcie z niego jakiegoś elementu. Kadra potrzebuje stale nowych impulsów i aktualnie wyróżniający się ligowcy mogą jej to zapewnić.

Jaki scenariusz przewiduje Pan na mecze z Armenią i Czarnogórą?
Dla mnie jest tylko jeden - w tej chwili nic poza meczem z Armenią się nie liczy. Nie spodziewam się w nim wielu goli, bardziej jednobramkowej wygranej Biało-Czerwonych.

Obserwuj Tomasza Bilińskiego na Twitterze
Obserwuj Mateusza Bosaka na Twitterze

MAGAZYN SPORTOWY24. Marcin Żewłakow: Nie dać się sprowokować Ormianom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Marcin Żewłakow przed meczami Polaków: Nie liczy się nic poza meczem w Erywaniu - Portal i.pl

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24