Marek Motyka: Do dziś nie wiem za co zostałem zwolniony z Korony - mówi znany szkoleniowiec [DUŻO ZDJĘĆ]

Jaromir Kruk
Marek Motyka przyznaje, że do dziś nie wie, za co został zwolniony z Korony Kielce.
Marek Motyka przyznaje, że do dziś nie wie, za co został zwolniony z Korony Kielce. Fot. Polska Press
23 listopada 2009 roku Marek Motyka został zwolniony ze stanowiska trenera Korony. W ostatnim meczu pod jego wodzą kielecki zespół zremisował z Zagłębiem Lubin 3:3, choć prowadził 3:1. Motyka, piłkarska legenda Wisły Kraków do dziś nosi w sercu żal do działaczy Korony, ale nie ukrywa, że czuje ogromny sentyment do tego klubu.

Był pan bardzo rozgoryczony sposobem rozstania?
Przyszedłem w maju by wywalczyć awans do ekstraklasy. Udało się osiągnąć cel, choć niektórzy powiedzą, że kuchennymi drzwiami, bo inne kluby poniosły konsekwencję za działania korupcyjne. Korona też swoje odcierpiała wcześniej Bóg jej najpierw zabrał, potem oddał, ale chciałbym zauważyć, że miałem do dyspozycji naprawdę bardzo dobrych piłkarzy. Rozmawiałem po awansie z prezydentem Kielc, Wojciechem Lubawskim i czułem, że mi zaufał. Mówił, że w pierwszym sezonie po powrocie trzeba ugruntować swoją pozycję, a potem powalczyć o europejskie puchary. Korona wtedy była znakomicie zorganizowana, funkcjonowała super. Jeszcze parę dni przed zwolnieniem zaręczano mnie, że wszystko jest OK. Wiadomo, pojawiły się słabsze wyniki, ale już opanowaliśmy sytuację. Szkoda, że tak frajersko daliśmy sobie wydrzeć wygraną z Zagłębiem, lecz mam wrażenie, że co do mnie decyzja została podjęta już wcześniej. Skazanemu należy się jednak ostatni dobry posiłek. Nie w moim przypadku.

No więc dlaczego panu podziękowano?
Mówiono, żebym wprowadzał młodych. Proszę bardzo – Malarczyk zadebiutował z Wisłą Kraków, Kiercz robił postępy, szkoda tylko kontuzji, Kal zapowiadał się bardzo dobrze, rósł jako piłkarz, lecz też zdrowie mu nie dopisywało. Chodziłem na mecze juniorów, rozmawiałem z nimi, zachęcałem do pracy, tłumaczyłem. Transfery? Gdy ściągałem Vukovicia i Mijajlovicia pojawiały się drwiny. Ktoś napisał, że Mijajlović nawet nie dojedzie do Kielc, bo nie ma prawa jazdy i na dodatek ma problemy alkoholowe. Z Vuka się naśmiewano i co? Obaj stali się ważnymi punktami zespołu, a młodzież przy nich rosła. Bardzo sobie ceniłem współpracę z prezesem Tadeuszem Dudką, to porządny człowiek, ale w pewnym momencie mnie opuścił. Nie wiem dlaczego, a potem sam poczuł na własnej skórze jakie to uczucie jak się z człowiekiem nagle rozstają. Owszem, popełniałem błędy w Koronie, ale nie wiem naprawdę za co zostałem zwolniony. Nikt mi tego nie powiedział. Po prostu dowiedziałem się, że już nie jestem trenerem. O dziwo, po latach gdy zaglądałem na stadion w Kielcach spotykałem się z dowodami sympatii, choć przecież ze mnie wiślak.

Który mecz najmilej wspomina pan z Korony?
4:0 z Polonią Warszawa na inaugurację ekstraklasy. My nieźle graliśmy nawet w przegranych spotkaniach, na przykład na Łazienkowskiej z Legią. Drużyna krzepła i gdyby mi było dane popracować dalej zrobiliśmy fajne wyniki. Niestety, wizja działaczy przestała się pokrywać z moją. Przyjemnie jednak było w Kielcach współpracować z grupą piłkarzy, a Jacek Kiełb mnie oczarował swoim podejściem. Cały czas uważam, że jego potencjał jest dużo większy niż to czego dokonał. Słuchał z uwagą co może poprawić. Kiedyś siedziałem sobie w restauracji przy stadionie i słyszę odgłos kopanej piłki. Wychodzę i patrzę jak na bocznym boisku Ryba ćwiczy lewą nogę, robi różne slalomy. On tak zostawał po treningach i zasuwał. Widziałem, że piłka go cieszy. Tacy zawodnicy to skarb dla trenerów, a ja byłem w szoku jak go pomijano w Termalice. Jak mi jeden działacz powiedział, że on jest za słaby to śmiałem się parę minut. Jacek w tym sezonie pokaże klasę, bo on lubi coś udowadniać. Według mnie to bardzo dobry piłkarz, ale też szalenie niedoceniany.

Cały czas śledzi pan losy Korony?
Jasne, jestem na bieżąco. Są problemy, ale wierzę, że Korona sobie poradzi. Myślałem, że prezes Krzysztof Zając da mi szansę, chciałem znowu zostać jej trenerem, lecz nie wzięto pod uwagę mojej kandydatury. Tamto zwolnienie z Kielc wpłynęło na postrzeganie mojej osoby, nie mogę sobie znaleźć miejsca jako szkoleniowiec. W tych najniższych klasach nie chcę pracować, a wyżej? Cóż, zapomnieli o Motyce.

Po Hetmanie Zamość zawiesił pan trenerską karierę?
Do Hetmana poszedłem z sentymentu. Kiedyś mnie tam sprowadzono jako piłkarza po powrocie z Norwegii. Ówczesny sponsor, który zarabiał duże pieniądze na transporcie TIR-ami zaoferował mi kasę większą niż ekstraklasowy Śląsk Wrocław. Był z nami taki Rosjanin z przeszłością w Spartaku Moskwa, doszedł Józek Dankowski, zrobiliśmy awans do drugiej ligi. Na początku na mecze chodziło po 700-800 osób, potem grubo ponad 5, 6 tysięcy, a na Puchar Polski z Wisłą Kraków nawet 12 tysięcy. Z takimi wspomnieniami ruszyłem jako trener do Zamościa i po dwóch przegranych meczach straciłem posadę.

Zapomnieli o szarańczy z Polonii Bytom?
Dzięki tej szarańczy Polonia zdobywała sporo goli w ekstraklasie. W Koronie parę prób z tym rozegraniem nie wyszło, ale zobaczyłem jak to świetnie wykonywali w najwyższych klasach Hiszpanii. Przy tym przeciwnik gubi krycie, jest zdezorientowany i padają bramki. Pracując w Garbarni nie korzystaliśmy z tego wariantu i kibice zaczęli skandować: szarańcza, szarańcza. Nie chcę, żeby mnie kojarzono tylko z tego, bo uważam, że miałem więcej ciekawych pomysłów. Cieszę się z Kiełba, a także z Rafała Grzyba, który po Polonii poszedł do Jagiellonii, został jej kapitanem, pograł w pucharach. Super chłopak, profesjonalista, talent, przykład do naśladowania dla innych. Patrzę jak sobie radzą moi byli podopieczni i zaskoczył mnie Paulius Paknys, który wbił się mocno w światek menedżerki. Litwin to charakterny chłopak i może w tej branży sporo osiągnąć. Szkoda, że się nie odzywa do byłego trenera, a ja wciąż jeżdżę na dużo meczów i obserwuje. W każdym bądź razie cały czekam na fajną ofertę w pełnej gotowości. Ja już się dokształcałem mając dwadzieścia kilka lat, wiele czytałem, analizowałem. Wtedy nie było jak teraz, że wchodzisz na You Tube i oglądasz trening Bayernu, czy Manchesteru City. Mogę się również pochwalić ciekawą karierą piłkarską.

Był pan spełniony jako piłkarz?
Nie. W reprezentacji Polski uzbierałem tylko 8 spotkań, ale rywalizowało się z Maradoną, gwiazdami RFN. Na prawej obronie Marek Dziuba, na środku Janas, Żmuda, na lewej Wojtek Rudy – to byli konkurenci. Trener Ryszard Kulesza dwa lata mnie powoływał, potem zastąpił go Antoni Piechniczek. Pomyślałem – cholera, mogłem kiedyś przejść do BKS Bielsko, Piechniczek był nawet u mnie w domu w Żywcu, ale wybrałem kierunek krakowski. Chyba miał lekki żal, a w kadrze wybrał koncepcję beze mnie. Bolało mnie to, bo reprezentacja jest jak narkotyk, raz posmakujesz i chcesz próbować cały czas. Na pewno za wstyd uważam, że z Wisłą mając tak znakomity skład tylko raz zdobyliśmy mistrzostwo Polski. U nas w szatni niekiedy siedziało równocześnie dwudziestu reprezentantów kraju w różnych kategoriach.

A puchary z Wisłą?
Rewanż z Malmoe FF będzie mnie dręczył do końca życia. W Krakowie ograliśmy Szwedów 2:1. Na promie w trakcie podróży do Malmoe Janek Ciszewski, słynny komentator mówił, że możemy zrobić coś wielkiego. I tak się zapowiadało, bo prowadziliśmy 1:0. Końcówka była koszmarem, bo praktycznie sami sobie strzeliliśmy cztery gole. W półfinale czekała Austria Wiedeń, w naszym zasięgu, a i Nottingham Forest, który sięgnął po Puchar Europy można było z takim składem jak my pokonać. Lata lecą, a wciąż boli. Marzyłem by poprowadzić Wisłę w Europie jako trener, pan Cupiał brał moją kandydaturę pod uwagę, ale ktoś życzliwi coś szepnął. W życiu trzeba mieć trochę szczęścia, a mi go zabrakło w paru momentach. Nie ma co jednak narzekać, bo chłopak z Żywca poczuł smak wielkiego futbol i pokopał piłeczkę ze wspaniałymi zawodnikami.

Zachęcamy do obejrzenia galerii zdjęć Marka Motyki z pracy w Koronie i jego zespołu z meczu z Lechem Poznań w Kielcach. Zobaczcie "armię Motyki".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marek Motyka: Do dziś nie wiem za co zostałem zwolniony z Korony - mówi znany szkoleniowiec [DUŻO ZDJĘĆ] - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24