Marek Solarewicz: Żona coś podpowiada, ale najczęściej działam sam (WYWIAD)

Jakub Guder
Marek Solarewicz, nowy trener Impela Wrocław, z Katarzyną Skowrońską-Dolatą
Marek Solarewicz, nowy trener Impela Wrocław, z Katarzyną Skowrońską-Dolatą fot. Karolina Misztal
Marek Solarewicz, nowy trener Impela Wrocław, ma zaledwie 29 lat, ale bardzo konkretną wizję składu i funkcjonowania drużyny. Doświadczenie zbierał od bardzo dobrych szkoleniowców: Jarosza, Kłosa, Błaszczyka, Aleksandersena, Makowskiego, Negro, Grabowskiego... No i ma jeszcze jeden handicap - jego żoną jest siatkarska. Marek Solarewicz opowiada nam o swojej dotychczasowej, ale i przyszłej pracy we Wrocławiu.

Marek Solarewicz: Żona coś podpowiada, ale często muszę działać sam

Proszę przyznać - nie był Pan chyba zaskoczony nominacją na pierwszego trenera?
Marek Solarewicz: No cóż - w jakiś sposób byłem. To jest duże wyróżnienie. Przyjąłem tę decyzję z zadowoleniem i pozytywnie podchodzę do nowej misji. Mogę tylko podziękować za zaufanie i obiecać, że dam z siebie wszystko.

Teraz już wiemy, dlaczego pod koniec sezonu tak przejmował Pan od Jacka Grabowskiego inicjatywę podczas meczowych przerw technicznych...
Marek Solarewicz: Pan prezes Grabowski już zdradził w jednym z wywiadów, że stopniowo przekazywał mi coraz więcej obowiązków. Muszę przyznać, że bardzo się cieszyłem, gdy obdarzył mnie takim zaufaniem.

Jak trafił Pan do Impela Wrocław?
Marek Solarewicz: Do Impela Wrocław trafiłem po pracy w męskiej Gwardii Wrocław. Okazało się, że w kobiecym zespole trener Rafał Błaszczyk szukał statystyka i tak zaczęła się moja przygoda z kobiecą siatkówką.

ZOBACZ TAKŻE
JACEK GRABOWSKI: Puchary teraz to trochę kuriozum [WYWIAD]

Przez lata uczył się Pan obok naprawdę dobrych fachowców - najpierw Rafał Błaszczyk, potem Tore Aleksandersen, Nicola Negro i na końcu Jacek Grabowski. Co Pan chce czerpać od każdego z nich?
Marek Solarewicz: Wcześniej - jeszcze w męskiej Gwardii - Maciej Jarosz i Ireneusz Kłos. Każdego z nich obserwowałem z dużym zainteresowaniem, bo to ciekawe osobowości, a ja miałem okazję pierwszy raz patrzeć na pracę takich szkoleniowców z bliska. Oczywiście wtedy nie byłem jeszcze asystentem, pracowałem w roli statystyka. Trener Rafał Błaszczyk wprowadził mnie do siatkówki kobiet. U niego nauczyłem się wielu rzeczy związanych z organizacją gry zespołu, systemu gry blok-obrona czy zasad pracy w zespole. Tore Aleksandersen to duża wiedza techniczna, którą bardzo sobie cenię. Był jeszcze Piotr Makowski, z którym miałem przyjemność współpracować przy reprezentacji Polski siatkarek. Dzięki niemu zdobyłem wiedzę o grze zawodniczek i zespołów na poziomie międzynarodowym. Nicola Negro to z kolei duża wiedza taktyczna. Z trenerem Jackiem Grabowskim pracowałem tylko cztery miesiące. Dużo w tym czasie jednak rozmawialiśmy, a ja uwielbiam dyskutować. Prezes opowiadał mi m. in. dużo o swoich doświadczeniach w pracy z kobietami i mężczyznami, a taka wiedza zawsze się przydaje. Na przestrzeni lat miałem okazję wspólnie z chłopakami ze sztabu obserwować mecze oraz treningi wielu trenerów w reprezentacjach czy klubach na najwyższym poziomie. Myślę, że pracując w Polsce mamy świetne warunki do rozwoju i podpatrywania najlepszych trenerów. Organizuje się u nas wiele międzynarodowych imprez, a do tego w klubach także pracują świetni fachowcy.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Joanna KACZOR zostaje w Impelu, RADECKA odchodzi

Z jednej strony długo pracuje Pan już w Impelu. Z drugiej – ma Pan dopiero 29 lat i nigdy nie grał Pan na najwyższym poziomie rozgrywkowym. To może być jakiś problem na przykład w kontakcie ze starszymi siatkarkami?
Marek Solarewicz: Jest wiele sposobów, aby sobie z tym poradzić. Korzystam tutaj z doświadczenia trenerów z którymi pracowałem, ale też z własnej pracy. Moim zdaniem najważniejsze podczas pracy z kobietami jest to, aby zawsze być człowiekiem. Gdy w każdej sytuacji jesteś taki sam - podczas treningu, poza salą, gdy jedziesz autobusem czy prowadzisz samochód - to wtedy dla każdego jesteś partnerem. Ja nie lubię oszukiwać w tej kwestii.

Jaką ma Pan wizję składu? A może zostawia Pan to prezesom, a Pan zajmie się tylko treningami?
Marek Solarewicz: Pracujemy nad tym wspólnie, dużo dyskutujemy. Mamy koncepcję zespołu opartego na perspektywicznych siatkarkach, które będą miały okazje uczyć się i grać u boku doświadczonych zawodniczek. Obserwujemy wiele młodych siatkarek, analizowaliśmy w czasie sezonu grę wszystkich zespołów i zawodniczek w nich grających. Mamy system scautingu, który chcemy rozwijać. W tym sezonie rolę scautów spełniali Wojtek Kurczyński i Mateusz Żarczyński. Mateusz podczas finałów młodzieżowych mistrzostw Polski obserwował młode siatkarki. Ja lubię stawiać na młode zawodniczki i je rozwijać. Wspólnie z doświadczonymi dziewczynami będą stanowić dobrą mieszankę. Oczywiście wszystkie nasze plany musimy urealnić w oparciu o budżet.

Jest zatem szansa, by młode siatkarki, które są Waszymi wychowankami, zadebiutowały w pierwszej drużynie?
Marek Solarewicz: Myślę że nasze wychowanki czyli Basia Cembrzyńska i Magda Stasiak mają na to szansę i mam nadzieję, że będą z niej korzystały. Z zespołów młodzieżowych obserwowaliśmy też Julkę Szczurowską, która po sezonie klubowym będzie miała indywidualne treningi ze sztabem trenerskim pierwszego zespołu.

Marek Solarewicz: Mamy koncepcję zespołu opartego na perspektywicznych siatkarkach, które będą miały okazje uczyć się i grać u boku doświadczonych zawodniczek

Jak wygląda na teraz Pana sztab szkoleniowy?
Marek Solarewicz: Jesteśmy na etapie budowania sztabu szkoleniowego. Pewnie dużych zmian nie będzie. O wszystkim więcej wiadomo będzie w najbliższym czasie. Rozmawiamy o tym, żeby utrzymać profesjonalny kształt sztabu, co ma znaczenie przy rozwoju zawodniczek i sprawowaniu dobrej opieki nad zespołem.

Rezygnacja z pucharów to dobra decyzja?
Marek Solarewicz: Poprzedni sezon dał nam dużo doświadczenia w tej kwestii. Gra w Lidze Mistrzyń bardzo wpływała na nasze wyniki. Graliśmy w soboty i w środy, pojawiało się zmęczenie, nie było czasu na trening. Biorąc pod uwagę nasze plant, co do składu zespołu, w którym będziemy mieć kilka młodych, perspektywicznych siatkarek, ważne jest, by mieć czas żeby dbać o ich rozwój i doskonalenie. Zwracałem na te kwestie uwagę. Do tego dochodzą wysokie koszty przelotów czy hoteli, a część tego budżetu można przeznaczyć na przykłąd na scauting.

Jedno jest pewne - z siatkarkami dogaduje się Pan dobrze, bo przecież jedną ma Pan na co dzień w domu. Monika Czypiruk-Solarewicz to była siatkarka Impela i Pana żona.
Marek Solarewicz: (śmiech) Dużo rozmawiamy i zawsze Monia może coś podpowiedzieć, bo ja cały czas się uczę. W wielu sytuacjach muszę jednak działać sam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Marek Solarewicz: Żona coś podpowiada, ale najczęściej działam sam (WYWIAD) - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24