Maroš Kováčik: Nie można się porównywać do drużyny z poprzedniego sezonu. Dziś budujemy zupełnie nową

Rafał Hydzik
09.01.2020 wroclawgazeta wroclawskawroclaw, wroclawskie centrum kongresowe przy hali ludowej, 67. plebiscyt gazety wroclawskiej  na sportowca roku 2019 uroczysta galajaroslaw jakubczak/ polska presssportowiec roku 2019 alicja tchorz plebiscyt gala
09.01.2020 wroclawgazeta wroclawskawroclaw, wroclawskie centrum kongresowe przy hali ludowej, 67. plebiscyt gazety wroclawskiej na sportowca roku 2019 uroczysta galajaroslaw jakubczak/ polska presssportowiec roku 2019 alicja tchorz plebiscyt gala Jaroslaw Jakubczak/ Polska Press
Choć rok 2019 przyzwyczaił Maroša Kováčika do złota, w 67. Plebiscycie Gazety Wrocławskiej na Sportowca i Trenera Roku musiał obejść się smakiem. Najlepszym, głosem kapituły, został wybrany Grzegorz Widanka, jednak szkoleniowiec CCC Polkowice zajął drugą lokatę.

To był najlepszy rok w Pana karierze?
Trudno powiedzieć, bo obejmował dwa różne sezony, z czego jeden jeszcze trwa. Patrząc jednak szerzej – był naprawdę udany. Drugi raz z rzędu triumfowaliśmy w lidze, podnieśliśmy puchar kraju, a także zmieściliśmy się w pierwszej ósemce EuroLigi. Jak na klub z tak małego miasta odnieśliśmy ogromne sukcesy.

Temi Fagbenle, Tiffany Hayes, Jasmine Thomas... zawodniczki z zeszłego sezonu złożyły się na najlepszą drużynę, jaką miał Pan przywilej prowadzić?
Z całą pewnością była to drużyna o naprawdę wysokich umiejętnościach, wykorzystująca swoje ogromne doświadczenie. Cztery zawodniczki przyszły z WNBA, a przykładowo Stliani Katltsidou wniosła 12 lat doświadczenia z gry w EuroLidze. Nie było jednak łatwo je prowadzić.

Co było najtrudniejsze?
Każda z nich miała już swoje przyzwyczajenia i nawyki z europejskich czy amerykańskich parkietów i przyznam, że trudno było to wszystko ujednolicić. Bez zawahania jednak powiem, że było to największe doświadczenie w mojej karierze.

Po zakończeniu poprzedniego sezonu nie było oczywiste, że pozostanie Pan w Polkowicach. Polskiej Agencji Prasowej przyznał Pan, że prawdopodobnie się rozstaniecie. A jednak dziś wciąż siedzi Pan na ławce trenerskiej CCC...
Trzeba powiedzieć wprost – rynek kobiecej koszykówki jest bardzo mały. Można policzyć na palcach jednej, może dwóch rąk ile jest dobrych europejskich klubów, do których mógłbym trafić. Negocjowałem z dwiema drużynami, ale rozmowy za długo się ciągnęły. Najważniejsze dla mnie było, by zapewnić dobre warunki mojej żonie i dwójce dzieci. Cała infrastruktura wokół CCC i samo miasto Polkowice, w którym czujemy się bardzo dobrze, mocno wpłynęły na moją, a właściwie naszą decyzję.

Łączy Pan od tego sezonu obowiązki trenera CCC Polkowice i selekcjonera kadry narodowej. Udaje się Panu znajdować czas dla rodziny?
To nie pierwszy raz, kiedy prowadzę jednocześnie klub i kadrę. Trzy lata temu miałem pod opieką reprezentację do lat 20 jako główny trener, a w seniorskiej pracowałem w roli asystenta. Z całą pewnością nie jest najłatwiej, ale moja żona bardzo mocno mnie wspiera. Zdążyła się też przyzwyczaić do mojego trybu życia.

Jak ocenia Pan potencjał kadry? EuroBasket jest w zasięgu?
Przede wszystkim dziś odbijają się wszelkie zaniedbania z ostatnich dwóch lat. Trafiliśmy do bardzo trudnej grupy z Wielką Brytanią i Białorusią. Nie uważam, by problem tkwił w jakości personalnej mojego zespołu, tylko w wynikach ostatnich lat. Celem w tym przypadku niekoniecznie jest kwalifikacja na EuroBasket, ale awans w rankingu przed następnymi eliminacjami.

Wczoraj (w środę – przyp. red.) CCC odniosło okazałe zwycięstwo w EuroCupie. Strata zaledwie 38 punktów to świetny wynik. Te rozgrywki powoli stają się priorytetowe?
Trzeba zaznaczyć, że Botas zagrał z nami bez trzech kluczowych zawodniczek. Osobiście nie wnikam w to, co się dzieje wewnątrz klubu, jednak nie zagrały najmocniejszym garnizonem. My z kolei zaprezentowaliśmy bardzo dobrą koszykówkę, bez większych błędów. Na następnym etapie czeka nas bardzo mocny rywal, jednak dziś o tym nie myślimy. W najbliższy weekend gramy przeciwko Arce Gdynia, a zaraz potem w Pucharze Polski.

Kiedy ostatnio był Pan tu we Wrocławiu na derbach, był Pan w nieco gorszym nastroju. Statystycznie CCC traci w tym sezonie piłkę znacznie częściej, niż rok temu. Ten zespół wciąż się kształtuje?
On jest zupełnie nowy. Spośród zawodniczek, które grają ponad 15-20 minut z zeszłego sezonu została jedynie Weronika Gajda. Bardzo długo nie wiedzieliśmy jakim budżetem będziemy dysponować, więc zespół powstał niemalże na ostatnią chwilę. Dziewczyny za późno się spotkały po raz pierwszy, co się odbiło na początku kampanii w EuroCupie (CCC przegrało pierwsze dwa mecze – przyp. red.). Pieniądze są diametralnie inne, z tego względu trudno porównywać zespół z ostatnich dwóch lat do obecnego. Zrobiliśmy jednak duży postęp od początku sezonu, jesteśmy na dobrej drodze, ale do celu jest jeszcze 100 kilometrów.

Czyżby do „wielkiej koszykówki”, jakkolwiek ją rozumieć, dało się wrócić innymi metodami, niż podpisując wielkie kontrakty? W ostatnim meczu dał Pan zagrać 20-letniej Patrycji Tomaszewicz. Może tędy droga?
Właśnie, czym jest wielka koszykówka? Ja bym bardzo chciał, by w Polkowicach grały minimalnie dwie-trzy zawodniczki stąd. W tym sezonie się to nie udało. Oczywiście trenerowi najlepiej pracuje się z młodymi zawodniczkami, ale nie można wtedy oczekiwać wyników. Nie da się tego połączyć, trzeba nad młodzieżą pracować krok po kroku, dać jej czas na rozwój.

Jeszcze przed tym sezonem mówił Pan, że niedorzeczne jest stawianie CCC w roli faworyta do obrony mistrzostwa. Tymczasem zajmujecie trzecie miejsce i niewiele brakuje wam do czołówki. Nastąpiło przetasowanie celów?
Nie zmieniam zdania, faworytami są zespoły Enei Gorzów Wlkp. i Arki Gdynia. Każdy mecz jest dla nas nową walką, szansą do zaprezentowania swoich umiejętności, ale nie jesteśmy już faworytem.

W nominacjach na sportowca roku w naszym plebiscycie figurowało też nazwisko Weroniki Gajdy. Jak ważną rolę odegrała kapitan przy budowaniu nowego zespołu?
Weronika Gajda rok temu podpisała kontrakt na dwa lata, więc wiedzieliśmy, że z nami zostanie. Cały zespół budowaliśmy wokół niej, tak aby się dobrze czuła na boisku. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak gra.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Maroš Kováčik: Nie można się porównywać do drużyny z poprzedniego sezonu. Dziś budujemy zupełnie nową - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24