Mateusz Bereźnicki ze Skorpiona Szczecin przed występem w Paryżu: Już nie mogę się doczekać pierwszej walki

Jakub Lisowski
Mateusz Bereźnicki podczas ślubowania przed wylotem do Francji.
Mateusz Bereźnicki podczas ślubowania przed wylotem do Francji. Polski Związek Bokserski
Wiem, jakim jestem pięściarzem i na pewno nie pęknę w igrzyskach. Wiem, po co pojechałem do Paryża - mówi Mateusz Bereźnicki, pięściarz Skorpiona Szczecin.

Emocje rosną?
Mateusz Bereźnicki, pięściarz Skorpiona Szczecin: Tak. Przyznam, że już nie mogę się doczekać otwarcia i pierwszej walki. Z każdym dniem coraz więcej o tym myślę, chciałbym już wyjść i walczyć. Wiem, że występ w igrzyskach to marzenie każdego sportowca, a mi się to udało. Jestem tym bardzo podekscytowany.

Kwalifikację olimpijską wywalczył Pan na początku czerwca. To dobrze, bo z marszu przystąpi Pan do olimpijskich zawodów czy jednak wolałby mieć ten awans już od roku zapewniony i za sobą roczny cykl przygotowań?
Teraz podchodzę do tego tak, że niedawny awans wyjdzie mi na plus. Szybko może zaprocentować. W Bangkoku miałem bardzo dobrą formę, a w czasie krótkiej przerwy ona nie uciekła, a nawet myślę, że jeszcze lepszą dyspozycję zbudowaliśmy pod olimpijski występ. Wiem, że przede mną najważniejsza impreza i chcę pokazać, że jestem do niej gotowy.

Polska ma ogromne tradycje w boksie, ale od paru lat jest kryzys. Czuje Pan na sobie dodatkową presję?
Nikt mi czy Damianowi Durkaczowi [drugi z olimpijczyków w boksie - red.] nie przypomina, ile polski boks czeka na medal, ale mimo to czujemy pewną presję. Niczego nie mogę obiecać, ale zapewniam, że trenowaliśmy bardzo mocno, może nawet najciężej ze wszystkich reprezentacji, które mieliśmy okazję obserwować. Jesteśmy pozytywnie nastawieni i trzeba to wykorzystać w ringu. Jak damy z siebie 100 procent to możemy powalczyć o medal.

W Tajlandii stoczył Pan kilka pojedynków, by zapewnić sobie igrzyska, więc i w Paryżu Pan nie pęknie? A może są obawy przed tak utytułowanymi rywalami?
Myślę, że nie jednemu zawodnikowi psycha by padła, bo na liście startowej znajduje się wielu świetnych zawodników, legend - np. Julio La Cruz z Kuby, który przejdzie do historii boksu. Ale ja już uczestniczyłem w MŚ czy ME, więcej jestem przyzwyczajony do mocnych konkurentów i dużych turniejów. Teraz dominuje we mnie ekscytacja, a to może mi pomóc w walkach. Wiem, jakim jestem pięściarzem i na pewno nie pęknę w igrzyskach. Wiem, po co pojechałem do Paryża.

Mocno Panu kibicuje środowisko klubowe - Skorpiona Szczecin. Jest Pan pierwszym pięściarzem-olimpijczykiem z klubu, który od dawna świetnie wychowuje kolejne pokolenia bokserów.
Wiem, że klub mi kibicuje, bo cały czas czekał na olimpijczyka. Przede mną było wielu bardzo dobrych zawodników, którym nie było dane pojechać na igrzyska z różnych względów - wymienię choćby Arkadiusza Szwedowicza. Oglądałem jego walki i bardzo podobał się jego styl. Boksował z mocnymi rywalami i ich pokonywał. W tamtych czasach było jednak mniej pieniędzy, więc w pewnym momencie trzeba było podjąć się normalnej pracy i przez olimpijczyka w klubie nie było. Ja wyszedłem na dobre, udał mi się coś osiągnąć w boksie amatorskim seniorów, choć to nie była łatwa droga.

Myśli Pan o karierze zawodowej czy jednak pełna koncentracja na IO?
Myślę tylko o występie w Paryżu. To coś naprawdę specjalnego.

Co może Pan obiecać kibicom? Jakiego Mateusza Bereźnickiego zobaczą w ringu: ofensywnie usposobionego, a może walczącego kunktatorsko?
Taktykę będziemy ustalać pod konkretnego przeciwnika, ale w pojedynkach można spodziewać się wysokiego tempa. Turniej olimpijski będzie stał na wysokim poziomie. To na pewno.

Zakłada Pan jakiś plan minimum?
Do każdego wcześniejszego turnieju podchodziłem z wiarą, że stać mnie na złoty medal. Takie musi być podejście w boksie, bo przecież nikt nie planuje zdobycia brązowego medalu. Na tym się koncentruję, ale wiem, że nie zawsze uda się tak skutecznie boksować. Obiecuję jednak, że dam z siebie wszystko, choć kandydatów do medali też jest dużo.

Spodziewał się Pan takiej olimpijskiej otoczki?
Aż tak to nie, ale fanie jest być docenionym, fajnie było poświętować kwalifikację. Teraz jestem już maksymalnie skupiony na walkach. Ni mogę się ich już doczekać pierwszego występu.

Zgrupowanie w Nancy dużo Panu dało?
Dużo, bardzo mi pomogło. Sparowałem z czołowymi pięściarzami świata i niektóre sparingi dobrze wyszły, niektóre słabiej, ale ogólnie nabrałem większej pewności siebie. W Nancy nie pokazałem wszystkiego. To, co najlepsze, zostawiłem ukryte na walki olimpijskie.

Weźmie Pan udział w ceremonii otwarcia igrzysk?
Za mną już ślubowanie i przelot do Paryża. W Warszawie odebrałem m.in. garnitur, więc skoro już go mam to w ceremonii chcę wziąć udział. Trzeba go wykorzystać.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

UEFA grozi Anglii wykluczeniem z Euro

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24