Bobsleiści będą pierwszymi w historii sportowcami klubu z Lubelszczyzny na olimpiadzie zimowej. - Przypomnę, że Korea była szczęśliwa dla naszego regionu - mówi Krzysztof Grabczuk, wicemarszałek województwa lubelskiego . - To właśnie tam ostatni medal olimpijski autorstwa sportowca z Lubelszczyzny wywalczył zapaśnik Andrzej Głąb w 1988 roku, czyli na półtora roku przed narodzinami Mateusza Lutego - dodaje.
Polscy bobsleiści wystartują w Pjongczang zarówno w dwójkach, jak i w czwórkach. Występ w większej grupie osobowej jeszcze do niedawna nie był pewny. Jednak dzięki rezygnacji z udziału w Olimpiadzie reprezentacji Holandii i Słowacji, biało-czerwoni wskoczyli na jedno z wolnych miejsc i polecą na Igrzyska.
- Większe nadzieję wiążemy ze startem w dwójkach, gdzie osiągaliśmy najlepsze wyniki w polskich bobslejach - mówi Mateusz Luty. - Naszym marzeniem na byłoby miejsce w pierwszej dziesiątce. W czwórkach bardzo chciałbym zmieścić się w najlepszej dwudziestce. Patrząc na nasz sprzęt oraz fakt, że nie jesteśmy potęgą w tym sporcie, to byłby dobry wynik - podkreśla sportowiec.
Pochodzący z Kowar 28-latek uprawia bobsleje od 2007 roku, w roli pilota. W dwójkach startuje z Krzysztofem Tylkowskim z WKS Flota Gdynia. Natomiast w czwórkach partnerują mu wspomniany już Kossakowski oraz Arnold Zdebiak (AZS AWFiS Gdańsk) i kolejny z zawodników gdyńskiej Floty, Łukasz Miedzik.
Luty ma swoim koncie występy na mistrzostwach świata, zarówno w kategoriach młodzieżowych, jak i seniorskich. Jest aktualnym mistrzem Polski oraz pierwszym w historii kraju zwycięzcą zawodów Pucharu Europy w Altenbergu (2017) w bobslejowych dwójkach. Sportowiec urodził się i mieszka na Dolnym Śląsku. Barw AZS UMCS broni od trzech lat.
- Tuż przed dołączeniem do lubelskiego klubu byłem w takim momencie życia, w którym musiałem sobie zadać pytanie, czy będę dalej trenował czy trzeba z tego zrezygnować, by mieć środki do życia. W naszym kraju bardzo ciężko jest uprawiać sport wyczynowy. Na szczęście, mi udało się spotkać na swojej drodze dobrych ludzi, którzy mi bardzo pomogli - podkreśla bobsleista.
W Polsce nie ma toru bobslejowego. Te, które istniały kiedyś w Karpaczu, Jeleniej Górze, Szklarskiej Porębie i Świeradowie zostały rozebrane. - Dlatego przykłady Mateusza i Grzegorza pokazują, jeśli ma się dużą wewnętrzną potrzebę osiągnięcia sukcesu, to nawet tak ogromne przeszkody nie stanowią problemu w osiągnięciu różnego rodzaju sukcesów. Najpierw trzeba chcieć - uważa Krzysztof Grabczuk.
By przygotowywać się do zawodów, polscy bobsleiści muszą trenować za granicą. To wiąże się z częstymi wyjazdami i dużymi kosztami. - Musiałem przejść trudną drogę, by dotrzeć do miejsca, w którym jestem, ale dzięki temu satysfakcja z wyjazdu na Igrzyska jest zdecydowanie większa - tłumaczy Luty.
Nasi reprezentanci wezmą udział w ślubowaniu olimpijskim 2. lutego. Dzień później wylecą do Korei Południowej. - Mamy dosłownie parę dni, by przystosować się do różnicy czasowej. Co istotne, zostaną nam oddane dwa dni treningowe, które straciliśmy rok temu w marcu podczas próby olimpijskiej. Tor nie wytrzymał wówczas obciążenia, ponieważ jeździło po nim tak dużo zawodników . Organizatorzy nie byli w stanie poradzić sobie z oblodzeniem i tor się dosłownie rozsypywał. Dlatego czeka nas jeszcze pięć-sześć dodatkowych ślizgów, jeszcze przed ceremonią otwarcia - wyjawia Luty.
Po rozpoczęciu Igrzysk polscy bobsleiści najpierw będą rywalizować w dwójkach. Te zawody zaplanowano na 18 i 19 lutego czasu polskiego. Natomiast w dniach 24-25 lutego odbędą się starty czwórek. Głównymi faworytami do sięgnięcia po medale są reprezentacje Kanady, USA oraz Niemiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
