Mateusz Stolarski pewny tego, że Motor się utrzyma. Wierzy, że Samuel Mraz strzeli dziesięć goli

Kamil Wojdat
(Mateusz Stolarski rolę pierwszego szkoleniowca Motoru pełni od pięciu miesięcy)
(Mateusz Stolarski rolę pierwszego szkoleniowca Motoru pełni od pięciu miesięcy) fot. Kamil Wojdat
Mateusz Stolarski, trener Motoru Lublin, był gościem niedzielnego magazynu „Liga+Extra” w Canal+ Sport. W kultowej serii „Pomidor” wyraził przekonanie, że Motor się utrzyma, Samuel Mraz strzeli dziesięć bramek, a on dokończy sezon na ławce klubu.

– Nie mam licencji, aby wyjechać do Arabii Saudyjskiej, jeśli pojawiłaby się taka oferta – żartował, deklarując wcześniej jednoznacznie, że z Motoru nigdzie się nie wybiera.

W klubie z Lublina trener Stolarski pracuje niespełna dwa lata. Przeszedł z Motorem drogę z dna tabeli w 2. lidze do Ekstraklasy, od roli asystenta Goncalo Feio po funkcję pierwszego szkoleniowca.

– To podsumowanie mojej codziennej ciężkiej pracy. Nigdy nie patrzę na ograniczenia, ale staram się każdego dnia robić swoje. Wierzę w to, że jeśli ktoś mądrze pracuje, to szansa go znajdzie. Ja tę szansę dostałem – mówił Mateusz Stolarski. – Rola asystenta trenera wymaga przygotowania aspektów treningowych i tego, co się dzieje na boisku. Oczywiście czucie szatni też jest ważne, ale w mniejszym stopniu. Natomiast rolą pierwszego trenera jest to, aby był wypoczęty i myślał trzeźwo, bo w ciągu dnia jest wiele decyzji, które musi podjąć. Być może małych decyzji, ale bardzo mocno wpływających na całość – dodawał.

Póki prowadzony przez niego Motor jest najlepszym beniaminkiem PKO BP Ekstraklasy. W czterech meczach lublinianie zdobyli pięć punktów (bilans: 1-2-1). Zwycięstwo żółto-biało-niebiescy odnieśli w Gdańsku, pokonując tamtejszą Lechię 2:0.

– Spotkanie z Lechią było niezłe, ale mieliśmy też dobre fragmenty w przegranym starciu z Rakowem Częstochowa (0:2 – przyp. red.). Oczywiście wynik nie był dla nas korzystny, ale z każdego meczu staramy się wyciągać rzeczy, które pokazują nasz styl i sposób grania, więc jestem zadowolony – wyjaśniał trener. – Myślę, że najlepszy mecz cały czas przed nami, ale zalążek tego, na co nas stać już był. Z pewnością są rezerwy – uzupełniał.

W miniony weekend Motor bezbramkowo zremisował w gościach z GKS-em Katowice, choć w 42. minucie po pięknym podaniu Sebastiana Rudola i jeszcze lepszym opanowaniu piłki, dryblingu, a później strzale Mbaye Jacques’a N’Diaye ten trafił do siatki. Ponad cztery minuty trwała analiza VAR i finalnie odgwizdano spalonego.

– Jak się okazuje po naszej analizie, sędziowie VAR podjęli błędną decyzję. Do sędziów boiskowych pretensji mieć nie możemy, bo oni dostają sygnał z góry. Tak czy inaczej bramka powinna zostać uznana – mówił w studio Canal+ Sport Adam Lyczmański, były sędzia, a obecnie ekspert telewizyjny.

– Jeśli nie ma jasnej podstawy, aby nie uznać bramki, to idźmy z duchem gry. A jeśli już tej bramki nie uznamy, to niech to trwa dwie, a nie cztery minuty, żeby nie wybijało drużyny z rytmu. To wpływa na zespół, już pomijając błędną decyzję – odnosił się do sprawy Mateusz Stolarski. – Widać było, że Motor ma swój moment w meczu, atakuje – dodawał.

Trafienie N'Diaye byłoby mocnym kandydatem do miana gola kolejki. – Charakteryzuje się tym, że wygrywa pojedynki z piłką. On nie kalkuluje z kim gra. Myślę, że nie był to ani pierwszy ani ostatni taki pojedynek – wierzy trener.

Gdyby bramka została uznana byłaby też pierwszą zdobytą przez Motor w pierwszej części meczu, patrząc na ten sezon.

– Wierzymy, że trzeba być konsekwentnym przez cały mecz. W pierwszej połowie również stwarzamy okazje, ale jeśli mamy zdobywać gole tylko po przerwie i ma to nam dawać trzy punkty, to nie mamy z tym problemu – śmiał się Mateusz Stolarski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polska - Chorwacja: Kto faworytem meczu?

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24