Sytuacja w finale była wyjątkowa. W doliczonym czasie dogrywki Maurizio Sarri chciał wprowadzić rezerwowego bramkarza Willy'ego Caballero. Wydawało się, że jego intencją zmiana specjalnie na rzuty karne. Takie roszady były w przeszłości stosowane przez szkoleniowców wielokrotnie. Jednak Kepa Arrizabalaga odmówił zejścia z boiska.
- To było nieporozumienie. Myślałem, że bramkarz ma skurcze i nie będzie w stanie bronić w rzutach karnych. Myliłem się - stwierdził po spotkaniu włoski trener, choć jego tłumaczenia wyglądają na grubymi nićmi szyte.
Spotkanie zostało na chwilę przerwane. Dyskusje i gesty na odległość nie przyniosły skutku. 24-letni Hiszpan pozostał na boisku, a wściekły Sarri przy ławce rezerwowych przypominał rozjuszonego byka.
- Nie wiedziałem, dlaczego Kepa nie chce zejść. Musiałem ochłonąć. Zrozumiałem to dopiero wtedy, gdy nasz lekarz powiedział mi, że z Arrizabalagą wszystko w porządku. Dlatego nie ukarzę go, bo wyjaśniliśmy sobie sytuację i rozumiem jego postawę - brnął dalej.
W trakcie całego meczu bramkarz Chelsea nie zgłaszał żadnych problemów ze zdrowiem.
Po regulaminowym czasie gry i dogrywce było 0:0. W rzutach karnych Manchester City wygrał 4:3.
Maciej Makuszewski po meczu Lech - Legie: Gajos był dzisiaj jak N'Golo Kante
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?