Starcie Polek z Turczynkami w hali w Baku było meczem o być albo nie być w mistrzostwach Europy. Podopieczne trenera Jacka Nawrockiego przystępowały do niego po zajęciu drugiego miejsca w swojej grupie, a siatkarki Giovanniego Guidettiego z trzeciego w swojej. Faworytkami były te drugie, ale eksperci podkreślali, że między tymi kadrami nie ma znaczącej przepaści sportowej. Środkowy mecz barażowy to tylko potwierdził.
I trzeba podkreślić, że to był typowy mecz kobiecej siatkówki, w którym w gorszych momentach dołująca drużyna czerpie - nie wiadomo skąd - pokłady nowej energii i seriami zdobywa punkty. Początkowo wydawało się, że Polki nie udźwigną ciężaru tego spotkania. Potem wstąpił w nie nowy duch, ku uciesze bezstronnych widzów, bo to przecież oznaczało dużą porcję emocji.
A fani, którzy pamiętali jeszcze z gry w Atomie Treflu Sopot Meryem Boz, przecierali oczy ze zdumienia. Turecka atakująca występowała w kurorcie w pamiętnym, bo pierwszym z takim rozmachem, sezonie 2010/2011. I była głęboką rezerwową. W Baku ta rosła (194 cm) siatkarka była natomiast pierwszym wyborem dla rozgrywającej Naz Aydemir. Skrzętnie z tego zaufania korzystała, bo mecz zakończyła z pokaźnym dorobkiem 26 punktów.
Boz w ataku miała skuteczność na poziomie 40 procent. Niewiele mniej - 36 - miała liderka naszej reprezentacji, czyli Malwina Smarzek. Do niej też często kierowane były piłki rozdawane przez Joannę Wołosz. Polska rozgrywająca szukała też innych sposobów, nie wszystkie jednak były skuteczne. Zawiodła bezproduktywna na boisku Patrycja Polak, którą w trzecim secie zmieniła Julia Twardowska. I to był dobry ruch selekcjonera.
Naszym siatkarkom zabrakło nieco szczęścia w drugiej odsłonie. Źle weszły w mecz i o pierwszej, przegranej do 22, dość szybko zapomniały. W tej drugiej Smarzek wywalczyła piłkę setową, a na tablicy wyników widniał rezultat 24:22. Biało-czerwone nie zdołały jednak zdobyć tego brakującego punktu. Ba, nie wykorzystały też kolejnej szansy, przy stanie 25:24. A dodajmy, że uratowały tę partię, chociaż przegrywały w jej początkowej fazie 6:13!
W tym momencie przegrywały w meczu 0:2 i wydawało się, że ujdzie z nich powietrze. Na szczęście, tak się nie stało. Nawrocki zdołał dotrzeć do zawodniczek, które zagrały koncert w trzecim secie. Teraz to słynny Guidetti musiał krzyczeć i skakać przy linii, aby pobudzić Turczynki. Nasze siatkarki poszły też za ciosem w czwartej partii. Prowadziły już 15:10. W końcówce zabrakło im jednak argumentów i to Turczynki cieszyły się z awansu.
Polki nie podzieliły tym samym „trendu” wtorkowych barażowych spotkań, w których górą były ekipy zajmujące wyższe miejsca w swoich grupach. Białorusinki pokonały przecież Czeszki 3:2, a Holenderki gładko 3:0 Chorwatki. Czwarte spotkanie - Bułgaria - Niemcy - zakończyło się po zamknięciu tego wydania. Czy dojdzie do takich samych rozstrzygnięć, jak w meczach ćwierćfinałowych męskiego EuroVolleyu w Polsce, gdzie wypoczęci zwycięzcy grup rozprawiali się z rywalami z barażów? Ćwierćfinałowe potyczki w Baku w czwartek i piątek, transmitowane na sportowych antenach Polsatu.
Polska - Turcja 1:3 (22:25, 25:27, 25:18, 23:25)
Polska: Wołosz 2, Kąkolewska 12, Efimienko-Młotkowska 7, Grajber 12, Polak 2, Smarzek 25, Witkowska (libero) oraz Twardowska 8, Murek, Bociek
Turcja: Aydemir 7, Akman 5, Önal 15, Özsoy 13, Erdem 16, Boz 26, Örge (libero) oraz Kirdar 2, Dalbeler (libero), Sebnem, Alikaya, Toksoy 3, Baladin
Magazyn Sportowy24. Kadziewicz szczerze o sobie: Miałem źle w głowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
