Podczas tegorocznej edycji memoriału doszło do istotnej zmiany, bowiem do startu zostali dopuszczeni również seniorzy. Tym samym kibice w pływalni Orbita mogli zobaczyć m.in. uczestników igrzysk olimpijskich.
- Wartość imprezy pod względem sportowym zdecydowanie wzrosła. Uważam, że była ona adekwatna do tego, ile pracy należało włożyć w organizację memoriału. Udało nam się przyciągnąć całą polską czołówkę. Z kolei starcia Kacpra Majchrzaka z Danasem Rapšysem były ozdobą tych zawodów. Na starcie stanęło aż 15 olimpijczyków, w tym trójka uczestników igrzysk paraolimpijskich na czele z Oliwią Jabłońską - podsumowuje ostatni Memoriał Marka Petrusewicza jeden z głównych organizatorów imprezy, Grzegorz Widanka.
Zawody we Wrocławiu zyskały miano jednych z najbardziej prestiżowych w kraju. Pula nagród tegorocznej edycji wynosiła 50 tys. zł.
Z roku na rok Memoriał Marka Petrusewicza cieszy się coraz większym zainteresowaniem kibiców. W ostatni weekend zawody po raz drugi zostały zorganizowane w pływalni, której patronem jest wspominany legendarny pływak.
- Podczas ostatniego memoriału podjęliśmy generalną próbę interakcji z publicznością, co podpatrzyliśmy niedawno w Eindhoven podczas zawodów Pucharu Świata. Wielkie brawa dla Alicji Tchórz, która powoli także staje się organizatorką memoriału. Ala przygotowała dla kibiców tańce w formie gimnastyki śródlekcyjnej. Sprawdziło się to fantastycznie, szczególnie w drugim bloku. Bawili się i sędziowie, i kibice. Za rok trzeba będzie koniecznie to powtórzyć - stwierdził Widanka.
W przyszłym roku odbędzie się XXX Memoriał Marka Petrusewicza. Organizatorzy zapowiadają, że z okazji jubileuszowej edycji imprezy poświęconej pamięci pierwszego polskiego rekordzisty świata w pływaniu na 100 m stylem klasycznym będą chcieli zaprosić kogoś specjalnego... - Piękną klamrą byłby występ we Wrocławiu aktualnego rekordzisty świata. Zakładam, że będzie to Adam Peaty, który jest topowym zawodnikiem i obecnie ma dużą przewagę nad rywalami - zapowiada Widanka.
Ustanowienie rekordu świata dało Markowi Petrusewiczowi sławę i popularność, która niekiedy go przerastała. Był wyrzucany z kadry narodowej, ale zawsze wracał i znów osiągał sukcesy. Cierpiał na chorobę Buergera (zakrzepowo-zarostowe zapalenie tętnic). Amputowano mu nogę. Nie załamał się jednak i z sukcesami startował w zawodach dla niepełnosprawnych. Do tego zdał maturę w szkole wieczorowej i dostał się na prawo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
